Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczucie ciężkich nóg po całym dniu pracy? To mogą być żylaki

Julia Kalęba
Julia Kalęba
14.06.2016 krakowtrynitarska 11 szpital bonifratow dr andrzej kostkan/z: andrzej kostkafot. michal gaciarz / polska press gazeta krakowska
14.06.2016 krakowtrynitarska 11 szpital bonifratow dr andrzej kostkan/z: andrzej kostkafot. michal gaciarz / polska press gazeta krakowska Michal Gaciarz / Polska Press
Kiedy widoczne żyły stają się poważną chorobą, opowiada dr Andrzej Kostka ze Szpitala Zakonu Bonif ratrów w Krakowie.

Autor: Julia Kalęba

To prawda, że co trzeci Polak ma problemy z żylakami?
Tak. Przewlekła niewydolność żylna pod różnymi postaciami jest bardzo powszechnym schorzeniem i na pewno znacznie częstszym, niż wiele osób sądzi. Z powodu choroby żylakowej cierpi co trzecia kobieta i co czwarty mężczyzna. Problem jest tym większy, że pacjenci często wymagają leczenia nie tylko z powodu samej choroby, ale również jej powikłań.

Więc co się dzieje w żyłach, że nagle przestają dobrze pracować?
To nie żyła źle pracuje, ale zastawki, które się w niej znajdują. Żyły w kończynach dolnych są dość specyficznym fragmentem układu krążenia, ponieważ krew odpływając w stronę serca musi przeciwdziałać siłom grawitacji. W tym pomagają jej mięśnie i zastawki. Dzięki pracy mięśni łydki, a dokładniej naprzemiennemu skurczowi i rozkurczaniu się podczas chodzenia czy biegania, krew jest pompowana w kierunku serca. W żyłach z kolei znajdują się zastawki, które uniemożliwiają cofnięcie się jej ku dołowi.

I wtedy ta krew zatrzymuje się na zastawkach.
Tak, a kolejny skurcz mięśni przepompowuje ją ku górze. Ale u osób z niewydolnymi żyłami, u których stwierdzamy uszkodzenie zastawek, to już tak nie wygląda. Jeśli ten mechanizm, który zapobiega cofaniu się krwi, przestaje dobrze działać, krew zatrzymuje się w żyłach i je nadmiernie obciąża. Te stają się coraz słabsze i ciągle się poszerzają. W pewnym momencie stają się nawet widoczne przez skórę i wypukłe. Wtedy mówimy o żylakach.

Czy podobnie jest w przypadku pajączków na nogach, które są poważnym problemem estetycznym dla wielu kobiet?
W sytuacji pajączków i żył siateczkowatych naczyniowych problem wygląda trochę inaczej. Jak pani wspomniała, stanową przede wszystkim dyskomfort estetyczny. Pajączki nie zagrażają powikłaniami zakrzepowymi, nie wymagają leczenia z przyczyn zdrowotnych i nigdy nie zamieniają się w żylaki. Rzadko towarzyszą im jakiekolwiek dolegliwości bólowe, no a przede wszystkim można z nimi spokojnie żyć. Różnice między żylakami a pajączkami wynikają między innymi z tego, że pajączki tworzą się z żył śródskórnych, żylaki natomiast są poszerzeniami żył podskórnych. Te ostatnie czasem poszerzają się do znacznych rozmiarów i dzięki licznym połączeniom układu żylnego mogą w razie zakrzepicy stanowić zagrożenie dla żył głębokich. Jednym z częstszych powikłań choroby żylakowej jest zakrzepowe zapalenie żylaków. To duże zagrożenie, które wymaga leczenia.

A gdzie można się dopatrywać przyczyn? Żylaki dziedziczymy z pokolenia na pokolenie?
Niestety, bardzo często tak. Obciążenie rodzinne i płeć to główne niedające się modyfikować czynniki ryzyka. Częściej stwierdzamy obecność żylaków u kobiet, a zwłaszcza tych, które już rodziły.

Ciąża też jest obciążeniem?
Tak, dochodzi wówczas do skojarzenia dwóch czynników sprzyjających powstaniu żylaków. Po pierwsze, podczas ciąży ma miejsce bardzo intensywna i zmienna aktywność hormonalna. Powoduje ona osłabienie i zwiotczenie ściany żył, co skutkuje ich poszerzeniem. Z kolei powiększająca się macica, zwłaszcza w ostatnich miesiącach ciąży, uciska na żyły, utrudniając odpływ krwi z kończyn dolnych.

Na skłonności genetyczne i procesy powstające w trakcie ciąży nie mamy wpływu. Ale czy sami też w jakiś sposób zaniedbujemy nasze nogi i ułatwiamy powstawanie żylaków?
Oczywiście. Brak aktywności ruchowej prowadzi do tego, że słabo wykorzystywane mięśnie łydek nie wypełniają swojej funkcji pompującej krew ku górze. Problemem może być też całodzienne chodzenie w butach na wysokim obcasie, podczas którego ogranicza się naturalną pracę stopy. Nie chodzi tu o to, żeby od razu rezygnować z tego typu obuwia, ale żeby rekompensować te ograniczenia większą aktywnością ruchową w czasie wolnym. Nie trzeba przy tym wyczynowo biegać. Często wystarczą spacery czy jazda na rowerze. I obowiązkowo wypoczynek po całym dniu pracy z nogami uniesionymi ku górze. Wiele jest takich zawodów, które polegają głównie na staniu czy siedzeniu. Gdy doprowadzamy do sytuacji, w której nogi pozostają w bezruchu i są opuszczone ku dołowi przez wiele godzin, zaczyna zalegać w nich krew, dochodzi do podwyższenia ciśnienia i poszerzania się żył. Bo łydki nie miały okazji popracować.

Wtedy czujemy, że nasze nogi są ciężkie i zmęczone?
Nie wszystkie objawy występują u wszystkich pacjentów, ale najczęstszymi są rzeczywiście dolegliwości bólowe, w tym uczucie ciężkości po całym dniu spędzonym w pozycji stojącej lub siedzącej. Czasem mogą to być obrzęki ustępujące po wypoczynku nocnym, kurcze nocne łydek albo dobrze widoczna poszerzona żyła, która wieczorem jest zauważalna na nodze, mimo że rano jeszcze jej nie widzieliśmy. Są to pierwsze symptomy niewydolności żylnej i każdy z nich powinien być dla nas jasnym sygnałem, że dzieje się coś niepokojącego.

I że powinniśmy to zbadać?
Tak, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach dostęp do ultrasonografii jest łatwy i powszechny. Wykonanie takiego badania z opcją dopplerowską, pozwalającą sprawdzić funkcję zastawek żylnych, jest możliwe prawie na każdym kroku.

A jeśli się okaże, że te funkcje są zaburzone?
Wtedy lekarz powinien zaproponować leczenie. Nie zawsze musi to być operacja. Są pacjenci, którzy świetnie tolerują inne kuracje, na przykład stosowanie wyrobów uciskowych. Mówię tu o specjalnych podkolanówkach czy pończochach ze stopniowanym uciskiem. Są one tak zaprojektowane, że najmocniej uciskają stopę i staw skokowy, a w kierunku ku górze ten ucisk się zmniejsza, dzięki czemu krwi łatwiej jest odpłynąć. Są to wyroby dedykowane dla pacjentów z niewydolnością żylną.

Jeśli ta metoda nie pomaga, jak wygląda operacja?
Fizjologicznie w układzie żył powierzchownych kończyny dolnej wyróżniamy dwie główne żyły osiowe, od których najczęściej tworzą się żylaki. Są to żyła odpiszczelowa i odstrzałkowa. W metodzie tradycyjnej przynajmniej z dwóch nacięć chora żyła jest preparowana i wyciągana. W miejscu po niej pozostaje pusta przestrzeń wypełniająca się krwią. Powstały krwiak utrzymuje się i powoli wchłania jeszcze przez wiele tygodni po zabiegu.

Teraz wiele żylaków można wyleczyć metodą laserową.
Leczenie metodą laserową zaliczamy do technik mało inwazyjnych. Jest jednym ze sposobów leczenia wykorzystujących urządzenia generujące wysoką temperaturę, służącą zamykaniu niewydolnych żył. Chora żyła nie jest wyciągana z nogi, ale zamykana. Pozostaje w niej i ulega zarośnięciu i zbliznowaceniu. Pacjent w tym samym dniu lub nazajutrz po zabiegu może wrócić do domu, bez krwiaka i trudności w poruszaniu się. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko różnych powikłań, na szczęście prawdopodobieństwo ich zdarzenia jest niewielkie.

A jeśli pacjent nie chce się operować? Czy nieleczone żylaki mogą być niebezpiecznie dla życia?
Tak. Może się tak zdarzyć w przypadku zakrzepowego zapalenia żylaków, które wskutek braku leczenia szerzy się na inne żyły, również układu głębokiego. Dochodzi wówczas do rozwoju zakrzepicy żył głębokich. Skrzeplina taka może ulec rozdrobnieniu, a następnie z prądem krwi powędrować do klatki piersiowej. W ten sposób może dojść do zatorowości płucnej, czyli zamknięcia lub istotnego zwężenia gałęzi tętnicy płucnej. A to już może zagrażać życiu chorego. Dlatego w przypadku jakichkolwiek niepokojących objawów dobrze jest skorzystać z porady specjalisty, wykonać USG i sprawdzić, co tak naprawdę się dzieje w żyłach. Często wystarczą podkolanówki uciskowe zakładane do pracy. Oczywiście skutecznym sposobem pozbycia się żylaków i zahamowania postępu choroby jest leczenie operacyjne. Zwłaszcza że dysponujemy metodami mało inwazyjnymi, gdzie ilość blizn jest niewielka, a korzyść z takiego leczenia naprawdę spora.

Dr n. med. Andrzej Kostka - specjalista chirurgii naczyniowej. Ukończył studia w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od kilkunastu lat pracuje w Szpitalu Zakonu Bonifratrów św. Jana Grandego w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska