Tarnowska lodówka funkcjonuje dopiero od czwartku - 1 sierpnia. Nie jest jeszcze jakoś szczególnie oznaczona i rozreklamowana, niemniej jednak tarnowianie już się o niej dowiedzieli. Wczoraj przed południem na kilku półkach znajdowały się różne produkty, które ktoś zdążył do niej podrzucić po weekendzie. Były jajka, wyroby garmażeryjne, mleko, kiszone ogórki w słoiku oraz połówka arbuza. Wszystko zdatne do spożycia i do zabrania za darmo.
- Zdziwiłam się, że ktoś ustawił lodówkę zaraz przy wejściu do sklepu, ale teraz już wiem, w jakim celu. Pomysł świetny, a idea szczytna. Sama pewnie pojawię się tutaj nieraz, aby coś włożyć do środka - mówi Małgorzata Wrona, która wczoraj przyszła na zakupy do Bazaru.
Wtóruje jej Adam Zabielski. - Wiadomo, że czasem kupi się za dużo jedzenia i potem nie ma co z nim zrobić, a wyrzucić szkoda. Ja na szczęście mam sąsiada, który hoduje kury, więc czasem podrzucam mu to, co nam zostaje, żeby tego nie zmarnować - opowiada.
Pierwsza „jadłodzielnia” powstała w Warszawie trzy lata temu. Pomysł szybko znalazł entuzjastów i ogólnodostępne lodówki na zbyteczną żywność zaczęły pojawiać się również w innych miastach.
- Działamy całkowicie wolontariacko. Jesteśmy nieformalną grupą ludzi, którzy mają wspólny cel - ratować żywność przed zmarnowaniem. Razem budujemy poczucie odpowiedzialności za ograniczenie marnowania jedzenia - czytamy na stronie Foodsharing Polska.
Inicjatywę na tarnowski grunt postanowił przeszczepić Sławomir Łaciak, prezes Tarnowskiej Spółdzielni Spożywców. - Jako spółdzielnia mamy wpisaną w celach statutowych nie tylko działalność stricte handlową, ale również społeczną. Pomyślałem sobie, że skoro w innych miastach „jadłodzielnie” się przyjęły i całkiem nieźle funkcjonują, to w Tarnowie również powinna stanąć przynajmniej jedna taka lodówka - wyjaśnia.
Nieprzypadkowo ustawiono ją w CH Bazar. Codziennie przewija się tam mnóstwo osób. - My udostępniliśmy lodówkę oraz dostarczamy do niej cały czas prąd. Nie ingerujemy w to, co ktoś do niej wkłada oraz kto korzysta z pozostawionych w niej produktów. Wszystko jest ogólnodostępne. Każdy może przyjść i zabrać to, co mu pasuje. To nie jest tylko zarezerwowane dla biednych i bezdomnych. Chodzi przede wszystkim o to, żeby żywność się nie marnowała - tłumaczy Sławomir Łaciak.
Warunkiem korzystania z lodówki jest przestrzeganie kilku fundamentalnych zasad. Te wypisane są m.in. na umieszczonych obok tablicach. Przede wszystkim w „jadłodzielni” należy zostawiać produkty, które osoba wkładająca mogłaby sama zjeść. Powinny być one szczelnie zapakowane lub umieszczone w pojemnikach, w tym wyroby własne (zupa, ciasto) z naklejonym opisem i datą przygotowania, jak również napoczęte (np. torebka ciastek, słój mąki czy ryżu), które nie przekroczyły terminu przydatności do spożycia („należy spożyć do”), nawet jeśli minęła im już data minimalnej trwałości („najlepiej spożyć przed”).
Nie wolno zostawiać m.in. surowego mięsa, produktów zawierających surowe jaja, w tym budynie, kremy, domowe majonezy, wyrobów z niepasteryzowanego mleka, z oznakami popsucia, nadgniłych, które miały kontakt z pleśnią. - Początki są zawsze trudne, ale mam nadzieję, że tarnowianie przyzwyczają się do tego miejsca i zamiast do kosza, przyniosą to do naszej lodówki. Ktoś inny to dobrze spożytkuje - dodaje Łaciak.
Co roku każdy Polak wyrzuca 235 kilogramów jedzenia (głównie: pieczywo, wędliny, warzywa, owoce). Wynik ten plasuje nas na 5. miejscu w Unii Europejskiej. Koszt takiego marnotrawstwa idzie rocznie w miliardy złotych.
FLESZ - Polacy jedzą coraz mniej mięsa
