W Polsce sztandarowym przykładem stała się „chemia z Niemiec” sprzedawana jako „lepsza” nie tylko na targowiskach i pod kościołami, ale i w specjalnych sklepach.
Z sygnałów z Czech, Słowacji, Chorwacji, Polski i Litwy wynika, że zjawisko podwójnych standardów dotyczy w największym stopniu żywności. Badania wykazały m.in., że popularne kawy i herbaty mają w naszej części Europy mniej intensywny smak i aromat niż we Francji i Włoszech, a „te same” paluszki rybne zawierają o u nas mnóstwo lodu.
Więcej w tekście: Olej palmowy dla nas, słonecznikowy dla bogatych? Dość!
W krajach „starej Unii” potężne, działające od lat, organizacje konsumentów mają olbrzymi wpływ na opinię publiczną. W Polsce i innych państwach nowej UE organizacje takie są dużo słabsze. Dlatego europosłowie z naszego regionu uznali dwa lata temu, że niezbędna jest nowa dyrektywa chroniąca konsumentów. Mieli rację: przeprowadzone od tego czasu badania tysięcy produktów potwierdziły – i wciąż potwierdzają – nieuczciwe praktyki producentów.
Propozycje europosłów są rozsądne: pozwolą producentom oferować na różnych rynkach wyroby o odmiennym składzie i właściwościach, zgodnie z gustami lub możliwościami finansowymi konsumentów, ale zarazem zakażą stosowania identycznych nazw i opakowań w przypadku różniących się produktów. Konsument musi być jasno informowany o różnicach.
Oczywista oczywistość? Bez dyrektywy nie dałoby się jej przewalczyć. Tylko Unia ma moc stawiania warunków potężnym globalnym korporacjom.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: