FLESZ - Nowe regulacje dotyczące pracy zdalnej
- Mimo obserwowanego w ostatnich latach znaczącego ożywienia w dziedzinie automatyzacji i robotyzacji, polski przemysł wciąż mocno odstaje pod tym względem nie tylko od światowych liderów, ale i sąsiadów – mówi Stefan Życzkowski, prezes krakowskiej firmy ASTOR, robotyzującej i automatyzującej od wielu lat firmy w Polsce.
Z opublikowanego w zeszłym roku raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki za 2018 r. wynika, że polski przemysł ustanowił ciekawy rekord – zamawiając aż 40 proc. więcej robotów niż rok wcześniej; nie zmieniło to jednak zasadniczo słabej pozycji naszego kraju w globalnych i regionalnych zestawieniach: w szeroko rozumianej branży wytwórczej na 10 000 pracowników przypadają u nas 42 roboty. W Singapurze – 831 robotów, w Korei Południowej niewiele mniej, w Niemczech 338, na Słowacji 165, w Czechach 135, na Węgrzech - 84.
- Tego stanu nie udało się dotąd zmienić w sposób naturalny, dlatego ucieszyłem się, gdy Ministerstwo Rozwoju wystąpiło z ideą ulgi podatkowej, która zachęciłaby przedsiębiorców do modernizacji firm i to zgodnie z wyzwaniami przemysłu 4.0 – mówi prezes Życzkowski, który podjął się misji konsultanta.
Jak podkreśla, pierwotnie projekt był bardzo szeroki i ambitny: przewidywał wsparcie zarówno dla maszyn i urządzeń, jak i oprogramowania oraz obsługi serwisowo-technicznej. To ważne, bo pod pojęciem przemysłu 4.0 kryją się nie tylko fizyczne sprzęty (hardware), ale i takie dziedziny, jak sztuczna inteligencja, samouczenie maszyn, internet rzeczy itp., będące domeną informatyków (software).
Jak ocenia prezes ASTOR, ostatecznie, po konsultacjach z przedstawicielami branży oraz wyczerpujących negocjacjach z resortem finansów, z pierwotnego projektu zostało około jednej piątej. Wypadła m.in. znaczna część oprogramowania, ponieważ – wedle Krajowej Administracji Skarbowej – ulgi w tej sferze trudno kontrolować, a to otwierałoby pole do nadużyć. W efekcie ulga robotyzacyjna tworzy warunki dla rozwoju przemysłu 3.0, a nie 4.0.
- Niezależnie od tego, jeśli ta ulga wejdzie w życie, może naprawdę przyspieszyć unowocześnienie polskiej gospodarki, zachęcając do inwestycji zwłaszcza małe i średnie firmy, które wprawdzie zainteresowały się w ostatnim czasie robotyzacją, ale nie podjęły dalszych kroków w tym kierunku, czekając najwyraźniej na dodatkowe impulsy. Ta ulga jest niewątpliwie takim impulsem – podkreśla Stefan Życzkowski.
Dodaje, że jeśli polska gospodarka chce nadal konkurować w Europie i świecie, eksportować towary i usługi, to nie ma wyjścia: musi się intensywniej robotyzować i automatyzować. Zachęca przy tym decydentów, by nie patrzyli na tę ulgę jak na „koszt dla budżetu” (mocno osłabionego przez walkę z pandemią), lecz dostrzegli w niej inwestycję, która zwróci się z nawiązką w ciągu paru lat za sprawą rosnących zysków przedsiębiorstw oraz wartościowszej pracy ich załóg.
Projekt resortu rozwoju przewiduje, że ulga będzie przysługiwać od 1 stycznia 2021 roku do końca 2025 roku wszystkim przedsiębiorcom niezależnie od wielkości i rodzaju branży (zarówno płatnikom PIT, jak i CIT). Koszty na robotyzację przedsiębiorcy będą mogli odliczyć w ciągu roku podatkowego, a w momencie składania rocznego zeznania podatkowego dokonają dodatkowego odpisu - jak przy uldze na prace badawczo-rozwojowe. Państwo ma to kosztować 1,1 mld zł w ciągu 5 lat.
Odliczenie od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami w robotyzację dotyczyć ma:
- zakupu lub leasingowania nowych robotów i kobotów (leasing finansowy, nie operacyjny),
- zakupu oprogramowania,
- zakupu osprzętu (np. torów jezdnych, obrotników, sterowników, czujników ruchu, efektorów końcowych),
- zakupu urządzeń bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP),
- szkoleń dla pracowników, którzy będą obsługiwali nowy sprzęt.
– Zwiększenie poziomu robotyzacji polskiej gospodarki przyczyni się do polepszenia jakości, elastyczności produkcji oraz komfortu pracy. Zwiększenie produkcji przemysłowej przy pomocy robotów podnosi wydajność i zyskowność, a tym samym konkurencyjność firm. W dłuższej perspektywie ułatwia ekspansję eksportową – przekonywała w połowie września wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Problem w tym, że nie będzie ministrem rozwoju w nowym rządzie. Temat (wraz ze stanowiskiem) ma przejąć Jarosław Gowin, który wstępnie deklaruje kontynuowanie wszystkich projektów prorozwojowych. Wiadomo jednak, że w nowym rozdaniu będzie musiał skonsultować wszystkie te projekty z koalicjantami – przed ich skierowaniem do Sejmu. A czasu jest coraz mniej. Aby ulga weszła w życie zgodnie z planem, musi być uchwalona tej jesieni i uwzględniona w projekcie budżetu państwa.
- Co oni wyprawiają?? Oto Najlepsze MEMY o kierowcach! Zobaczcie
- Kolejny potwór wyciągnięty z Wisły! Ta ryba przeraża
- Oto najdziwniejsze nazwy polskich wsi. W niektóre aż trudno uwierzyć
- TOP 15 ginekologów w Krakowie wg ZnanyLekarz.pl [LISTA]
- Kraków. W końcu rozpocznie się przebudowa al. 29 Listopada! Tak będzie wyglądać
- Atrakcyjne mieszkanie na wynajem. Tak internauci kpią z ogłoszeń [MEMY]
