"Maryla Rodowicz to wcielenie pięknej, dumnej, niepodległej Polski, z którą Ukrainę łączą odwieczne więzi duchowego, kulturowego i ludzkiego wzajemnego wzbogacenia" - napisali przedstawiciele kapituły w uzasadnieniu swej decyzji.
- Byłam absolutnie zaskoczona tym wyróżnieniem - powiedziała nam Maryla Rodowicz. - To była wiadomość ni z gruszki, ni z pietruszki. Bo już nie występowałam tam od prawie dwudziestu lat.
W czasach Związku Radzieckiego piosenkarka często koncertowała za naszą wschodnią granicą. Wydawano tam również jej płyty - których ponoć sprzedało się aż dziesięć milionów.
- Ostatnio realizowałam tylko programy telewizyjne w Moskwie. I niewykluczone, że kupiła je również ukraińska telewizja. Myślę, że te płyty, które ukazały się w Rosji, są również i tam dostępne. Poza tym istnieje przecież internet. Na moim profilu w serwisie Facebook jest wiele wpisów od fanów z Rosji, a także z Ukrainy. Pamięć o mnie jest więc ciągle żywa na Ukrainie - śmieje się Rodowicz.
Uroczysta ceremonia wręczenia "Ludiny Roku" odbędzie się 23 marca w Pałacu Sztuki w Kijowie.
- Zaśpiewam wtedy "Kolorowe jarmarki", bo to był kiedyś wielki przebój na Wschodzie. Do dzisiaj bardzo lubią tam tę piosenkę - podkreśla wokalistka.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+