Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W cztery oczy o szalonej zumbie

Redakcja
Andrzej Banaś
Z Anną Ciochoń, instruktorką i właścicielką szkoły zumby, rozmawia Piotr Rąpalski

Zobacz także: Zumba w Krakowie. Miasto zwariowało na punkcie ognistego tańca brzucha [ZDJĘCIA]

Ta zumba to tylko dla pań?
Ech, wy mężczyźni, ciągle jesteście wstydliwi. Szczególnie jeśli chodzi o zumbę, bo ubzdurało się wam, że to tylko frajda dla dziewczyn. A ja tu w szkole mam akurat jednego rodzynka. Zapraszam też panów.

Może utarło się, że facet chodzący na zumbę to gej?
Ktoś tak może myśleć stereotypowo. Ale faceci, którzy chodzą na zumbę, to okazy męskości. Sylwetka, muskuły, samo zdrowie...

Czy to prawda, że zumba powstała przez przypadek?

Tak. W latach 90. Jednego dnia Alberto "Beto" Perez, instruktor aerobiku, zapomniał taśmy z podkładem muzycznym na zajęcia. Wrócił do auta, wziął kasety z salsą i merenge, puścił i zaczął improwizować. Paniom się spodobało i zumba opanowała świat. Zaczęło się w Kolumbii, przeniosło się do USA i dalej.

Czyli z Kolumbii mamy nie tylko kokainę?

Na szczęście nie. Mamy też dużo zdrowszą zumbę!

Trząść pośladkami na prochach można jeszcze szybciej?

Jeśli już, to raczej sport dla panów. Kobiety nie potrzebują dopalaczy.

To prawda, że w tym tańcu czasem zamiast partnera używa się krzesła?
Tak. To zumba sentao. Świetny, nowoczesny trening. Tańczymy używając krzesła jako podparcia. Pompki na nim robimy, wspinamy się, siedzimy i tańczymy. Wiem, że kojarzy się to z sexy dance i gołą nogą przewieszoną przez oparcie, ale to nie to. Tu wzmacniamy całe ciało. "Zumba na krześle wyrzeźbi cię nieźle".

Słowo "zumba" coś znaczy?

Brzmi jak z Afryki, ale to po prostu określenie na połączenie różnych tańców i fitnessu. To lepsze niż typowy aerobik, gdzie instruktor odlicza w kółko jak na apelu, "raz, dwa, trzy, cztery, rączka w górę, rączka w dół". Zumba to ogień, emocje. Oczywiście są prostsze i trudniejsze choreografie.

Pani zasuwa, a kobitki ledwo nadążają.

Nie chodzi o to, żeby dokładnie małpować. Instruktor pokazuje krok, a każdy w swoim rytmie, własnym żywiole tańczy. Zapomina o rachunkach, wyjących dzieciach w domu, czy kłótni z mężem. Na początku może i jest troszkę frustracji, ale wiele pań już po paru razach spędza na sali trzy, cztery godziny. I wymiata!

Zumbatomic?

To dla dzieci. Tańczą nawet czterolatki.

I nie rozlatują im się stawy?
Powolutku. Nie wprowadzamy od razu zabójczych ruchów. Jest dużo zabawy. Mamy też zumbę toning. Z hantlami.

Po 20 kilo?
Nie, nie. Niecałe kilo. Z piaseczkiem, dzięki któremu hantelki służą też jako grzechotki, marakasy. Panie machają i rzeźbią sobie bicepsy, tricepsy...

Grubi mają co tu szukać?
Ba! Nawet powinni. Zawsze mówię, że pośladki mają żyć własnym życiem, więc czemu brzuch nie może liczyć na skok w bok? (śmiech). Zumba spala kalorie, nawet 600 w godzinę i produkuje endorfiny.

Jak Pani zaczęła tańczyć?
Od baletu się zaczęło, 21 lat temu. Ognisko baletowe w Tarnowie, bo stamtąd pochodzę. Później szkoła baletowa w Bytomiu. Małe dziecko zasuwało sześć godzin dziennie.

Tak Panią rodzice pokarali?
Nie chcieli mnie wysyłać, sama się pchałam.

Co dalej?

Byłam cheerleaderką Unii Tarnów.

W błocie na żużlu?
(śmiech) Nie! Na koszykówce. Później taniec towarzyski, ale był problem z odpowiednim partnerem. Z klasą.

Ile miał skończonych?

(śmiech) Z klasą taneczną. Byłam po prostu za dobra. Później zainwestowałam w taniec brzucha i w 2008 roku zostałam w nim mistrzynią Polski. Później samba i przez przypadek zumba.

Jaki przypadek?
Fundacja Anny Dymnej organizowała w Krakowie maraton zumby, aby zebrać pieniądze na potrzebujące dzieci. Poszłam, choć nawet nie wiedziałam, co to jest ta zumba. A tam sama instruktorka powiedziała, że powinnam zrobić papiery...

Jakie papiery?
Uprawniające do bycia instruktorem i uczenia. Uzbierałam pieniążki, no i je zdobyłam.

Ile?
Ponad 1000 zł. Wiele jest jednak osób, które uczą bez licencji. A trzeba mieć opanowane podstawy i umieć motywować ludzi. Jak cieknie pot z czoła, kobitka już wymięka, trzeba dać jej kopa energii.

Pani jest jak sierżant!
Bywa, że mówią, iż mam "killer day" i chcę ich wykończyć.

Zumba circuit?
To zumba w kole. Jedne osoby tańczą, a inne robią ćwiczenia siłowe. Na przykład pompki. Później koło rusza i zmiana. A ja w środku pokazuję kroki.

Marzenie instruktorki zumby?
Zatańczyć zumbę z 15 tys. osób w hali w Czyżynach!

Anna Ciochoń

Właścicielka szkoły zumby Zumba4life przy ul. Gersona w Krakowie. Instruktorka zumby i mistrzyni w tańcu brzucha. Absolwentka filologii angielskiej.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska