Pomysł na nietypową akcję protestacyjną podsunęła Krystyna Janda. Na swoim facebookowym profilu zaproponowała, by kobiety jednego dnia wzięły wolne, nie przychodziły do pracy i na uczelnie, a nawet porzuciły domowe obowiązki. Inicjatywa szybko znalazła zwolenników. Na Face-booku powstał profil „Ogólnopolski Strajk Kobiet”, który do wczoraj poparło ponad 60 tys. osób. Chęć udziału w strajku zadeklarowało też na osobnym profilu 7 tys. krakowian, 160 mieszkańców Tarnowa, ponad 100 z Nowego Sącza, 45 z Chrzanowa i 14 z Zakopanego.
Nie da się jednoznacznie określić, ile kobiet (a może i mężczyzn) rzeczywiście w poniedziałek nie przyjdzie do pracy. - Nie zauważyliśmy w urzędzie miasta wzrostu liczby wniosków o dzień wolny na 3 października, ale prawda jest taka, że biorąc urlop na żądanie, można to zgłosić w ostatniej chwili - mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
WIDEO: Posłanki PO zapraszają na Czarny Protest i strajk kobiet
Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press
W Urzędzie Marszałkowskim też nie ma lawiny podań. - Nawet gdybym miała coś bardzo ważnego do załatwienia w poniedziałek, to w obecnej sytuacji na pewno przyjdę do pracy - mówi nam jedna z pracownic Urzędu Wojewódzkiego. I przypomina, że wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński (jego resortowi podlegają urzędy wojewódzkie) jednoznacznie dał do zrozumienia, że udział w takim strajku będzie miał charakter polityczny. - Nie zamierzam tłumaczyć się przełożonym z tego, co sądzę o aborcji - dodaje urzędniczka.
Dla zwolenników całkowitego zakazu aborcji strajk organizują ci, którzy opowiadają się za usuwaniem ciąży na każde żądanie. Wśród popierających protest jest jednak wiele osób, które chcą, by obecnie obowiązujące przepisy antyaborcyjne się nie zmieniały i zamierzają sprzeciwić się tyko ich kolejnemu zaostrzeniu.
