Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędrówka Robaka dla dziadka. Chce przejść 10 300 kilometrów

Halina Gajda
Halina Gajda
archiwum prywatne
Gorliczanin Józef Robak chce przejść 10 300 kilometrów. Tyle, ile pokonał jego dziadek Adam wędrując z Władywostoku do Polski. Chce w ten sposób uczcić jego pamięć. Wierzy, że mu się uda.

Jeszcze tylko 9457 kilometrów i będzie po wszystkim - mówi lekko zasapany Józef Robak, gorliczanin. - Dzisiaj mam w planach przejść jakieś trzydzieści - dodaje.

Łapię go na telefon, w sobotnie przedpołudnie. Wspina się właśnie na Przełęcz Żdżar. Nie ma za bardzo czasu na rozmowę, chce wykorzystać ostatnie chwile słońca. Wyprawa to nie tylko kwestia rekreacji. Bardziej chodzi mu o to, by upamiętnić dziadka, który jest dla niego ikoną - przeszedł z Władywostoku do Polski. W sumie ponad dziesięć tysięcy kilometrów.

Ma już prawie tysiąc kilometrów za sobą

Józefowi Robakowi ambitny plan przejścia dziadkowego dystansu przyszedł do głowy gdzieś na początku roku. Pomyślał, że byłby to oryginalny sposób uczczenia jego pamięci.

Dziadek miał jakieś 44 lata, gdy trafił do carskiej Czwartej Syberyjskiej Dywizji Piechoty, a z nią do Sankt Petersburga, a dalej do Władywostoku.

- W 1917 roku, gdy zaatakowała ich tam Armia Czerwona, bał się, że jedyne, co go czeka, to śmierć. Podjął więc próbę powrotu do kraju - opowiada. - Był przełom 1917 i 1918 roku, gdy wyruszył w liczącą tysiące kilometrów wyprawę - dodaje.

Pomyślał, że zbliżająca się setna rocznica, jest dobrą okazją do uczczenia tamtych dni. W końcu pan Józef od ponad 20 lat chodzi po górach. Ma krzepę. - Te dziesięć tysięcy kilometrów nie jest aż takim dystansem. Jestem pewny, że przez te dwie dekady przeszedłem go już, ale nigdy wcześniej nie ewidencjonowałem tras - dodaje.

Teraz ma aplikację, która dokładnie wszystko mu zlicza.

Potrzebuje jeszcze jedenastu lat

Jeśli liczyć, że rocznie pokona średnio około 800-1000 kilometrów, to do finału potrzeba mu jakieś 11 lat. - Mam teraz 66 - przyznaje ze śmiechem.

Na profilu społecznościowym opisuje dokładnie trasy, które przeszedł. Założył też coś w rodzaju dziennika dziadkowej podróży. - Ze strzępków informacji, które mam, ale również historii, próbuję odtworzyć jego drogę - miesiąc po miesiącu staram się opisać to, co on mógł widzieć - informuje.

To trudna praca, bo w dużej mierze oparta na domysłach, mozolnym przeszukiwaniu historycznych zasobów. - Obliczyłem, że dziennie dziadek pokonywał około 17-18 kilometrów - dodaje. - Dla kogoś zdrowego i przyzwyczajonego do takiego wysiłku, nie jest to dużo - uzupełnia. Wybiera głównie samotne wyprawy, jeśli w grupie - to raczej zahartowanych w górskich eskapadach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska