Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wawrzeńczyce: zginęli bracia i kobieta w ciąży. Trwa proces

Artur Drożdżak
Oskarżony Janusz S. w konwoju idzie na salę rozpraw
Oskarżony Janusz S. w konwoju idzie na salę rozpraw Artur Drożdżak
- Nie wiem, dlaczego zjechałem na lewą stronę jezdni - mówił wczoraj w ostatnim słowie na swoim procesie Janusz S., oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku. Na skutek jego manewru 4 lipca 2010 r. doszło do czołowego zderzenia z prawidłowo jadącą skodą felicią. Teraz prokurator żąda dla sprawcy pięciu lat więzienia.

- W jednej chwili zginęli dwaj moi synowie, Jarek i Rysiek, a chwilę później zmarła ciężarna synowa, Ania. Nie udało się też uratować dziecka, dziewczynki. Miała mieć na imię Zosia - opowiada zapłakana Barbara Solak.

Czytaj także: Pobiło go dwoje nastolatków na ulicy

Rozmiar tragedii był olbrzymi. O jej spowodowanie oskarżono Janusza S. 50-letni, niski, tęgi mieszkaniec Sandomierza nie umiał wytłumaczyć, jak doszło do wypadku 4 lipca ub.r. Tego dnia wracał z Krakowa do domu, jechał peugeotem, obok niego siedział syn, a żona z tyłu auta. Zarówno ona, jak i syn, 17-letni Mateusz, spali, wypadku nie pamiętają.

Oskarżyciel chce dla oskarżonego kary 5 lat więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów. - Z opinii biegłych wynika, że Janusz S. przekroczył dozwoloną prędkość 50 km na godzinę i jechał około 78 km na godzinę - mówi prokurator Mariusz Kupczak.

Więcej szczegółów we wtorkowej "Gazecie Krakowskiej".

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska