Porażką Krakowa jest fakt, że stolica traktuje nasze miasto po macoszemu. Spece od dróg oficjalnie napisali, że budowa północnej obwodnicy nie jest konieczna. Tymczasem każdy krakus wie, że bez niej prędzej, czy później tiry rozjadą Aleję Trzech Wieszczów.
Rząd nie znalazł też pieniędzy na kontynuację budowy trasy S7 do ulicy Igołomskiej. Ba! Nie zrobiono nawet węzła na Rybitwach. A trasa ma wyprowadzić ruch ciężarowy z Nowej Huty i ułatwić wyjazd na Sandomierz. Aby roboty mogły ruszyć na wiosnę potrzeba 100 mln zł w roku 2011. Później trzeba będzie dołożyć osiem razy więcej (potrzeba budowy mostu na Wiśle). Krakusi zebrali 3 tys. podpisów pod petycją do ministra infrastruktury. To jednak warszawiacy po swojej petycji dostali wylotówkę.
Dzięki Krakusom, nie będzie olimpiady...to co chcecie? Nagrody za to?
J
Józef
Ten punkt słusznie znajduje się na liście porażek, ale jest źle ujęty. Kraków po prostu sam się prosi o takie traktowanie. Obecny prezydent Krakowa wielokrotnie podkreślał, że o Krakowie nie będą decydować "politycy z Warszawy". Takie podkreślanie nie jest dobrym sposobem budowania współpracy.
Odnośnie petycji, to zebrano ponad 20 tys. podpisów pod wylotówkę z Warszawy. Nie jest więc dziwne, że wylotówka dostanie finansowanie w pierwszym rzędzie jeśli bierzemy pod uwagę samą ilość podpisów.