Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tych ludzi zima co roku odcina od świata

Arkadiusz Arendowski
Arkadiusz Arendowski
Tak wygląda jeden z przysiółków w Łomnicy-Zdroju (powiat nowosądecki) - trzymetrowe zaspy i kilkanaście domów. Brak perspektyw wygania stąd młodych ludzi. Kto został, musi sobie sam radzić.

Czytaj też:)

Wierchy, przysiółek jakich wiele w Łomnicy-Zdroju. Leży kilka kilometrów od centrum wsi na jednym z grzbietów Pasma Jaworzyny, w pobliżu szczytu Parchowatka. Do kilkunastu gospodarstw w zimie dostać się można wyłącznie piechotą.

Dla "miastowych" i "przyjezdnych" trafić w to miejsce to nie lada sztuka.

- Na Wirchy? - upewnia się "miejscowy", kiedy w miejsce, skąd według mapy prowadzi najkrótsza droga do przysiółku. - Autem tam teraz nie dojedzie. Nie ma co się pchać.

W górę wiedzie ścieżka wydeptana w śniegu. Trzeba uważać, bo jest bardzo ślisko. Niemal równolegle biegnie wąski wąwóz z szutrową drogą na dnie. Mimo odwilży wciąż zalega w nim prawie dwumetrowa warstwa śniegu. Tędy nie sposób się przedrzeć. W dolne ścieżki betonowe płyty tworzą miejscami schodki. Wejście grozi upadkiem, bo wszystkie przykrył lód.

Wędrówka w górę przez mokry, topniejący śnieg i przy porywistym wietrze zajęła około 40 minut. Tę samą trasę codziennie pokonują do szkoły dzieci i młodzież. Rodzice brną częściej, bo w najgorszą pogodę odprowadzają i przyprowadzają najmłodszych uczniów do domu.

Na szczycie grzbietu niespodzianka. Skrzyżowanie dwóch szlaków turystycznych (żółtego i czerwonego), kapliczka i terenowy samochód suzuki z łańcuchami na kołach, otoczony metrowymi zaspami. W tle widok ośnieżonych szczytów Beskidu Sądeckiego. Aby dostać się do najdalej położonego gospodarstwa, trzeba pokonać jeszcze około dwóch kilometrów przez las.

Do wszystkich domów prowadzą wąskie, wydeptane ścieżki. Trzeba uważać, aby nie zapaść się po pas w śniegu, który naniósł wiatr. - Raz w późną jesień na dwa tygodnie zmogła mnie choroba. W tym czasie potrafiło zawiać śniegiem drogę na wysokość trzech metrów - opowiada Monika Florek. - Dopiero dwa ciągniki jednocześnie wyciągnęły auto przysypane koło domu.

Przewiduje, że dopiero w maju przejedzie drogą, kiedy zejdą wszystkie śniegi. Przysiółek Wierchy to właściwie cztery oddzielne miejsca, ale położone stosunkowo blisko siebie: Króle, Morczkówka, Na Granicy i Za Wierch. W poszczególnych gospodarstwach zostali głównie starsi ludzie. Młodzi w większości wyjechali do pracy w Warszawie, Krakowie lub za granicę. Mieszka tutaj dziesięcioro dzieci w wieku szkolnym.

- Syn chodzi do gimnazjum w Łomnicy. Żeby zdążyć na lekcje musi wyjść przynajmniej godzinę wcześniej - wyjaśnia Teresa Kluska z Morczkówki.

Mieszka w dużym drewnianym domu ze schorowanymi rodzicami.

- Jak mama miała wylew, to musieliśmy ją znieść do karetki - opowiada gospodyni. - Kiedy po kilku dniach wyszła ze szpitala, to do domu szła już o własnych siłach przez śniegi. Tato powinien jeździć regularnie na kontrole lekarskie, ale w zimie nie ma na to szans.

W nagłych sytuacjach pomóc może wyłącznie GOPR.

Żeby przetrwać długą beskidzką zimę, zapasy niektórych produktów robi już pod koniec września.
- Zależy, ile jest osób w domu. Nam zwykle wystarcza trzysta kilo mąki i sto pięćdziesiąt kilo cukru. Do tego trzeba jeszcze doliczyć sól, kaszę, ryż, makaron, olej i butle z gazem - wylicza Teresa Kluska.

Nie da się jednak wszystkiego przewidzieć. - Skończyła nam się mąka dla świń, a przecież muszą coś jeść. Przyjaciółce brakło paliwa do agregatu. Trzeba będzie wynieść to wszystko na plecach - wzdycha kobieta.

Ludzie sami pieką sobie chleb w starych piecach opalanych drewnem lub podpłomyki na blasze. Dzięki temu ograniczają wędrówki do sklepów we wsi. Mieszkający poniżej Gustaw Polakiewicz przyjeżdża raz w miesiącu na tydzień do rodziców. Większość roku pracuje w Warszawie.

- Tu nie ma żadnych perspektyw - mówi 40-latek. Starzy rodzice mieszkają w blisko stuletniej zrębowej chacie. Wciąż zajmują się gospodarstwem.

- Ciężko jest. Trzeba cały czas pilnować ziemniaków i warzyw, bo inaczej dziki i jelenie wszystko zniszczą. A tu jeszcze krowy nakarmić i wydoić, gnój wyrzucić. Taka to robota - kiwa głową Stanisław Polakiewicz.

Józef Polański w sezonie łapię się dorywczych prac na budowach lub za granicą. Gdzie tylko się uda.

- Ale w zimie żaden pracodawca nie zrozumie, że nie ma jak od nas dostać się do pracy - narzeka. - Wychodzić dzień w dzień bladym świtem i wracać późno wieczór to bez sensu. Więc człowiek składa pieniądze, żeby jakoś przezimować.

Mieszka pod jednym dachem z bratem Markiem i jego rodziną. Dwójka bratanków chodzi do czwartej i drugiej klasy podstawówki, najmłodsze dziecko nie ma jeszcze roku. Do szkoły jest prawie sześć kilometrów przez pola.
Położenie przysiółku sprawia wiele innych niedogodności. Dzieci muszą nieść do szkoły nawet trzy pary butów na zmianę. Gumiaki, żeby przejść przez śniegi lub błota, buty do chodzenia po drodze asfaltowej i pantofle na szkolne posadzki. Żeby pójść na niedzielną mszę świętą, potrzeba dwóch par butów.

- Proszę sobie wyobrazić ludzi w garniturach lub innych odświętnych kreacjach, którzy mają gumiakach na nogach. Taki widok u nas to nic niezwykłego - dodaje z gorzkim uśmiechem Teresa Kluska.

Starsi ludzie nie chcą jednak opuszczać swoich domów. Tylko dwie rodziny wyprowadziły się do miast, zostawiając opustoszałe zabudowania.

- Tam na dole ciągle się o coś kłócą. Ten nie puści drogą drugiego, tamten zabrał komuś kawałek działki czy jeszcze coś. Chcą, to niech się kłócą. Tu mamy przynajmniej spokój - przekonuje 80-letni Stanisław Polakiewicz.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska