Regulacja Łubinki nie wystarczy
Krzysztof Setlak, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta Nowego Sącza potwierdza, że tym razem wezbrane wody w sądeckich rzekach nie niosły w mieście tak dużego zagrożenia jak w lipcu. Mieszkańcom zagrożonym zalaniem zostały wydane worki, dotyczyło to głównie ul. Grabowej oraz Lwowskiej. Wynikało to głównie z zatkanych przepustów przy prywatnych posesjach, które nie były czyszczone oraz ze złej ich budowy. Najbardziej obawiali się mieszkańcy, którzy mieszkają obok rzeki Łubinki, która jak to górka rzeka, szybko przybiera, ale też szybko opada. W pewnym momencie przekroczyła stan alarmowy, ale było to głównie związane z opadami w rejonie Ptaszkowej czy Kamionki.
-Dopóki nie wybudujemy tam tzw. zbiorników retencyjnych, to będzie ta rzeka wylewała. Poldery powodują, ze nadmiar wody szybko się gromadzi, a potem spływa spokojnie. Taki wniosek pisaliśmy już do Wód Polskich w 2019 roku, kiedy była robiona mapa zagrożeń. Zostało to ujęte w tym planie - tłumaczy Setlak.
Nad Łubinką w Nowym Sączu ma powstać niekonwencjonalny system ochrony przeciwpowodziowej z budową kanałów ulgi oraz zbiorników kompensujących i polderów. Taką deklarację złożyli początkiem sierpnia Marek Gróbarczyk, minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Przemysław Daca, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Decyzja jest konsekwencją powodzi błyskawicznych, które miały miejsce w ostatnim czasie na Sądecczyźnie. Problem z wylewaniem potoku trwa już od wielu lat, o czym na własnej skórze mieli okazję przekonać się wielokrotnie mieszkańcy domostw położonych w bliskim sąsiedztwie Łubinki. Prace powinny rozpocząć się w 2023 roku, sama regulacja rzeki, o którą proszą mieszkańcy, nie wystarczy. Zgodnie z deklaracją ministra nad opracowaniem nowej koncepcji rozwiązania tego problemu, już wkrótce mają rozpocząć pracę hydrotechnicy.
W poniedziałek było niebezpiecznie
Zalane drogi, domy i piwnice i powalone drzewa - to bilans szkód wyrządzonych przez ulewy, które nawiedziły Sądecczyznę. Od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora strażacy PSP w Nowym Sączu oraz jednostki OSP interweniowali kilkadziesiąt razy. Pomagali mieszkańcom między innymi wypompowywać wodę z piwnic podtopionych budynków. Bardzo trudna sytuacja była w Witowicach Dolnych. Wskutek intensywnych opadów wylała rzeka Łososinka. Na kilka godzin zamknięto krajówkę na odcinku dwustu metrów w miejscowości Witowice Dolne, blokując przejazd z Nowego Sącza w kierunku Brzeska. Jak tłumaczył nam pełnomocnik wójta gminy Łososina Dolna, rzeka wylała, bo intensywnie padało w powiecie limanowskim, nadmiar wody który spłynął z gór nie zmieścił się w korycie.
Przez kilka godzin nie jeździły tez pociągi w kierunku Tarnów - Krynica. Osuwisko zablokowało tory. Wojewódzki Zarząd Dróg na drodze wojewódzkiej w Żegiestowie, skąd ruszyło osuwisko, wprowadził ograniczenie tonażu do 7,5 t, przejezdny jest tylko jeden pas drogi.
Poniedziałek był pracowity dla sądeckich strażaków. Wszystko to przez padający deszcz, który spowodował zagrożenie powodziowe. Od godzin porannych do późnych godzin wieczornych strażacy PSP i OSP podjęli łącznie 46 interwencji. Stany ostrzegawcze rzek zostały przekroczone, co doprowadziło do lokalnych podtopień w wielu miejscach. Od wtorku sytuacja na Sądecczyźnie zaczęła się poprawiać. Deszcz padał, ale z przerwami.
- Mimo ostrzeżeń trzeciego stopnia dotyczących ulewnych deszczy i możliwych podtopień, noc z wtorku na środę przebiegła spokojnie. Strażacy z PSP w Nowym Sączu interweniowali trzynaście razy - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską st. bryg. Paweł Motyka, zastępca Komendanta PSP w Nowym Sączu.
Głównie wzywani byli do zalanych piwnic czy powalonych drzew, które blokowały drogi. W Stańkowej w gminie Łososina Dolna ruszyło osuwisko i uszkodziło drogę gminną. Woda wdarła się także do remizy OSP w Tęgoborzy.
Wielka woda w Limanowej
Powiatu limanowskiego tym razem ulewy nie ominęły. Doszło do niebezpiecznego zdarzenia w Męcinie. Kierowca zbyt pochopnie podjął decyzję i chciał przejechać przez potok Bukowinka. Niestety, woda była zbyt wysoka i osobówka utknęła w potoku. Interweniowali strażacy, pomogli dwóm osobom bezpiecznie opuścić pojazd. W miejscowości Łostówka w gminie Mszana Dolna na skutek zatkanego przepustu zalana została droga gminna.
W samym mieście Limanowa obyło się bez poważnych interwencji. Poziom rzek był wysoki, ale nie zagrażał mieszkańcom. Na prywatnych posesjach uruchomiło się drobne osuwisko, jednak mieszkańcy szybko je zabezpieczyli.
- Mieliśmy kilka zgłoszeń dotyczących zalanych piwnic czy posesji, ale to głównie z powodu spływających wód gruntowych. Na szczęście w tym roku te powodzie nas omijają - mówi nam Bolesław Garncarz, Inspektor ds. Obrony Cywilnej i Zarządzania Kryzysowego w limanowskim magistracie.
