FLESZ - Polska żywność nie jest eko. A wszystko przez węgiel
Wszystkich nas obowiązuje uchwała antysmogowa dla Małopolski, są też przepisy ogólnopolskie, choćby ustawa o ochronie środowiska.
- To nas obliguje to kontroli budynków, w których występuje spalanie paliw stałych - mówi Kamila Załęska, ekodoradca z gorlickiego ratusza. - Trafimy wszędzie tam, gdzie będzie podejrzenie spalania w piecach centralnego ogrzewania odpadów czy też paliw niespełniających norm - dodaje.
Strażnicy miejscy i ekodoradca mają już upoważnienie do pobierania próbek z palenisk w tych miejscach, gdzie choćby nastąpi podejrzenie, spalania odpadów. Kontrole palenisk trwają od kilku miesięcy. W tym roku kontrolerzy dotarli już do blisko 130 gospodarstw domowych. Tylko w listopadzie było 79 kontroli.
- Staraliśmy się być widoczni na wszystkich ulicach miasta – mówi Wojciech Pietrusza, komendant straży miejskiej w Gorlicach. - Niedługo, po nowym roku, ruszymy znów w teren. Nasz plan zakłada, że odwiedzimy wszystkich, którzy mają kotły i paleniska na paliwa stałe - dopowiada.
W większości Gorlickie domy opalane są kotłami właśnie na paliwo stałe, a połowa z nich to urządzenia ponad 10-letnie, te niestety nie spełniają żadnych wymogów emisyjnych. Nie dziwi więc, że strażnicy nałożyli już kilka mandatów na tych, którzy nie przestrzegają przepisów.
- To prawda - mówi komendant. - Możemy w przypadku złapania kogoś na spalaniu choćby śmieci nałożyć mandat do 1000 złotych. Te, które nałożyliśmy, nie były maksymalne. Bardziej zależało nam na prewencji i pewności, że osoba, która dostała mandat, zrozumie, że postępuje po prostu źle i tak naprawdę truje siebie i sąsiadów - dopowiada.
Był też jeden przypadek, gdy w czasie kontroli właściciel pieca nie zgodził się na przyjęcie mandatu.
- W takich przypadkach pobieramy próbkę popiołu z paleniska – stwierdza Kamila Załęska. - W tej konkretnej sprawie nasza kontrola wykazała, że w piecu spalane były odpady budowlane. Materiał, jaki uzyskaliśmy, trafił do specjalistycznego i certyfikowanego laboratorium, gdzie poddawany jest analizie. Czekamy na wynik - dopowiada.
Samo pobranie materiału z paleniska oczywiście o niczym nie przesądza, jednak jeśli okaże się, że faktycznie spalano w piecu odpady budowlane, to sprawa może trafić do sądu, a tam maksymalna kara to pięć tysięcy złotych.
- Mandat nieprzyjęty przez właściciela paleniska to było tylko 100 złotych – podkreśla ekodoradca.
Kontrole są prowadzone głównie w sezonie grzewczym, ale ci, którzy używają pieca do grzania wody użytkowej w inne miesiące, też nie mogą czuć się bezkarnie.
Tym, którzy nie przestrzegają przepisów, grożą dotkliwe kary. Gorliczanie pala w swoich piecach głównie drewnem i węglem. W przypadku tego pierwszego paliwa ważne jest to, że musi być ono sezonowane o wilgotności poniżej 20 procent. Węgiel musi mieć certyfikat jakości.
Każdy do kogo przyjdzie kontrola, musi wpuścić ją do siebie i umożliwić zbadanie pieca.
- Utrudnianie czynności kontrolnych zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat trzech - podkreśla ekodoradca. - Nawet jeśli jesteśmy pewni, że nie spalamy odpadów, to musimy umożliwić kontrolę. W przypadku trudności kontrolerzy mogą wezwać patrol policji – dodaje.
