Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica tonie w błocie. Mieszkańcy skarżą się na opieszałość budowlańców

Halina Gajda
Mieszkańcy Osiedla Górnego nie chcą wiele, jedynie by mogli się poruszać bez konieczności brodzenia w błocie. Im nowa droga też jest potrzebna, ale mają zastrzeżenia do sposobu jej budowy.

Nikt z nas nie ma wątpliwości, że nowa droga jest potrzebna. Niech robią tylko, na miłość boską, z głową! - grzmiał jeden z mężczyzn, który w asyście kilkunastu innych mieszkańców ul. Wyszyńskiego pojawił się na spotkaniu z naszymi reporterami, prosząc nas o interwencję.

Na zakupy przez kałuże nikt się nie wybiera

Halina Liana, która prowadzi niewielki sklepik spożywczy na placu przed „białym domkiem”, mówi, że od chwili rozpoczęcia prac jej obroty spadły o ponad połowę. - Teraz muszę wspomagać się kredytami i drobnymi pożyczkami, staram się wiązać koniec z końcem, ale nie wiem, jak długo tak jeszcze wytrzymam - żali się kobieta. - Klient, by dotrzeć do mnie, musi być zdeterminowany, bo albo trzeba nadkładać drogi, albo brnąć w błocie.

Prosiła, by miasto umorzyło jej należność za śmieci. Napisała stosowny wniosek. W odpowiedzi dostała plik dokumentów do wypełnienia. - Mam przedstawić swój cały stan majątkowy - mówi. - Chodziło mi przecież tylko o sto kilkadziesiąt złotych - dodaje smutno.

Dowiedzieliśmy się, że części mieszkańców będzie przysługiwała rekompensata. Jest tylko jedno „ale”. - Projekt zakłada wypłatę odszkodowań dla właścicieli gruntów zajętych pod inwestycję - wyjaśnia Marek Machowski, dyrektor Powiatowego Zarządu Drogowego.

W gumowcach między koparkami

Joanna Spólnik, przewodnicząca Rady Rodziców w MZS nr 3 w Gorlicach, podkreśla, że na stronie internetowej miasta był przecież komunikat, że droga na odcinku Michalusa (skręt w 11 Listopada), będzie nieprzejezdna od 12 października przez dwa tygodnie. - Tymczasem wspomniany odcinek wciąż jest rozkopany - denerwuje się.

Ciężki sprzęt budowlany cały czas pracuje, a pomiędzy nim chodzą ludzie, dzieci do szkoły. Teraz, po deszczach, jest jeszcze bardziej niebezpiecznie - porobiły się ogromne kałuże, nie wiadomo, co kryje się pod nimi, jest ślisko. W takich warunkach o nieszczęście nietrudno. Zastanawia się, czemu prace nie zostały podzielone na etapy? - Przecież ul. Wyszyńskiego to tak naprawdę dwie szkoły, kościół, warsztaty terapii zajęciowej, spore osiedle mieszkaniowe. Mnóstwo ludzi na co dzień z niej korzysta - przekonuje Joanna Spólnik. - Nie wszędzie da się dojechać objazdami - przypomina.

Co odważniejsi próbują dotrzeć na miejsce tak zwanym wąwozem. - Trzeba się jednak liczyć, że są tam spore koleiny. Dwa auta nie są w stanie się wyminąć, a jak trafi się pieszy, to nie zostaje mu nic innego jak wspiąć się na skarpę i trzymać korzeni - opisuje pani Joanna.

Marzyli o budowie drogi, ale nie w takim wydaniu

Mieszkańcy podkreślają, że nie mają nic do samej inwestycji. Przeciwnie, odetchnęli, bo wreszcie jest nadzieja, że przy większym deszczu, woda nie będzie zalewała ich piwnic. Mają jedynie zastrzeżenia do logistyki prowadzonych prac. - Wiadomo, że przy wszystkich drogowych pracach jest błoto, są koparki, ale przynajmniej tam, gdzie chodzą ludzie, można by te dziury choć trochę zasypać - podpowiada Maria Wilczkiewicz, również mieszkanka tej części miasta. - Wiele by nie kosztowało, a poprawiłoby bezpieczeństwo, inaczej strach pomyśleć, co się tu będzie działo, jak spadnie śnieg - zastanawia się.

Marek Machowski zapowiada również, że zamknięcie ulicy Wyszyńskiego i ograniczenia w ruchu będą trwały do całkowitego zakończenia robót. Według projektu i harmonogramu prac - do 30 grudnia tego roku ma zakończyć się cała inwestycja. - W przypadku ulicy Wyszyńskiego do zrobienia pozostał drugi etap stabilizacji gruntu, ułożenie krawężników i prace brukarskie przy chodniku oraz wykonanie górnej warstwy konstrukcji nawierzchni drogi - tłumaczy dyrektor Machowski.

Co z chodnikiem przy Pola?

Swoje uwagi mają również ci z Wincentego Pola. - Są takie odcinki, gdzie mimo iż wokół jest sporo domów, nie ma chodników. Do dyspozycji pieszych pozostało wąziutkie pobocze - opowiada nam Halina Belczyk, mieszkanka ul. Wincentego Pola. - Nie ma gdzie uciekać, gdy jedzie samochód, bo przy poboczach są albo głębokie fosy, albo po prostu płoty - dodaje.

Wczoraj przed południem do redakcji zadzwonił inny mieszkaniec tejże ulicy. Z tymi samymi argumentami: już teraz ruch jest ogromny, a co będzie, gdy droga zostanie faktycznie otworzona?

Łukasz Bałajewicz, doradca burmistrza, problem zna. - Rzeczywiście w pierwotnym projekcie w kilku miejscach chodnik nie został zaprojektowany. Widzimy jednak, że jest potrzebny - podkreśla. - Rozważamy różne warianty jego budowy - zapowiada. To jednak kwestia przyszłego roku. Póki co mieszkańcom pozostaje zacisnąć zęby i zaopatrzyć się w odpowiednio wysokie kalosze.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska