Autor: Bogumił Storch
Do wypadku doszło w środę, ok. godz. 21 na placu Kościuszki w Wadowicach, nieopodal rynku.
Kierowca mitsubishi outlander, na olkuskich numerach rejestracyjnych, nagle zjechał z pasa drogi i uderzył w krawężnik przy pobliskim parkingu. Kiedy auto zatrzymało się, okazało się, że kierowca zasłabł podczas jazdy. Prawdopodobnie miał zawał.
Świadkowie zdarzenia, małżeństwo z powiatu wadowickiego, natychmiast wezwali karetkę.
- Jeszcze miał puls, gdy dzwoniliśmy po pogotowie. Szybciej przyjechała policja i to funkcjonariusza, jako pierwsi, zaczęli go ratować - relacjonują reporterowi "Krakowskiej". - Dopiero co wyjechał z parkingu, więc nie jechał z dużą prędkością. Dzięki temu nie doszło do wypadku - dodają.
Stan kierowcy mitsubishi szybko się pogorszył. Konieczna była akcja reanimacyjna, prowadzona jeszcze na miejscu zdarzenia. Przez blisko godzinę,reanimowali go, na zmianę, ratownicy z dwóch załóg karetek pogotowia.
Wszystko działo się na oczach przechodniów, którzy z przerażeniem obserwowali akcję ratowniczą. - Oby tylko przeżył, szkoda człowieka. Na pewno ma rodzinę, która na niego czeka - komentował jeden z gapiów.
Po godz. 22, gdy desperacko walczącym o życie kierowcy ratownikom udało się ustabilizować jego czynności życiowe, zabrano go natychmiast do odległego o kilkaset metrów szpitala.
Niestety, jak ustaliliśmy, mężczyzna zmarł.