Kłopoty uczniów spod Tarnowa ze zdobyciem miejsca w bursie
Córka pani Małgorzaty z gminy Szerzyny dostała się w tym roku do liceum w Tarnowie. Miejsca w internacie zaczęła szukać dla niej w wakacje.
- Myślałam, że to będzie jedynie formalność. Niestety, gdziekolwiek się udałam, wolnych miejsc już nie było – mówi. 15-latka na razie dojeżdża na lekcje do Tarnowa autobusem. Zajmuje jej to ok. godziny w jedną stronę. - Na razie jest ładna pogoda, ale jak przyjdzie jesień i zima, to będzie z tym problem, bo będzie wracać już po zmroku – dodaje kobieta.
Wynajęcie mieszkania to duży koszt. Poza tym córka jest nieletnia.
Bursa przy ul. św. Anny zamknięta, bo Tarnowa nie stać na remont
Wiosną tarnowscy radni zdecydowali o zamknięciu Bursy Międzyszkolnej przy ul. św. Anny, dysponującej 90 miejscami. Głównym powodem miały być fatalne warunki lokalowe oraz wysokie koszty remontu, które urzędnicy oszacowali na ok. 10 mln zł.
Od 1 września nie ma też internatu w szkole Szczepanika, z którego korzystali także uczniowie innych tarnowskich szkół. Dysponował on 16 miejscami. W jego przypadku do warunków lokalowych trudno było mieć zastrzeżenia.
- Taka była decyzja organu prowadzącego. Miasto nakazało nam wstrzymać rekrutację. Udało się nam jedynie wynegocjować, aby dziesięcioro naszych uczniów, którzy mieszkali w internacie zostało przyjętych od nowego roku do miejskiej bursy – mówi Sławomir Sus, dyrektor szkoły Szczepanika.
Interpelację o wyjaśnienie sytuacji zapowiada Anna Krakowska, radna, zasiadająca w Komisji Oświaty Rady Miejskiej.
- Zapewniano nas, że mimo likwidacji bursy na św. Anny, w mieście nie będzie żadnego problemu z zakwaterowaniem uczniów spoza miasta. Że miejsc starczy dla wszystkich. Czyli jednak coś poszło nie tak – irytuje się.
Zniechęcanie do nauki w Tarnowie?
Krzysztof Nowak prowadzi prywatną Tarnowską Bursę Szkolną przy ul. Legionów. Mieszka w niej 110 uczniów tarnowskich szkół z miejscowości oddalonych nawet o 50 kilometrów. Dziwi się polityce miasta, które najpierw wysłało sygnał o tym, że uczniom spoza Tarnowa będzie trudniej dostać się do szkół w mieście, a następnie ograniczyło im możliwość skorzystania z zakwaterowania.
- Znam sytuacje, że rodzice spod Brzeska i Bochni, widząc że w Tarnowie nie znajdą miejsca w bursie dla swoich dzieci, przepisali je do szkół w Krakowie, gdzie nie było z tym problemu – tłumaczy Krzysztof Nowak.
Więcej chętnych niż miejsc w bursie w Tarnowie
Z blisko 300 miejsc, którymi miasto dysponowało w swoich placówkach w ub. roku, zostało 209 – 69 w bursie przy ul. Szarych Szeregów oraz 140 w bursie przy ul. Romanowicza. W tej ostatniej liczbę przyjęć zwiększono wprawdzie o 20, ale to i tak o wiele za mało. Wciąż są osoby, dla których zabrakło miejsc i czekają z nadzieją, że coś się zwolni.
- Zawsze jest tak, że część osób rezygnuje w ciągu roku z mieszkania w bursie, bo nie potrafi dostosować się do obowiązujących w nich zasad i regulaminów. Ten rok jest trudny pod tym względem, ale w przyszłym może uda się zorganizować dodatkowe miejsca w budynku przy Romanowicza – tłumaczy Bogumiła Porębska, szefowa wydziału edukacji w tarnowskim magistracie.
Bądź na bieżąco i obserwuj
FLESZ - Państwowa Inspekcja Pracy skontrolowała małe budowy
