Olbrzymi oddział (64 łóżka zlokalizowane na dwóch piętrach) podzielił na dwa mniejsze. Będzie w nich pracować w sumie dziesięciu lekarzy. Część z nich to zupełnie nowi specjaliści pochodzący z Krakowa.
Widmo zamknięcia
Jeszcze tydzień temu jednemu z najważniejszych i największych oddziałów w bocheńskim szpitalu groziło zamknięcie. Było to spowodowane brakiem lekarzy zainteresowanych pracą w tym miejscu. W kwietniu sześciu zatrudnionych tam medyków złożyło wypowiedzenie umowy o pracę, kilka tygodni temu dołączyli do nich także ordynator interny Anna Kosturek i jej zastępca Tomasz Porębski. Lekarze, którzy zdecydowali się odejść, skarżyli się na niskie płace (ich koledzy w gminnych ośrodkach zdrowia zarabiali nawet dwa razy więcej niż na oddziale w szpitalu), trudne warunki pracy (problemy z uzyskaniem urlopów), a w końcu także na atmosferę panującą na oddziale (konflikty personalne). Dyrektor szpitala przez kilka ostatnich tygodni starał się pozyskać nowych medyków, nikt jednak nie był zainteresowany pracą w Bochni.
Podział na dwa
Rozwiązaniem problemu okazał się podział oddziału na dwa mniejsze.- Jeden z nich będzie dodatkowo ukierunkowany na leczenie chorób kardiologicznych. Pokieruje nim lekarz z tytułem doktora nauk medycznych tej specjalizacji - wyjaśniał nam we wtorek Jarosław Kycia.
Kardiologia potrzebna
Ma to na pewno uzasadnienie w potrzebach pacjentów. Blisko połowa leczących się na oddziale wewnętrznym bocheńskiej lecznicy cierpi na schorzenia serca i pokrewne. Co więcej, według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego na miażdżycę naczyń w powiecie bocheńskim umiera około 450 osób rocznie, natomiast na choroby niedokrwienne serca ponad 300 osób.
- Stworzenie oddziału ukierunkowanego na kardiologię ma więc sens i racjonalne wytłumaczenie. Zresztą w wielu szpitalach takie duże oddziały dzieli się na mniejsze. Taki jest obecny trend - dodaje Jarosław Kycia.
W sąsiednim Brzesku oddział wewnętrzny szpitala powiatowego liczy co prawda 63 łóżka, w jego skład wchodzi jednak pododdział kardiologiczny (22 łóżka). To podobna sytuacja do tej, jaka powstanie w Bochni.
Z dziesięciu lekarzy, którzy będą zatrudnieni na dwóch oddziałach wewnętrznych lecznicy, sześciu pracowało już w bocheńskim szpitalu. Część z tej grupy to osoby, które wcześniej złożyły wypowiedzenia.
Czterech z nich to zupełnie nowi medycy, jakich dyrektorowi udało się znaleźć w Krakowie i podpisać z nimi stosowne umowy.
Złożonego wypowiedzenia (jego termin upływa z końcem sierpnia) nie wycofała do tej pory Anna Kosturek, długoletnia ordynator oddziału wewnętrznego (jej zastępca zdecydował się pozostać w szpitalu i cofnął wypowiedzenie). Wczoraj usiłowaliśmy się skontaktować z panią ordynator, lecz nie odbierała telefonu. Nie wiadomo, jaką podejmie decyzję. Tydzień temu poproszona przez nas o komentarz w sprawie sytuacji na jej oddziale, w ogóle nie chciała rozmawiać.
Szansa na dotację
Oddział wewnętrzny w nowej formule będzie funkcjonował najprawdopodobniej od 1 sierpnia tego roku. Stosowną decyzję w tej sprawie podjęła już rada powiatu (powiat jest organem prowadzącym szpital) podczas ostatniej sesji. Dyrektor zapewnia, że zmiany nie pociągną za sobą większych kosztów.
- Zrezygnujemy z powoływania zastępców ordynatora - przekonuje Jarosław Kycia. - Jeśli będą potrzebni to tylko na czas nieobecności ordynatorów. Można będzie zatem powołać ich tylko na te okresy.
Szef lecznicy zapewnia, że w tej sytuacji szpital będzie miał możliwość starania się o środki unijne przeznaczone na leczenie kardiologiczne. Jest to więc dodatkowa szansa na poprawę jakości usług świadczonych przez bocheńską lecznicę.
Napisz do autorki:
[email protected]
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O SĘDZIOWANIU?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!