FLESZ - Kto dostanie bon turystyczny?
Jak przebiegła wyprawa?
Charytatywna wyprawa rozpoczęła się już 30 czerwca. Dzień upłynął na przygotowaniu sprzętu, który w przypadku tak wymagającej wspinaczki odgrywa kluczową rolę.
Po dotarciu do Francji zespół strażaków potrzebował czasu na aklimatyzację. Warunki panujące na alpejskich wysokościach znacząco różnią się od tych, w których funkcjonujemy na co dzień. Niskie ciśnienie i mniejsza zawartość tlenu w powietrzu wymagają od wspinaczy nienagannej kondycji fizycznej i zdrowia. Zdobycie kilku okolicznych szczytów pozwoliło na lepsze przygotowanie organizmów do największego wyzwania, które czekało ich w ciągu następnych dni.
Wejście na Mont Blanc zostało rozłożone na kilka etapów. Pierwszym przystankiem na trasie było schronisko Tette - Rousse na wysokości około 3200 m n. p. m. gdzie strażacy mogli w spokoju przygotować jedzenie, napić się wody ze stopionego śniegu, udać się na zasłużony sen, a następnego dnia także odciążyć swoje plecaki i zostawić część rzeczy.
Trasa do kolejnego schroniska - Gouter, to jeden z najtrudniejszych odcinków. Nie bez powodu jest on nazywany “kuluarem śmierci”, ponieważ wielu alpinistów ginie przez spadające z góry kamienie. Strażakom udało się jednak pokonać lodową ścianę bezpiecznie i po około 3 godzinach dotarli do schroniska. W tym miejscu nastąpił przełomowy moment wyprawy.
Jeden z członków ekipy - Paweł Tylka zaczął przejawiać symptomy choroby wysokościowej. Pomimo świetnego przygotowania fizycznego, organizm ludzki potrafi być nieprzewidywalny. Cała trójka wspólnie zdecydowała, że zdrowie i bezpieczeństwo Pawła jest najważniejsze, dlatego pozostanie on w schronisku, a Adrian i Robert zdobędą szczyt. Po krótkim odpoczynku reszta ekipy wyruszyła dalej.
Po dotarciu do awaryjnego schronu Vallot zjedli posiłek i zostawili najcięższe rzeczy. Zawartość tlenu w powietrzu była tak niska, że wspinacze musieli zatrzymywać się co kilkanaście kroków na odpoczynek. Kiedy ujrzeli szczyt Mont Blanc, adrenalina i wzruszenie dodawały im sił do przebycia ostatnich metrów.
Na samej górze strażacy stanęli o godzinie 11:45. Po wykonaniu zdjęć i nagrań rozpoczęli schodzenie w dół. Jest to etap wymagający szczególnej koncentracji, ze względu na długotrwałe zmęczenie i radość z osiągnięcia celu, która powoduje osłabienie reakcji na niebezpieczeństwo. Po dotarciu z powrotem do Gouter wspinacze postanowili spędzić tam noc, jednak ze względu na chorobę wysokościową nie było to możliwe bez użycia środków nasennych i przeciwbólowych. Następnego dnia udało im się zejść na ziemię i wyruszyć w kierunku Polski.
Strażacy osiągnęli swój cel - zdobycie najwyższego szczytu Europy. Nie jest to jednak koniec ich przygody. Została otwarta zbiórka pieniędzy na działalność Fundacji Dorastaj z Nami. Jej podopiecznymi są dzieci bohaterów, którzy zginęli podczas pełnienia swojej służby. Często ratując życie innych, musieli poświęcić swoje.
Każdy darczyńca może nagrać krótki filmik informujący o dokonaniu wpłaty oraz nominacją swoich najbliższych do podjęcia tej inicjatywy. Nagranie można opublikować na dowolnych mediach społecznościowych, dodając hasztagi #wszczytnymcelu #strazacycharytatywnie.
Wpłat można dokonywać poprzez link:
zrzutka.pl/z/sochapomaga
