Wzorem do naśladowania może być Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów SA. To największe przedsiębiorstwo w kraju i jedno z większych w Europie. Przez ponad sto lat kształtowało system ujęć, zbiorników i rurociągów. Lata mijały, zmieniały się nazwy, a przedsiębiorstwo rosło w siłę. Dziś ma ponad 900 km sieci magistralnej połączonej z dziewięcioma kompleksami sieciowych zbiorników wyrównawczych o pojemności łącznej 374 tys. metrów sześciennych.
- Zaopatruje w wodę cały Śląsk, rozsyła ją do wszystkich wodociągów miejskich i liczy wpływy - mówi Andrzej Janus, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Oświęcimiu. - W Małopolsce miał być podobny system zasilania w wodę pitną "Krak", ale decydenci w dobrej wierze oddali sprawę w ręce gmin i teraz jest z tym kłopot. Powiat oświęcimski jest bogaty w wodę pitnej, wręcz ma jej spore rezerwy. Darem natury mógłby się podzielić z innymi, ale problem w tym, że nie ma go jak przesłać. - Możemy dostarczyć wodę pitną każdemu, niestety, nie wszędzie jej dostawy są opłacalne, np. do oddalonego domu pod lasem - dodaje Janus.
Koszty budowy przyłącza musi sobie sfinansować właściciel domu. Nieliczni się na to decydują ze względu na wysokie koszty i utrzymanie takiej "nitki". Indywidualnych odbiorców przybywa niewielu, a firmowych ubywa. W czasach świetności, jeszcze jakieś 20 lat temu, oświęcimskie wodociągi sprzedawały 6 mln metrów sześciennych wody rocznie, teraz 2,7 mln metrów sześciennych.
Andrychowskie wodociągi też nie narzekają na suszę. W tej chwili produkują 75 proc. wody pitnej, pozostałe 25 proc. kupują od wodociągów w Bielsku-Białej "Aqua".
- W latach 90. zawiązywały się komitety przeciwne budowie, a teraz mieszkańcy chcieliby podłączyć się do wodociągu, ale gminy i wodociągów na to nie stać - twierdzi Jan Mrzygłód, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Andrychowie. Podkreśla, że dla bezpieczeństwa potrzebne byłoby trzecie źródło wody pitnej, ale na razie jego pozyskanie jest niemożliwe.
- Możliwości inwestycyjne nie pozwolą nam na to przez co najmniej trzy lata - mówi prezes Mrzygłód. - Wodociągi wado-wickie, do których nam bliżej niż do oświęcimskich, proponują, byśmy się do nich podłączyli, lecz to pomysł w powijakach. One potrzebują zbytu, a my pewności, że będzie odbiorca.
Koszty kilometrów rurociągu i przepompowni, która mogłaby przetłoczyć wodę w wyższe regiony gminy Andrychów, nie zostały jeszcze policzone, z pewnością jednak idą w miliony.
- Jestem szczęśliwą lokatorką mieszkania, a nie domku, i mogę pławić się w wannie pełnej wody - mówi Grażyna Waliszewska, mieszkanka Andrychowa. - Wstyd przyznać, lecz nie oszczędzam za bardzo wody, ale zmienię nawyki - obiecuje - bo w okolicy wielu rodzinom brakuje wody.
Ewelina Tralska z Brzeszcz zapowiada, że pójdzie w ślady swojej koleżanki Sylwii, która ze względów ekonomicznych kupiła zmywarkę do naczyń. - Sylwia zaoszczędziła 130 złotych w dwa miesiące - mówi.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!