Siłownia, fitness, kawiarnia, a na zewnątrz plac zabaw dla dzieci - z zapewnioną opieką na czas, gdy rodzice ćwiczą w środku. Tak najchętniej urządziłyby to miejsce Jadwiga Turek wraz z córką Sylwią. Również klub fitnessu ulokowałaby w odnowionej XIX-wiecznej drewnianej strzelnicy Grażyna Budner z Krowodrzy.
- To jest teraz i modne, i nie bardzo niszczy budynek - mówiła o tego rodzaju działalności. Zdaniem krakowianki należałoby też na stałej wystawie w strzelnicy przypominać jej historię.
Autor: Małgorzata Mrowiec
A przywrócenie pierwotnej funkcji? Trenujący strzelectwo Dariusz Hejmo uważa, że o tym trzeba już zapomnieć. - Strzelanie z ostrej broni palnej oznacza dużą uciążliwość, hałas około stu decybeli, a strzelnica teraz ma przecież bliskich sąsiadów - tłumaczył nam krakowianin. Przyznał natomiast, że teoretycznie można by tutaj strzelać z broni pneumatycznej, która jest cichsza. Musiałyby się wtedy pojawić specjalne zabezpieczenia, kulochrony.
Jeden ze zwiedzających strzelnicę przy ul. Królowej Jadwigi podczas sobotniego dnia otwartego wspominał, że trenował tutaj niegdyś przez kilkanaście lat. I przekonywał, że nadal można myśleć o powrocie do strzelania na Woli Justowskiej.
- Ważne, żeby do strzelnicy każdy mógł wejść, zobaczyć, może napić się kawy. Musi się znaleźć dobry gospodarz, taki, który nie będzie nastawiony tylko na zysk - podkreślali z kolei Janina i Jan Adamczyk, sąsiedzi tego zabytku.
Pierwszy przetarg, w którym Zarząd Infrastruktury Sportowej poszukiwał operatora obiektu, został zamknięty bez wybrania którejkolwiek oferty. Przy ogłaszaniu kolejnego - jak zapowiadają urzędnicy - będą brane pod uwagę propozycje i oczekiwania mieszkańców co do zagospodarowania strzelnicy.
Follow https://twitter.com/dziennipolski