Biedne gminy dostają po prostu więcej pieniędzy z budżetu państwa. Średnia krajowa, w tym roku, wynosi 1 790,33 zł w przeliczeniu na mieszkańca, ale kilka z naszych gmin ledwo przekracza nawet 600 zł. To również rzutuje na ich pozycję w województwie. Wśród 30 najbiedniejszych gmin województwa jest cztery z naszego powiatu.
Łużna w połowie stawki
Gmina Łużna znalazła się na 14. pozycji w województwie. Na jednego mieszkańca tej gminy wyszło 615,19 złotych.
- Taka niestety jest specyfika naszego terenu - mówi Mariusz Tarsa, wójt gminy Łużna. - Tak naprawdę nie mamy tu u nas dużych firm, więc nie ma się co dziwić, że nasze dochody są niższe. Można wręcz powiedzieć, że jesteśmy wykluczeni przemysłowo - podkreśla.
Wójt twierdzi, że po prostu potrzeba czasu, by to się zmieniło.
- To bardzo powolny proces, ale ciągle trwa - stwierdza. - My robimy, wszystko co możemy. Są już pierwsze symptomy poprawy, choćby powroty ludzi z emigracji. To nie jest wiele przypadków, ale się zdarzają, nawet po wielu latach za granicą - dopowiada.
Teraz te powroty nie są argumentowane lepszą sytuacją gospodarczą u nas. O wiele częściej osoby powracające mówią o bezpieczeństwie.
- Spotkałem się z takimi przypadkami - opowiada wójt. - Okazało się, że dzieci w szkole w Niemczech nie czuły się bezpiecznie w wielokulturowym środowisku, jakie zastały w klasach. Rodzice woleli wrócić, licząc się z obniżeniem dochodów niż narażać je na dyskomfort - dopowiada.
Gmina Łużna stale pomaga najuboższym poprzez realizację szeregu programów pomocowych.
- O ile o ubóstwie mieszkańców mówić można w liczbach, to sytuacja nie wygląda źle - informuje Przemysław Wszołek, zastępcą dyrektora Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łużnej. - Mało tego, stale się polepsza. Liczba rodzin korzystających z pomocy społecznej na terenie Gminy Łużna stale maleje - dopowiada.
Jeszcze w roku 2013 było to 335 rodzin, ale już w 2018 roku 261. Podobnie ma się sprawa w przypadku zasiłku rodzinnego. Od trzech lat odnotowujemy stały spadek liczby osób pobierających zasiłek rodzinny. Z 721 rodzin w roku 2016, w roku bieżącym korzysta z tej formy pomocy 579 rodzin.
- W obydwu przypadkach wynika to z osiągania przez rodziny wyższych dochodów - wyjaśnia urzędnik.- Przekraczanie kryterium dochodowego, uprawniającego do otrzymania świadczenia, to najczęściej pokłosie wzrostu najniższego wynagrodzenia - dodaje.
Problemem pozostają ludzie starsi, dla nich jest znacznie mniej środków.
Bobowa trochę mniej
Gmina Bobowa znalazła się o jedno oczko niżej, na 13. miejscu. Tu wskaźnik G wyniósł 611,52 zł.
W przypadku tej gminy, choć widać to również w pozostałych, bardzo ważne jest to, że do wyliczania wskaźnika żadnego znaczenia nie ma wielkość pozyskanych środków unijnych. To właśnie one zmieniają głównie oblicza małych gmin.
Tak również jest w Bobowej. Spektakularnym tego przykładem jest choćby bobowska strefa gospodarcza. Gdy się zapełni, powstaną nowe miejsca pracy, a to sprawi, że zwiększą się wpływy z podatków.
- My mamy chyba najniższe stawki podatków lokalnych w Małopolsce - podkreśla Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej. - To taka forma pomocy dla mieszkańców. Wolimy utrzymywać niski poziom niż doprowadzić do sytuacji, że mieszkańcy nie podołają obciążeniom - dodaje.
Moszczenica bardzo nisko
Ta gmina otwiera pierwszą piątkę najbiedniejszych gmin w naszym województwie, 561,93 zł na mieszkańca nie robi dobrego wrażenia. - To nie jest powód do dumy - zaznacza Jerzy Wałęga, wójt gminy Moszczenica. - Jednak tak naprawdę ten wskaźnik jeśli jest niższy, czasami ułatwia pozyskiwanie środków zewnętrznych na inwestycje - dodaje.
Jako powód takiego stanu wójt wymienia dwa podstawowe czynniki. - Małe gospodarstwa rolne i upadek przemysłu w stolicy powiatu - stwierdza. - Świetnie pamiętam czasy, gdy bardzo liczna grupa mieszkańców pracowała w gorlickich fabrykach. Po każdej zmianie w Gliniku w stronę naszej gminy odjeżdżały cztery pełne autobusy MZK, a przecież były też te zwane pracowniczymi. Teraz tego nie ma - dodaje ze smutkiem.
Problemem gminy jest spora grupa osób, które zameldowane na jej terenie pracują, ale na czarno, zarówno w kraju, jak i za granicą. Ich dochody nie podnoszą wskaźników, choć sprawiają, że w gminie biedy nie widać.
- Mamy też mieszkańców gminy, którzy mają firmy zarejestrowane w Gorlicach - stwierdza. - To sprawia, że ich dochody liczone są w Gorlicach, a nie u nas - dopowiada.
Wójt podkreśla też, że w jego gminie stale utrzymywany jest niski poziom podatków lokalnych.
- To się nie zmieni - mówi. - Pewnie czeka nas jakaś podwyżka choćby opłat za śmieci, ale to wynika z nowych uwarunkowań ustawowych. Nie mamy na to wielkiego wpływu - dodaje.
Gmina stara się przyciągać do siebie nowych płatników podatków. - Mamy sporo uzbrojonych terenów - opowiada. - Ruch w działkach budowlanych jest spory. Budujemy wodociąg, mamy kanalizację, to też zachęta do budowy nowych domów. Będą nowi mieszkańcy, będą nowi podatnicy. Będzie lepiej. Patrzę w przyszłość z optymizmem - kończy.
Ropa na niechlubnym podium
Gmina Ropa ma od wielu lat problem wizerunkowy właśnie, związany z niskim wskaźnikiem G.
Gdy dzieli się dochody podatkowe, przez liczbę mieszkańców zawsze wychodzi niska kwota. Ta ostatnia to raptem 550,70 zł, trzeci najgorszy wynik w Małopolsce. - Wiem o tym problemie od mojego poprzednika - mówi Karol Górski, wójt gminy. - Jednak gmina zawsze taka była. Jednak ludziom się tu dobrze żyje - zaznacza.
Gmina sporo inwestuje. Powstaje kanalizacja, trwają prace przy zagospodarowaniu zalewu Klimkówka.
- Przed nami jeszcze wiele lat pracy i miliony potrzebnych pieniędzy - mówi wójt. - Inwestujemy też w kulturę. Gmina powoli, ale systematycznie się rozwija - kończy.
