Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrócić krwawe łowy na płową zwierzynę

Bogumił Storch, Bobrek
Witold Karparuk pokazuje, gdzie widział myśliwych. Ta łąka oddalona jest zaledwie kilkaset metrów od szkoły
Witold Karparuk pokazuje, gdzie widział myśliwych. Ta łąka oddalona jest zaledwie kilkaset metrów od szkoły Bogumił Storch
Co niedzielę ktoś poluje niemal w środku wsi. Wczoraj sarna omal nie wpadła pod koła auta.

Nie wiadomo, kto poluje w w chełmeckiej wsi Bobrek. Wiadomo jednak, że myśliwi stanowią zagrożenie również dla ludzi. Przekonała się o tym wczoraj Olga z Oświęcimia.

- Przed południem jechałam samochodem od strony Oświęcimia. Na ulicy Nadwiślańskiej, kilka metrów od szkoły podstawowej, nagle przed maskę wybiegła mi sarna. Ledwie udało mi się ją ominąć i nie wpaść na drzewo - opowiada roztrzęsiona Olga.

Sarna najprawdopodobniej uciekała spłoszona wystrzałami.

- Widziałam myśliwych ze strzelbami. Jestem pewna, że to oni. To skandal, że polują tak blisko budynków, przecież mogłam zginąć - mówi Olga.

Witold Karparuk często spaceruje z psem w okolicy, gdzie myśliwi polują.

- Nieraz mojej suczki musiałem szukać w lesie. Uciekała spłoszona. Sam się boję, że oberwę rykoszetem - mówi.
Mieszkańcy uważają, że myśliwi łamią wszystkie możliwe przepisy. Według nich, polowania odbywają się zbyt blisko zabudowań. Od szkoły podstawowej i drogi jest kilkaset metrów, tuż obok są budynki mieszkalne.

- Czujemy się zakładnikami myśliwych, którzy robią co chcą, jakby byli ponad prawem. Być może dlatego, że polowania to zabawa dla elit, a nam, zwykłym mieszkańcom, pozostaje tylko liczyć, że nie dojdzie kiedyś do prawdziwej tragedii - mówi z wyraźną obawąKarparuk.

Niemal każda niedziela to dla mieszkańców Bobrka kolejna trauma fundowana przez myśliwych.

- Najgorsze, że nakładają sarnom pokarm tylko tuż przed samym polowaniem. A zwierzęta są wygłodniałe i zdesperowane. Łatwo do nich wtedy strzelać. To okropne - dodaje Krzysztof Świerad.

- Są brutalni i okrutni. Kilkaset metrów od szkoły podstawowej widziałam niedawno martwą sarenkę
z wygryzionymi wnętrznościami. Pewnie przez myśliwskie psy, bo wilków tu nie mamy, a psa raczej nikt nie puszcza samopas. Wszyscy się boimy - tłumaczy pani Hanna, która nie chce podać nazwiska.

Mieszkańcy twierdzą, że zgłaszają problem policji, bo do podobnych wydarzeń dochodzi niemal
w każdą niedzielę.

- Zadzwoniłam na policję. Obiecali, że to sprawdzą - mówi Olga, która była o krok od wypadku
Policja nie ustaliła na razie, kto poluje w tym miejscu. Jak również wciąż nie wiadomo, do jakiego koła myśliwskiego należą polujący i czy mają na to zezwolenie.

- Wysłaliśmy radiowóz tuż po zgłoszeniu pani, która omal nie wpadła samochodem na sarnę. Nie zauważyliśmy nic podejrzanego - mówi oficer dyżurny z KPP Oświęcim. - Nie natknęliśmy się
na żadnych myśliwych. Ale będziemy to sprawdzać.

Tymczasem w Bobrku ludzie ciągle się boją...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska