https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy Astorino podbije serca zwiedzających EXPO w Osace? Robot edukacyjny z krakowskiej firmy ASTOR już trafia do polskich szkół

Marek Długopolski
Astorino, dzieło krakowskiej firmy ASTOR, będzie reprezentował Małopolskę na EXPO w Osace
Astorino, dzieło krakowskiej firmy ASTOR, będzie reprezentował Małopolskę na EXPO w Osace ASTOR
- Wiedza to dar. Warto ją przekazać dalej, bo inaczej zginie - mówi Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej ASTOR, lider automatyzacji, robotyzacji i cyfryzacji procesów produkcyjnych i intralogistycznych w polskim przemyśle
Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej ASTOR, i robot Astorino, który będzie reprezentował Polskę na EXPO w Osace
Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej ASTOR, i robot Astorino, który będzie reprezentował Polskę na EXPO w Osace
ASTOR

- Kiedy poznał Pan cenę wiedzy?

SŻ: - Stosunkowo wcześnie… Tuż po studiach, kiedy firma miała 4 lata, postanowiliśmy się przebranżowić. Zamierzaliśmy zejść z rynku komputerów i oprogramowania, by zająć się automatyką przemysłową. Chcieliśmy wtedy nawiązać współpracę z czołowymi producentami  niemieckich i amerykańskich sterowników.

- Udało się?

SŻ: - Jeden z nich zażądał ode mnie 90 marek niemieckich za książkę do nauki systemów sterowania.

- Słono...

SŻ: - To prawda. Wtedy to były, a przypominam mówimy o 1991 roku, mniej więcej trzy średnie krajowe. Zupełnie inaczej było w przypadku naszych początków z Amerykanami. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, a po jakimś czasie nadeszła ciężka paczka ze Stanów Zjednoczonych, a w niej 17 książek. Za darmo.

- Jaki z tego płynie morał?

SŻ: - W ten sposób staliśmy się dystrybutorem General Electric na kolejne 30 lat. Czasem więc opłaca się przekazać coś za darmo.

- Przydały się te książki?

SŻ: - Jak widać - tak. Nauczyłem się z nich wszystkiego tego, co było mi potrzebne na tamtym etapie prowadzenia działalności. Wtedy też zrozumiałem, że w biznesie nie ma nic ważniejszego niż dostęp do innowacyjnej wiedzy.

- Pan jednak lubił sam do wszystkiego dochodzić.

SŻ: - To prawda. Sam nauczyłem się programować komputery w 1981 roku, tak jak i w 1991 roku systemy sterowania. To jednak były dość nietypowe czasy. Teraz nie trzeba już wyważać otwartych drzwi.

- A może jednak lepiej samemu odkrywać niuanse biznesowego świata?

SŻ: - Pewnie lepiej, ale po co tracić czas i pieniądze na rozwiązywanie problemów, które inni już dawno poznali. Bycie samoukiem może być fascynującą przygodą, a nawet pasją, ale z biznesowego punktu widzenia nie ma najmniejszego sensu. Nie oznacza też profesjonalnego podejścia do prowadzenia biznesu.

- Sugeruje Pan, że dzielenie się wiedzą nie powoduje strat, a niesie korzyści?

SŻ: - Tak, choć oczywiście nie zawsze tak się dzieje. Magazynowanie wiedzy ma sens tylko wtedy, gdy ktoś później ma do niej dostęp, wykorzystuje ją twórczo, przesuwa granice prowadzenia biznesu, otwiera się na nowe możliwości, wprowadza innowacyjne rozwiązania. Ukrywanie wiedzy, ograniczanie do niej dostępu, wcześniej czy później, przynosi stagnację. Takie podejście jest zresztą zabójcze, szczególnie dla firm. Dlatego też działam w myśl zasady, że „wiem i powiem”. Opierając budowę firmy na wiedzy i dzieleniu się nią z innymi, zyskam więcej niż potencjalnie mogę „stracić”. To dlatego robimy szkolenia dla pracowników i klientów. Dzielimy się informacjami merytorycznymi, związanymi ze sterownikami i przemysłem, ale też zdradzamy „kuchnię” prowadzenia biznesu, komunikacji, działalności CSR.

- Kiedy doszedł Pan do wniosku, że biznes to jednak ciągła nauka?

SŻ: - Zawsze to wiedziałem. Najdobitniej to jednak odczułem w 1996 roku. Przyszedł do mnie wtedy Włodzimierz Kwasiborski, wybitny szkoleniowiec, założyciel Nowych Motywacji. Zaczęliśmy rozmawiać. Byłem przekonany, że wszystko wiem i jestem najlepszy na świecie. Zadając kilka celnych pytań, uzmysłowił mi jednak, że nie do końca tak jest, jak mi się wydaje. Zrobił to delikatnie, elegancko, z klasą. To dzięki tej rozmowie ASTOR wszedł w świat profesjonalnych szkoleń. Pracowników i współpracowników uczyliśmy jak przygotować prezentację, zdradzaliśmy kulisy sprzedaży, komunikacji, współpracy, ekonomii… Każdy pracownik przeszedł i przechodzi taki proces.

- Nie wszędzie jednak tak jest? Szkoda na to pieniędzy?

SŻ: - Moim zdaniem nie do końca chodzi tu o pieniądze.

- Jeśli nie chodzi o pieniądze to o co?

SŻ: - Powiedziałbym, że winny jest tu bardziej biznesowy model działania firmy. Na świecie, w Polsce i Małopolsce, są przedsiębiorstwa bardzo bogate, które mają mnóstwo pieniędzy, i część z nich mogłyby przeznaczyć na profesjonalne szkolenia. Nie robią tego jednak, gdyż w swoich modelach biznesowych nie przewidują na to czasu. Według nich pracownik jest od tego, by pracował - z tego są zyski - a nie szkolił się. Gdyby taka firma poświęciła np. tydzień w roku na szkolenia, poszerzanie wiedzy i umiejętności, to oznaczałoby, że pracownik przez 1/52 część roku nie buduje potęgi firmy, nie zarabia dla niej pieniędzy.

- To oczywiście nie jest prawdą.

SŻ: - Zgadza się. Jest wręcz przeciwnie. To inwestycja w pracownika, ale też w rozwój firmy.

- Szefowie wielu polskich przedsiębiorstw twierdzą, że nie szkolą pracowników, gdyż im się to nie opłaca. Podkreślają, że oni zapłacą za szkolenie, a wtedy pracownik przejdzie np. do konkurencji.

SŻ: - To błędne myślenie. Jest dokładnie odwrotnie. Gdy pracownik się wyszkoli, będzie wiedział, że czeka go np. awans, większe pieniądze, kolejne szkolenie, to na pewno dobrowolnie nie opuści takiej firmy. I to właśnie uświadomiłem sobie około 1996 roku.

- Od tego momentu?

SŻ: - Zbudowaliśmy system szkoleń wewnętrznych i zewnętrznych, stworzyliśmy Akademię ASTOR, która w ciągu ostatnich 30 lat przeszkoliła ponad 20 000 inżynierów. Mamy ponad 30 doświadczonych trenerów, prowadzimy też 6 centrów szkoleniowych. Adepci naszej Akademii zgłębiają tajniki zaawansowanej automatyzacji, oprogramowania przemysłowego, intralogistyki, robotyzacji oraz przemysłu 4.0. Zajęcia mogą być prowadzone w krakowskim Centrum Szkoleniowym Akademii ASTOR, można też wybrać model hybrydowy lub zdalny. Współpracujemy z uczelniami i szkołami, nasi pracownicy wygłaszają wykłady, organizujemy spotkania i praktyki. Wszystko po to, aby możliwie szeroko otworzyć bramy świata najnowocześniejszych technologii.

Marek Niewiadomski, konstruktor robota edukacyjnego Astorino
Marek Niewiadomski, konstruktor robota edukacyjnego Astorino
ASTOR

- Taka też misja przyświeca Astorino. Przedstawmy zatem agenta specjalnego ASTOR.

SŻ: - Astorino jest przyjazny, bezpieczny i łatwy w obsłudze. Może zostać wyposażony w chwytaki, podajniki, a nawet taśmociąg. Dzięki temu może tworzyć aplikacje oraz symulować wiele procesów produkcyjnych. Ten niewielki robot edukacyjny, wymyślony, zaprojektowany i stworzony w ASTOR, służy do profesjonalnego szkolenia z programowania. Idealnie więc wpisuje się w system nauczania w szkołach - średnich, a nawet podstawowych - określany mianem STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics). To prosta droga w świat innowacyjnych rozwiązań, druku 3D, robotyzacji i przemysłu 4.0. I jest to również początek programu „Roboty do szkół”.

- To kosztowna inwestycja?

SŻ: - Nie. Zapewniam, że cena Astorino nie zrujnuje budżetu żadnej szkoły, nawet podstawowej, nie mówiąc o uczelniach wyższych i szkołach średnich. Roboty te zresztą już trafiają do polskich placówek, ale odnajdziemy je również w Stanach Zjednoczonych i Japonii. Wspomnę tylko, że naszego niewielkiego i bardzo sprawnego pedagoga zaprezentujemy na tegorocznym World Expo w Osace.

- Ponoć Astorino można otrzymać również za darmo.

SŻ: - Tak. Do programu „Roboty do szkół” mogą się zgłosić wszystkie szkoły podstawowe i ponadpodstawowe.

- I co wtedy?

SŻ: - Klienci, kupując produkty ASTOR, otrzymują punkty. Mogą je przekazać dowolnej szkole w Polsce. Placówka, która zbierze ich najwięcej, otrzyma robota. Zasady gry są więc bardzo proste. W ten oto sposób co miesiąc jeden robot zostanie nauczycielem. Wspomnę tylko, że pierwszy Astorino trafił już do Zespołu Szkół Technicznych im. Komandora Antoniego Garnuszewskiego w Tczewie. Tak oto zamierzamy budować strategiczne „rezerwy” polskiego przemysłu i nauki.

- Astorino to strzał w przysłowiową „dziesiątkę”.

SŻ: - Myślę, że tak. Budzi wielkie zainteresowanie nie tylko w Polsce, ale także w Stanach Zjednoczonych i Japonii, a więc miejscach, gdzie zaczęła się robotyzacja. To o czymś mówi.

Robot Astorino z krakowskiego ASTOR będzie promował Małopolskę podczas EXPO w Osace
Robot Astorino z krakowskiego ASTOR będzie promował Małopolskę podczas EXPO w Osace
ASTOR

- Był Pan jedną z pierwszych osób, które nie bały się dzielić firmową wiedzą. Czy to efekt „Siemensa”?

SŻ: - Nie wydaje mi się, choć kto wie. Bardziej obstawiam rodzinne geny… Tata był znanym profesorem Politechniki Krakowskiej, który całe naukowe życie przekazywał swoją wiedzę uczniom. Wspomnę tylko, że był wybitnym specjalistą z zakresu mechaniki i plastyczności teoretycznej. Miał 29 doktorantów.

- W Krakowie profesor ma nawet swoją ulicę.

SŻ: - To prawda. W Krakowie jest ulica Profesora Michała Życzkowskiego. Od razu też dodam, że mama również była pracownikiem naukowym, a brat jest znanym profesorem - obydwoje na Uniwersytecie Jagiellońskim.

- Pan jednak został przedsiębiorcą.

SŻ: - I również bardzo lubię dzielić się wiedzą. Chodzi o to, aby raz zdobyta nie została ukryta przed światem, zamknięta na cztery spusty w sejfach, skryta za licznymi hasłami w komputerach. Wiedza powinna pracować, przynosić efekty, dobrobyt i nowe innowacyjne rozwiązania. A to, że trzeba się nią dzielić, zawsze powtarzał mój tata. Jeśli tego nie uczynimy, to - wcześniej czy później - zostanie ona zapomniana, zginie.

- Czy swój model nauczania przekazał Pan następcy w fotelu prezesa ASTOR?

SŻ: - Nie musiałem tego robić. Jarek Gracel, bo o nim mowa, jest wybitnym, wielokrotnie nagradzanym pedagogiem i wykładowcą. Był m.in. redaktorem naczelnym pisma dla firm produkcyjnych „Biznes i Produkcja”, jest współautorem koncepcji „Inżyniera 4.0”. W swoim DNA na pewno więc ma gen dzielenia się wiedzą. Zatem ciąg dalszy nastąpi.

Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej ASTOR oraz Jarosław Gracel, prezes zarządu ASTOR
Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej ASTOR oraz Jarosław Gracel, prezes zarządu ASTOR
ASTOR
Magazyn Strefa Biznesu Małopolska
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska