- Wszystko przez kanalizację, która jest tutaj fuszerką - grzmi Emil Kądziołka z ulicy Piłsudskiego. To już trzeci raz w tym roku, gdy woda niszczy jego dobytek. Mieszka w jednej z ładniejszych dzielnic w mieście. - Co z tego, skoro ciągle ponoszę jakieś straty - denerwuje się mężczyzna. Po wtorkowej ulewie woda znów wdarła się do garażu, zalewając samochód jego żony.
Przed domem bajoro
- Ostatnio udało jej się wyjechać w porę. Tym razem nie, no i światła nie działają - martwi się pan Emil.
Uważa, że powinien mieć przywileje powodzianina. Zalało też jego kosiarkę do trawy, a podczas poprzednich ulew inne drogie sprzęty. Nie dostał za to ani złotówki.
- Już nie mam siły nawet nękać urzędników i prosić ich, by zrobili porządek z kanalizacją i zainwestowali choć w wysokie krawężniki, które przytrzymywałyby wodę - tłumaczy. Teraz płynie z góry prosto na jego dom położony na spadzie ulicy. Sąsiedzi z dołu zainwestowali w mur, który blokuje im dopływ deszczówki, ale przez to woda gromadzi się tuż koło jego posesji, tworząc głębokie bajoro.
- Po dużych deszczach gumiaki już nie wystarczą. Trzeba będzie chyba pływać łódką - denerwuje się Emil Kądziołka. Gdy kilka lat temu robotnicy robili odwodnienie w jego okolicy, zwracał im uwagę, że spad jest duży i trzeba kłaść większe rury.
Czy koszmar się skończy?
- Zaczęli pukać się dwuznacznie w czoło, mówiąc, że mają swoje obliczenia i wszystko będzie jak należy. Okazało się, że wyszło na moje. Tylko co z tego, skoro cierpi moja rodzina - mówi z goryczą.
- Przed remontem ulicy Piłsudskiego studzienka kanalizacyjna miała średnicę 50 centymetrów. Teraz ma 20. Było też więcej kratek - zauważa trzebinianin.
Lidia Góralewicz, córka pana Emila, poprosiła o wsparcie radnego z Trzebini Wojciecha Hajduka. Wprawdzie jego rewir obejmuje os. Piaski i Krakowska, jednak zainteresował się tematem i podjął interwencję natychmiastowo.
Już w środę spotkał się z Jerzym Chrząszczem, wiceszefem chrzanowskiego Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, opisując problem i pokazując zdjęcia zalanej ulicy (m.in. te, które publikujemy).
- Pan Jerzy obiecał, że w piątek (czyli dzisiaj) przyjedzie na ulicę Piłsudskiego w Trzebini, by spotkać się z Emilem Kądziołką i znaleźć rozwiązanie problemu - relacjonuje Wojciech Hajduk. Zamierza także spotkać się z burmistrzem Trzebini w tej sprawie.
- Tyle lat władze nas mają w nosie, więc nie liczę na cud. Z drugiej strony chciałbym, by ten koszmar dobiegł końca - wyznaje Emil Kądziołka.
Ludzie nie mieli prądu
Burze, które we wtorek wieczorem przeszły nad ziemią chrzanowską, przyniosły więcej zniszczeń. Do nocy Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego odebrało przeszło 40 zgłoszeń o zalanych piwnicach, garażach, połamanych drzewach zalegających na posesjach i taranujących drogi.
Bez prądu pozostawało wiele domów także w środę. Elektryczności nie było m.in. na os. Kąty w Chrzanowie, w Balinie i Luszowicach.