https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tu wykuwa się geny wiedzy. - W firmie zawsze musi być twórcza różnica zdań - twierdzi Jarosław Gracel, prezes ASTOR

Marek Długopolski
Ponad 10 tysięcy osób, od 2020 roku, odkryło z ASTOR świat robotów
Ponad 10 tysięcy osób, od 2020 roku, odkryło z ASTOR świat robotów ASTOR
- Pozostaniemy kuźnią kadr dla najnowocześniejszych gałęzi przemysłu w Krakowie, Małopolsce i Polsce - zapewnia Jarosław Gracel, prezes zarządu ASTOR
Jarosław Gracel, prezes zarządu ASTOR, oraz Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej
Jarosław Gracel, prezes zarządu ASTOR, oraz Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej
ASTOR

- Czy wie Pan, jak wygląda gen dzielenia się wiedzą?

JG: - Nie.

- Stefan Życzkowski, założyciel ASTOR, twierdzi, że na pewno go Pan ma.

JG: - Może w tym coś być, bowiem odkąd pamiętam, nie tylko lubiłem zdobywać wiedzę, ale potrafiłem się nią także dzielić. Więc ten gen rzeczywiście musi we mnie tkwić.

- Dlaczego dzielenie się wiedzą jest tak ważne dla ASTOR? Nie zawsze przecież możemy liczyć na wdzięczność obdarowanych.

JG: - To prawda. Jeżeli jednak wszyscy będziemy egoistami, zachowując zdobytą wiedzę tylko dla siebie, to ona - wcześniej czy później - zginie, razem z nami obróci się w niebyt. Przekazywanie wiedzy, dzielenie się nią, rozwija nie tylko nas, pracowników, firmy, ale także kieruje świat na szybsze i bezpieczniejsze tory. Dlatego wszelkiego rodzaju zmiany, a szczególnie te niosące ze sobą długofalowe skutki, muszą opierać się na solidnym fundamencie wiedzy. Jeśli tak jest to oznacza, że są one dogłębnie przemyślane i przeanalizowane, skonsultowane oraz sprawdzone, a więc jest mniejsza szansa na popełnienie kardynalnego błędu, niż gdy wprowadza się je spontanicznie. Dlatego dzielenie się wiedzą ma głęboki sens, stąd też jest tak ważne dla ASTOR.

- Od kiedy ma aż takie znacznie?

JG: - Od początku istnienia firmy. Stefan, założyciel ASTOR, zawsze kładł na to wielki nacisk. Dowodem na to jest m.in. powstanie Akademii ASTOR, w której przeszkoliliśmy już ponad 20 000 inżynierów. To nasz skromny wkład w rozwój transformacji cyfrowej, automatyzacji, robotyzacji, oprogramowania przemysłowego, a także intralogistyki oraz Przemysłu 4.0 w Polsce. Wspomnę też, że już od 26 lat wydajemy „Biuletyn Automatyki” dla inżynierów. To nie tylko 106 numerów, ale także ponad tysiąc artykułów - na najważniejsze i najbardziej aktualne tematy - skierowanych do automatyków i informatyków działających we wszystkich branżach. Podobną rolę pełni, kierowany do dyrektorów, menedżerów produkcji, kierowników utrzymania ruchu, magazyn „Biznes i Produkcja”. Na tej bazie zorganizowaliśmy też konferencję „Biznes i Produkcja”, która stała się sceną do wymiany wiedzy między przedsiębiorstwami produkcyjnymi i menedżerami. Po kolejnych kilku latach dołączył do tego „Biznes i Produkcja Podcast”. W ten sposób stworzyliśmy pewną markę. Od 14 lat spotykamy się również podczas ASTOR Tour, współpracując z tymi, którzy wprowadzają w firmach najnowocześniejsze rozwiązania i potrafią je wszystkie wykorzystywać - z korzyścią dla siebie, firmy, regionu i kraju.

- ASTOR nie tylko chętnie dzieli się wiedzą, ale także inspiruje. Jako jedni z pierwszych w Polsce zajęliście się problemami związanymi z Przemysłem 4.0.

JG: - Cyfryzujemy, automatyzujemy, robotyzujemy i intralogistykujemy - od lat. To prawda. Podpowiadamy również jak rozpocząć transformację cyfrową w przedsiębiorstwie, dostarczamy inteligentne technologie, prowadzimy badania rynku, gromadzimy wiedzę branżową z całego świata i dzielimy się nią - nie tylko wewnątrz firmy, ale także szerzej, przekazując ją polskim inżynierom i menedżerom. W firmie mamy cyfrową bazę, pracujemy nad tym, by była dostępna na każdym stanowisku i dla każdego. Dzięki temu nasi pracownicy nie muszą codziennie „odkrywać Ameryki”, gdyż mają tę wiedzę w zasięgu kliknięcia. Taki zasób wiedzy może być również świetną inspiracją.

- Nie obawiacie się tego, że ktoś korzystając z Waszych rozwiązań może Was pokonać w tym wyścigu?

JG: - Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszystkie firmy tak do tego podchodzą. Gdy tworzyliśmy koncepcję Inżyniera 4.0 to wtedy okazało się m.in., że wielu menedżerów nie wysyłało swoich pracowników na szkolenie, gdyż bali się, że zdobędą większą od nich wiedzę i staną się niepotrzebni...

- Jest inaczej?

JG: - Według mnie jest dokładnie odwrotnie. Im mądrzejszych mamy pracowników wokół siebie, tym jesteśmy w stanie wypracować większą wartość. Jeśli więc później nią się podzielimy, także finansowo, to wszyscy będą zadowoleni i jeszcze bardziej zmotywowani.

Wiedza powinna pracować, przynosić efekty, dobrobyt i nowe innowacyjne rozwiązania
Wiedza powinna pracować, przynosić efekty, dobrobyt i nowe innowacyjne rozwiązania
ASTOR

- Lubi się Pan otaczać ludźmi mądrymi?

JG: - Zdecydowanie tak. Jest takie powiedzenie, że „prezes może być najgłupszy w pokoju, co jednak nie oznacza, że powinien być głupi”. Jeśli więc mamy wokół siebie ludzi mądrych, inteligentnych, oddanych firmie i jej wartościom, to rosną szansę na jej rozwój. Jeśli jest inaczej, czeka nas stagnacja, wegetacja, a może upadek. W firmie zawsze musi być twórcza różnica zdań i przekazywanie… wiedzy.

- Czasami jest jednak tak, że pracownicy chętniej i częściej dzielą się wiedzą w mediach społecznościowych niż w przedsiębiorstwie.

JG: - W ASTOR staramy się, aby dzielenie się wiedzą było opłacalne zarówno dla pracownika jak i dla przedsiębiorstwa.

- Czy pandemia koronawirusa miała wpływ na działanie i rozwój firm?

JG: - Olbrzymi. W tych firmach, które zamknęły swoje biura i przeszły na pracę zdalną, bardzo szybko „zanikła” potrzeba dzielenia się wiedzą. Każdy żył w swoim świecie, zajmował się tylko swoją pracą… Nikt nie miał ochoty niczym się dzielić. I tak pozostało, także po ustaniu pandemii.

- U Państwa jest inaczej?

JG: - Podczas pandemii ani na moment nie zamknęliśmy biura. Cały jednak czas była możliwość pracy hybrydowej. W ASTOR od zawsze też dbaliśmy o to, by ludzie się znali, spotykali się, pracowali ze sobą, rozmawiali. To przynosi wymierne efekty. Dlatego np. w każdy piątek przeznaczamy 2 godziny na samorozwój. Czasami zastanawiamy się nawet czy nie za daleko idziemy, no ale takie mamy przekonania.

- Podobnie postępujecie z klientami?

JG: - Oczywiście mamy takie przestrzenie, w których naszą wiedzą dzielimy się za darmo, ale oferujemy również specjalistyczne szkolenia, które wymagają głębokiej wiedzy eksperckiej. I ta ostatnia oferta jest już komercyjna.

- ASTOR był jedną z pierwszych firm, która zaprosiła ludzi w świat innowacji, robotów, sztucznej inteligencji, intralogistyki…

JG: - To prawda. W specjalnym Innovation Room 4.0, który powstał w 2013 roku przyjęliśmy już blisko 11 tysięcy gości. W nim po raz pierwszy można było zobaczyć jak technologie Przemysłu 4.0 spisują się w realnym świecie. Kolejne ponad 10 tysięcy osób, od 2020 roku, odkryło z nami świat robotów w ASTOR Robotics Center. To w nim wszyscy zafascynowani technologiami - dzieci, uczniowie, studenci, nauczyciele, ale także pracownicy firm - mogą zajrzeć za kulisy świata najnowocześniejszych rozwiązań lub zaprogramować osobiście robota. Gdy powstawały nasze showroomy Stefan chciał odczarować tematykę, której wszyscy się bali, unikali jak ognia. Chciał pokazać, że robotyzacja nie jest tak straszna, nie oznacza likwidacji miejsc pracy, a zupełnie nowe możliwości. Roboty stworzono przecież po to, aby pomagały ludziom, odciążały ich od najbardziej uciążliwych zadań, uwalniały czas na myślenie.

Uczenie i dzielenie się wiedzą jest w DNA ASTOR
Uczenie i dzielenie się wiedzą jest w DNA ASTOR
ASTOR

- Wasze showroomy odwiedzają tylko Polacy?

JG: - Mamy gości z Polski, ale też coraz częściej z zagranicy, nawet ze Stanów Zjednoczonych i Japonii, a więc krajów, które są ojczyzną robotyzacji i najnowocześniejszych technologii.

- A jak Pan trafił do tak niezwykłej firmy?

JG: - W 2006 r., gdy jeszcze studiowałem, zgłosiłem się na staż. Spodobało mi się, i - można tak powiedzieć - zostałem. Gdy już podjąłem pracę zawodową, nie zerwałem z kolei więzi z uczelnią - przez 6 lat opowiadałem o systemach zarządzania produkcją na Akademii Górniczo-Hutniczej.

- Wciąż Pan dzieli się swoją wiedzą?

JG: - Niestety, nieco rzadziej niż wcześniej. Gdy zostałem szefem firmy, przybyło obowiązków. Jeśli jednak mam tylko taką okazję, to zawsze chętnie prowadzę zajęcia m.in. na studiach MBA.

- Czym one są dla Pana?

JG: - To forma dzielenia się wiedzą, nauka, ale też rozmowa z mądrymi ludźmi.

- Stworzyliście również wyjątkowego Inżyniera 4.0.

JG: - Pomysł ten pojawił się w 2016 roku. Gdy zbadaliśmy potrzeby rozwojowe polskich inżynierów okazało się, że nie są one duże lecz bardzo duże. W tym czasie firmy praktycznie nie inwestowały w rozwój ich kompetencji, w naukę. Doszliśmy do wniosku, że tak dalej być nie może, a do dyskursu publicznego warto wprowadzić ideę Inżyniera 4.0.

- Co w ten sposób chcieliście pokazać?

JG: - Pewną oczywistość. To, że kluczem do rozwoju Przemysłu 4.0 są inżynierowie. Ich wiedza, umiejętności, pasje, kreatywność. Każda zmiana zaczyna się od ludzi, i tak naprawdę zawsze ludzi dotyczy. Stąd potrzeba budowania nie tylko odpowiednich kompetencji technicznych opartych na wiedzy, ale także odkrywania wielu innych umiejętności psychospołecznych - talentów przywódczych, znajomości biznesu, zarządzania projektami, rozwiązywania problemów. Tak powstał profil inżyniera, który jest przedsiębiorcą, ale równocześnie zaangażowanym liderem, który zmienia otaczający go świat. Nie jest zamkniętym, odizolowanym od ludzi ultraspecjalistą, ale człowiekiem który ma chłonny i otwarty umysł, a jednocześnie potrafi być zdolnym przywódcą.

- Rewolucje przemysłowe gwałtownie przyspieszają. Czy szkoły radzą sobie z nauczaniem? Czy będą w stanie przygotować takich specjalistów?

JG: - Wydaje się, że dotychczasowy model kształcenia zawodowego już się wyczerpał. Skończył się albo zakończy żywot najpóźniej za kilka lat. Obecnie jedynym skutecznym modelem kształcenia, gwarantującym pracę, są studia dualne, albo bardzo bliska współpraca uczelni i szkół z firmami. To zaś oznacza wprowadzenie do programów edukacyjnych elementów kształcenia praktycznego.

- Czy firmy są gotowe, aby przejąć tę rolę szkół?

JG: - Częściowo tak się dzieje. Już od dawna, co nie jest tajemnicą, do przedsiębiorstw przychodzą osoby, które tak naprawdę wszystkiego trzeba uczyć od podstaw. Niestety, tak to dzisiaj działa.

- Jak więc będą funkcjonowały uczelnie w przyszłości?

JG: - To wciąż otwarte pytanie. Nie znamy na nie odpowiedzi. Jeszcze nie tak dawno dyplom wyższej uczelni był czymś, o co się bardzo walczyło. Gwarantował pracę, zarobki, wyższy status społeczny. Dzisiaj już tak nie jest. Firmy poszukują ludzi nie z dyplomami wyższych uczelni, a konkretnymi umiejętnościami. Tylko to gwarantuje pewną, dobrze płatną pracę.

- Oznacza to zmierzch uczelni wyższych?

JG: - Tego nie powiedziałem. Chodzi o to, aby uczelnie jeszcze bliżej współpracowały z biznesem i przemysłem. Absolwent musi bowiem jak najszybciej „przeskoczyć” z uczelnianej teorii do firmowej praktyki. Jednak trzeba pamiętać, że robotyzacja, automatyzacja, innowacje bazują również na matematyce, fizyce, chemii… wzorach i równaniach. Aby więc umiejętnie opisywać współczesny świat trzeba znać także te dziedziny nauki.

- Czy jest rozwiązanie, które idealnie łączy potrzeby świata nauki i biznesu?

JG: - Myślę, że warto przyjrzeć się nieco bliżej doktoratom wdrożeniowym. To bardzo fajne rozwiązanie. Pracownikowi pozwala realizować się jednocześnie na polu firmowym i naukowym, z korzyścią dla firmy, uczelni oraz samego zainteresowanego. Tu wszyscy odnoszą sukces, a jest to również przestrzeń do współpracy z uczelniami.

Jarosław Gracel: - Każda zmiana zaczyna się od ludzi, i tak naprawdę zawsze ludzi dotyczy
Jarosław Gracel: - Każda zmiana zaczyna się od ludzi, i tak naprawdę zawsze ludzi dotyczy
ASTOR

- ASTOR cały czas wyprzedza czas i inne firmy… Jak to się udaje robić?

JG: - Mamy świetnych ludzi na pokładzie. Staramy się też patrzeć nie tylko na to, co dzieje się wokół nas, ale nieco dalej i szerzej. Jeżeli bowiem chcemy mieć realny wpływ na przemysł, nie tu i teraz, a za kilka czy kilkanaście lat, to musimy się rozwijać. I to się opłaci wszystkim, mimo iż wiele rzeczy robimy pro bono.

- Takim niezwykłym dziełem jest też Astorino. Skąd pomysł, by ten „maluch” wprowadzał dzieci i młodzież w magiczny świat robotów?

JG: - Astorino narodził się, jak wiele naszych działań, z pasji. Tak bowiem rodzą się innowacje, szczególnie te rewolucyjne. Gdy tylko ujrzeliśmy dzieło inżyniera Marka Niewiadomskiego, zaczęliśmy się zastanawiać nad jego wykorzystaniem. Tak narodziła się myśl, by Astorino został nauczycielem.

- Idealnie nadaje się też do zabawy i przygotowania do pracy w firmie. Jego najważniejsze zalety to?

JG: - Jest stosunkowo tani, bezpieczny, składa się go jak klocki lego, łatwo się go również programuje. Gdy coś zepsujemy, rozbijemy albo urwiemy, to bez większego problemu można to wydrukować, a robota szybko naprawić. W ten sposób powstaje gigantyczna przestrzeń do bezstresowego eksperymentowania, radości z programowania, obserwowania naszych decyzji w praktyce, w dodatku bez poczucia winy, że zrobiliśmy krzywdę Astorino. Nasz robot nie obrazi się ani gdy uczynimy na nim rysę, ani gdy coś mu odpadnie. Przyjmie to ze spokojem. Idealnie więc nadaje się do wprowadzenia wszystkich - zarówno dorosłych jak i dzieci - w nieco tajemniczy świat robotyzacji. ASTOR w ten sposób chce przygotowywać osoby, które już niedługo będą tworzyć fabryki przyszłości.

- Astorino robi furorę w kraju i na świecie.

JG: - To prawda. W najbliższym czasie będzie reprezentował Polskę na EXPO w Osace.

Astorino i jego twórca - Marek Niewiadomski
Astorino i jego twórca - Marek Niewiadomski
ASTOR

- ASTOR to firma dość nietypowa, choć ultranowoczesna, to jednak z dostrzegalnym kultem pracy u podstaw.

JG: - I chcę by taką pozostała. Nie patrzymy tylko na siebie, na nasz biznes, ale interesuje nas również coś więcej, kreacja świata nowoczesnych technologii, wpływ na otoczenie. Nie do końca chodzi nam tylko o wynik finansowy, choć oczywiście i on jest ważny, ale bardziej o to, by zmieniać małopolski i polski przemysł. Temu celowi poświęcamy nasze wielkie, mocno bijące innowacyjne serca. Zapewniam, że uczenie i dzielenie się wiedzą jest w naszym DNA. I tak pozostanie.

Magazyn Strefa Biznesu Małopolska
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska