https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie długi Szpitala Narutowicza. Była dyrektorka lecznicy: "Kierowałam szpitalem przez 22 lata i nie miałam żadnej wizyty komornika"

Aleksandra Łabędź
Dr n. med. Renata Godyń-Swędzioł - była dyrektor Szpitala Miejskiego Specjalistycznego im. G. Narutowicza w Krakowie
Dr n. med. Renata Godyń-Swędzioł - była dyrektor Szpitala Miejskiego Specjalistycznego im. G. Narutowicza w Krakowie Andrzej Banas
- Zawsze na pierwszym miejscu stawiałam życie i zdrowie pacjentów. Zrobiłam dla szpitala wszystko to, co tylko było możliwe do zrobienia. Nie pozwolę by teraz zarzucano mi rzeczy, za które nie odpowiadam. Nie pozwolę by ktoś szargał moje nazwisko - mówi w rozmowie z nami dr n. med. Renata Godyń-Swędzioł, która kierowała Szpitalem Miejskim Specjalistycznym im. G. Narutowicza w Krakowie przez blisko 22 lata.

22 lata temu objęła Pani stanowisko dyrektora Szpitala im. Narutowicza. Co Pani tam zastała w 2002 roku i co przez kolejne lata udało się zrobić?
Ciężko to sobie wyobrazić teraz, gdy widzimy wyremontowany i dobrze wyposażony Szpital. Ale gdy zostałam dyrektorem Szpitala Narutowicza w 2002 roku, Szpital był przygotowywany do likwidacji, a powodami były: brak kontraktu na leczenie w Poradniach, brak aparatury medycznej i sprzętu medycznego, część aparatury medycznej była skasowana i przekazana do nowopowstałych prywatnych jednostek służby zdrowia, a także zlikwidowano oddział urazowo-ortopedyczny, chirurgii dziecięcej i oddział reumatologiczny. Szpital był obrazem nędzy i rozpaczy, robactwo chodziło po ścianach, wiatr świszczał przez nieszczelne okiennice, piwnice były mokre i zaszczurzone, sale operacyjne były za zimne albo za gorące zależnie od sezonu, a Izba Przyjęć witała chorych drzwiami obitymi blachami. Trudno sobie nawet wyobrazić, że tam byli przyjmowani pacjenci. Na podwórku, gdzie teraz jest lądowisko wtedy stały baraki i szklarnie. Włożyliśmy masę wysiłku i pracy, by Szpital wyglądał tak jak teraz. Szpital trzeba było wyczyścić, ocieplić, otynkować. Wymieniliśmy wszystkie 800 okien na nowe. Założyliśmy klimatyzację w salach operacyjnych.

Modernizowaliśmy kolejno każdy z oddziałów. Przekształciliśmy Izbę Przyjęć w SOR. Nim jednak zdecydowałam się na to, by SOR utworzyć, postanowiłam pojeździć po szpitalach, ale nie tylko tych tutaj, lecz także zagranicznych, by zobaczyć, jak SOR powinien wyglądać, jakie rozwiązania tam był stosowane, co było najlepsze, co najgorsze. Następnie utworzone też zostały Oddział Urazowo-Ortopedyczny, Oddział Intensywnej Terapii, Oddział Udarowy, Oddział Płucny z programem leczenia ciężkiej postaci astmy oskrzelowej, Odziały: Chemioterapii Ambulatoryjnej, Chemioterapii Jednego Dnia oraz Chemioterapii Hospitalizacyjnej, Oddział Onkologiczny z 7 programami onkologicznymi i Poradnię Onkologiczną. Z innych ważniejszych inwestycji na uwagę zasługuje też utworzenie Centrum Diagnostyki, Leczenia i Profilaktyki Chorób Przewodu Pokarmowego i Gruczołów Dokrewnych czy utworzenie nowoczesnego bloku operacyjnego z 6 salami operacyjnymi, z zapleczem socjalno-sanitarnym, oraz modernizacja budynku po byłej pralni, którego pomieszczenia zostały dostosowane dla potrzeb Pracowni Patomorfologii, Prosektorium i pomieszczeń magazynowych. Unowocześniliśmy również aptekę. Powstała loża laminarna, gdzie magistrzy farmacji w kombinezonach tworzą i łączą leki, żeby pacjent mógł je otrzymać. Powstała też pracownia mikrobiologii, wirusologii i serologii z bankiem krwi.

Infrastruktura była z lat pięćdziesiątych, to znaczy z połowy poprzedniego wieku, więc potrzebne zmiany musiały być istotne, aby sprowadzić Szpital do wieku XXI. Od 2002 roku do początków 2024 roku, jako dyrektor Szpitala razem z całą grupą pracowników, przy otrzymanej dotacji finansowej Urzędu Miasta Krakowa, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (środki Unii Europejskiej), z pomocą środków krajowych z budżetu Państwa, z Fundacji na rzecz Rozwoju Urologii, pożyczki preferencyjnej WFOŚiGW, Środków z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 od Wojewody Małopolskiego i środków z Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej – Pakiet Medyczny 1, 2, 3 stworzyliśmy placówkę modelową Ochrony Zdrowia na miarę XXI wieku, gdzie w sposób nowoczesny można oferować usługi medyczne lecznicze i profilaktyczne.

Przez te 22 lata, gdy kierowałam szpitalem, gospodarnie wydaliśmy na inwestycje olbrzymi kapitał. Nasze sukcesy były znamienne dzięki poważnej pomocy Urzędu Miasta, kierowanego przez Pana Prezydenta prof. Jacka Majchrowskiego i Rady Miasta. Zostawiliśmy Szpital Narutowicza bogatszy o blisko 160 mln złotych we włożonych inwestycjach.

Pełniła Pani funkcję dyrektora szpitala od 2002 roku do marca 2024 roku. W pierwszych latach Szpital pod Pani kierownictwem zabiegał o dwie ważne inwestycje - budowę szpitalnego oddziału ratunkowego, a później lądowiska dla helikopterów.

Tak było. Ponad 20 lat temu złożyliśmy wniosek i uzyskaliśmy zgodę na stworzenie szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR). W 2004 r. funkcjonowanie rozpoczął SOR, a to wymagało budowy przyszpitalnego lądowiska helikopterowego. Po przygotowaniach, w maju 2007 r. otrzymaliśmy decyzję, w której Wydział Architektury Miasta Krakowa zatwierdził projekt budowlany i otrzymaliśmy pozwolenie na budowę lądowiska dla helikopterów. Lądowisko wraz z infrastrukturą zostało wybudowane w latach 2010-2011 w ramach realizowanego w Szpitalu Miejskim Specjalistycznym im. Gabriela Narutowicza projektu finansowanego ze środków unijnych i środków gminy miejskiej Kraków i kosztowało około 8 mln zł. 6 lutego 2012 roku lądowisko zostało wpisane do ewidencji lądowisk zgodnie z decyzją Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

Czy lądowisko w Szpitalu im. Narutowicza służyło przez lata tylko jednej lecznicy?
Lądowisko obsługuje do dzisiaj Szpital Narutowicza, Szpital Wojskowy i w zaburzeniach atmosferycznych również Szpital im. św. Jana Pawła II. Lądowisko jest zlokalizowane koło drzwi wejściowych do SOR-u w ”Narutowiczu” przez co ranni i chorzy transportowani do Szpitala mogą znaleźć natychmiastową opiekę. Przypominam również, że wspomniany Szpital im. św. Jana Pawła II nie ma SOR-u. To w "Narutowiczu" jest bardzo aktywny SOR i jak mówi ustawa, szpital, który ma SOR, powinien mieć całodobowe lotnisko lub lądowisko. Dodatkowo, powinno ono być na tyle blisko, by SOR mógł przyjąć pacjentów - bez pośrednictwa specjalistycznych środków transportu sanitarnego. Ustawa mówi również, że dopuszcza się położenie lądowiska w pewnej odległości od SOR, ale czas transportu pacjenta z lądowiska nie może jednak przekraczać 5 minut.

Na nieszczęście, nowa dyrektor Szpitala natychmiast zrezygnowała z lądowiska. Jednym podpisem ugody z deweloperem, zostało zmarnowane 8 mln zł. Podpisanie wspomnianej ugody wiąże ręce co do dalszego procedowania w kwestii dostosowania lądowiska do wymogów prawa w przyszłości, co mogłoby się okazać dla Szpitala działaniem nisko lub nawet bezkosztowym w świetle obecnie planowanych przez Ustawodawcę do wdrożenia nowych uregulowań prawnych w tym zakresie.

O jakich nowy uregulowaniach mowa?
Wspomniane wymogi miały obowiązywać do 31 grudnia 2024 r. Jednak będzie inaczej. 31 grudnia 2024 roku mają wejść w życie dwa projekty rozporządzeń dotyczących funkcjonowania szpitalnych oddziałów ratunkowych i zgodnie z jednym z nich, wspomniany termin - końca bieżącego roku - zostanie wydłużony o 2 lata, czyli do 31 grudnia 2026 roku. Taka zmiana dla "Narutowicza" byłaby naprawdę korzystna. Drugi projekt z kolei uchyla przepisy dotyczące odstąpienia, ze względów konstrukcyjnych, od określonych wymagań dla lądowisk przy SOR. Naprawdę to mogło zmienić tak wiele, jednak podjęto takie, a nie inne decyzje.

Na czym polega problem związany z tym - stosunkowo - młodym lądowiskiem, które w "Narutowiczu" aktualnie funkcjonuje?
Tak, jak wcześniej pisałam w moim oficjalnym sprostowaniu tak i teraz wyjaśniam. Problem powstał w momencie, gdy Wydział Architektury Urzędu Miasta Krakowa na długo po tym, gdy zatwierdzono lądowisko, wyraził zgodę na budowę wysokiego apartamentowca w sąsiedztwie szpitala. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, zaczęliśmy podejmować kroki w tej sprawie. Jako dyrektor Szpitala zrozumiałam, że ta decyzja urzędników może zamknąć jedyną drogę nalotu do lądowiska i zamknąć lądowisko. Władze miasta rekomendowały wówczas, by rozbudować SOR i umieścić lądowisko na dachu nowego budynku. Dlaczego? By pozwolić deweloperowi wybudować wyższy apartamentowiec. Dla szpitala i krakowskich podatników oznaczało to jedno - wielkie koszty związane z budową nowego budynku i nowego lądowiska. Przez te ostatnie lata, gdy kierowałam szpitalem, wraz z zarządem zabiegaliśmy o to, by lądowisko w obecnej postaci zachować i zatrzymać budowę wysokiego apartamentowca. Odwołaliśmy się do Wojewody Małopolskiego, który uchylił decyzję władz Miasta, pisaliśmy do Ministra Infrastruktury, który przekierował pisma do Głównego Inspektora Budowlanego popierającego nasz punkt widzenia.

W czasie pandemii deweloper stawiał dźwig koło Szpitala mierzący 25 metrów. Proszę pomyśleć, dla tylu wtedy pacjentów lądowisko musiało być cały czas czynne, a tu nagle dźwig blokujący nalot. Ostatecznie wtedy się udało i dźwig musiał zostać rozebrany nakazem Wojewody Małopolskiego. I tak ta sprawa ciągła się miesiącami. Jednocześnie każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że miasta nie stać na "podniesienie" lądowiska. Do dnia 29 marca 2024 roku. gdy jeszcze pełniłam obowiązki, nie wyrażałam zgody na trójstronne porozumienie z deweloperem, aby mógł zacząć budowę apartamentowca od stycznia 2025 roku.
Szpital miał i ma prawomocną decyzję na funkcjonowanie lądowiska więc dlaczego musi korzystać z odległego lądowiska Szpitala, który nie posiada SOR?

Teraz miasto tłumaczy się tym, że nie ma pieniędzy na podniesienie lądowiska. Czy były brane pod uwagę tańsze rozwiązania?
Proponowałam różne rozwiązania. Dużo tańsze, ale cóż. Nie było na to zgody. Ja nawet pojechałam do Gdańska zobaczyć, jak tam mieli zrobione podwyższone lądowisko. Proszę sobie wyobrazić – mniej kosztowne, na kamiennych podporach, na SOR zjeżdża się windą. Druga jeszcze tańsza propozycja to wyniesienie lądowiska na 3 metry. Też to nie zostało przyjęte. Dlaczego? Bo apartamentowiec, który chcą żeby powstał obok Szpitala ma mieć 35 metrów, to i lądowisko niżej być nie może. Proszę państwa, Szpital "Narutowicza" w momencie, gdy utraci lądowisko cofnie się 20 lat wstecz i jest obawa że może stracić SOR!

W ostatnich miesiącach Szpital "Narutowicza" kojarzy się tylko z jednym - ogromnymi długami i komornikami. Mieszkańcy pytają: jak to możliwe, by Szpital został aż tak zadłużony?
Każdy szpital w Polsce ma wielomilionowe długi – dane są dostępne publicznie. Ale nie każdy ma wizyty komorników. Kierowanie szpitalem jest pracą trudną i wymaga szczególnych umiejętności. Ja zarządzałam Szpitalem Narutowicza przez 22 lata i nie przypominam sobie jakiejkolwiek wizyty komornika. Wiadomo, raz było lepiej, raz było gorzej. Regularnie mieliśmy kontrole, audyty i nigdy nie mieliśmy problemu z takimi długami, jak jest to teraz od około pół roku. Nigdy nie mogłam sobie pozwolić na to, by choć na moment stracić kontrolę nad tym, jak są wydatkowane pieniądze.

Przytoczę najbardziej prozaiczną sprawę, która lepiej pomoże to zobrazować - przebywałam wtedy na urlopie, dostałam ze szpitala informację, że będzie składane zamówienie na zakup 30 tys. par rękawiczek na oddział na miesiąc, gdzie znajduje się zaledwie 8 łóżek. Momentalnie mi zapaliła się lampka, że coś tu jest nie tak, że po co na tak małym oddziale, przy tak małej liczbie personelu i pacjentów, tak duży zakup. Ja po prostu miałam kontrolę nad tym wszystkim. Nawet na tych, jak można pomyśleć, najmniej zauważalnych wydatkach.

Aktywnie zabiegałam by szpital otrzymywał dotacje z Miasta, budżetu Państwa, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR), Unii Europejskiej. Oczywiście były również brane kredyty, z powodu niedofinansowania ochrony zdrowia przez Rząd i nie otrzymywania należnych kwot za usługi za wykonane świadczenia medyczne z NFZ, ale przecież nie z parabanków tylko z skarbu państwa (BGK) przy zatwierdzeniu przez Radę Społeczną Szpitala i poręczeniu Prezydenta Miasta Krakowa. Aby spełnić warunki do otrzymania kredytu Szpital przechodził szczegółową weryfikację prowadzoną przez analityków banków i musiał spełniać określone warunki, aby taki kredyt otrzymać. Dostaliśmy też pieniądze z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 za które zrobiliśmy między innymi całą modernizację tlenowni.

Skąd więc tak duże zadłużenie?
O pieniądzach pisałam już dużo w moim sprostowaniu, gdzie dokładnie tłumaczyłam fakt, że stan zobowiązań szpitala jest od wielu lat podawany do wiadomości publicznej. Szczegółowe dane finansowe szpitala są od dawna systematycznie przedstawiane na strona BIP miasta. Każdy może na bieżąco się z nimi zapoznawać. Jedynie osoby, które nie znają podstawowych mechanizmów finansowych, mogą zadawać pytania - jak to możliwe, że Szpital wykazywał corocznie dodatni wynik finansowy przy dużej skali zobowiązań. Przytoczę jeszcze raz to co wyjaśniałam w moim sprostowaniu. Jednostki mogą wykazywać stosowną rentowność pomimo wysokiego zadłużenia, co najlepiej obrazuje efekt dźwigni finansowej. Rentowność i zadłużenie to nie są dwie odrębne rzeczywistości, to są dwa czynniki jednego procesu finansowego. Wynik finansowy Szpitala jest determinowany zarówno przez przychody, jak i koszty. Mimo tych trudności, nasze finanse były umiejętnie utrzymane na stabilnym poziomie, generując dodatni wynik to znaczy, że przychody były większe niż wydatki, a wydatki te składały się z kosztów operacyjnych i spłaty długów i procentów. Byliśmy modelem gospodarności i nie zdarzyło nam się żebyśmy gościli komorników.

Szpital zarządzany w trakcie mojej kadencji wykazywał adekwatny wynik finansowy w kolejnych latach pomimo zmieniających się uwarunkowań zewnętrznych, na które kierownictwo nie miało wpływu. Szczególnie koncentrowano się na bieżącym dostosowaniu skali kosztów do możliwych realizacji przychodów. Przypomnę, że pieniądze, które otrzymuje każdy szpital to kontrakt z Małopolskim Funduszem Zdrowia a w przypadku Narutowicza to 98% z NFZ, a 2% pochodzą, np. z wynajmu hotelu pielęgniarskiego, od firm z wynajmu i z dzierżawy, które prowadzą Zakłady Opiekuńcze dla Przewlekle Chorych. Kontrakty wynajmu firmom medycznym są ustalane i regulowane zarządzeniami Prezydenta Miasta. Wynik finansowy za rok 2023 zamknął się wartością dodatnią.

Czy ugoda podpisana między Szpitalem Narutowicza a Szpitalem im. św. Jana Pawła II zamyka sprawę lądowiska?
Gdybym nadal była dyrektorem to po pierwsze, taka ugoda z deweloperem – na takich warunkach - nigdy nie miałaby mojego podpisu. Czy teraz można z tym coś jeszcze zrobić? Mam nadzieję, że tak. Podkreślę, że to jeszcze ja załatwiałam to uzgodnienie z Szpitalem im. św. Jana Pawła II pod warunkiem ze będziemy korzystać z lądowiska, gdy "Narutowicz” będzie rozbudowywał SOR z lądowiskiem na dachu, a nie przy budowie apartamentowca, ale nie z zamysłem, że to będzie na stałe, lecz na rok lub dwa, czyli na czas rozbudowy lądowiska w "Narutowiczu". Urzędnicy Miasta zasłaniają się teraz tym, że lądowisko u sąsiada to dobre rozwiązanie i że będzie zachowany czas 5 minut. Drodzy Państwo, nic bardziej mylnego – przeniesienie chorego czy ciężko rannego z helikoptera do karetki i przejazd między szpitalami będzie trwało ponad 15 minut.

Przewożenie karetkami z helikoptera do SOR-u, nie jest optymalne, ponieważ śmiertelność chorych z masywnym krwawieniem, czy z ostrym niedokrwieniem mózgu czy mięśnia sercowego wzrasta z każdą dodatkową minutą oczekiwania na pomoc. Karetki nie są wyposażone tak jak szpitalne sale operacyjne. W obecnej sytuacji politycznej, kiedy Szpital może musieć leczyć chorych i rannych Polaków przybywających w ostrym stanie, rezygnowanie z przyszpitalnego lądowiska wydaje się nieodpowiedzialne i medycznie niebezpieczne.

Czy teraz, po tylu latach, czuje Pani, że to co zrobiła w tym szpitalu zostało zaprzepaszczone, a Panią próbuje się obwinić za wszystko to, co teraz się dzieje?
Stworzyłam placówkę modelową Ochrony Zdrowia na miarę XXI wieku razem z pracownikami Szpitala Narutowicza. Ich etyczny, medyczny i organizacyjny potencjał nie może być zaprzepaszczony. Wierzę w ich mądrość i doświadczenie w służeniu chorym i dalsze osiąganie najwyższych wyników w leczeniu.

Szpital ma bardzo dobre opinie. Regularnie, od 2008 roku, otrzymywaliśmy certyfikaty potwierdzające wdrożenie we wszystkich komórkach szpitala systemu zarządzania jakością według normy ISO 9001. Certyfikat potwierdzający, że Szpital Miejski Specjalistyczny im. Gabriela Narutowicza w Krakowie spełnia wymagania normy Systemu Zarządzania: ISO 9001. Certyfikat obejmuje świadczenie usług medycznych: diagnostyka, leczenie, pielęgnacja, promocja zdrowia, profilaktyka. Warto zaznaczyć, że Szpital jako jeden z pierwszych podmiotów leczniczych uzyskał certyfikat ISO 9001 zgodnie z wymaganiami nowej edycji normy ISO 9001:2015, która kładzie duży nacisk na podejściu opartym na skali medycznego ryzyka.

Z kolei w 2009 roku szpital poddał się ocenie akredytacyjnej z zakresu działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa pacjentów leczonych w naszej placówce i od tamtej pory regularnie otrzymujemy Certyfikat Akredytacyjny Ministra Zdrowia. Certyfikat Akredytacyjny potwierdzający spełnienie przez Szpital Miejski standardów akredytacyjnych dla lecznictwa szpitalnego. Posiadanie Certyfikatu Akredytacyjnego spowodowało zwiększenie poziomu finansowania świadczeń przez Narodowy Fundusz Zdrowia o współczynnik korygujący o wartości 1,015 dla zasobów wyodrębnionych w ramach Podstawowego Szpitalnego Zabezpieczenia (w roku 2022 zwiększenie finansowania o kwotę (1 600 000 zł).

Jestem z tego dumna, bo te certyfikaty to nie jest moja ocena, ale jakość zarządzania i leczenia weryfikowały niezależne komisje. Natomiast obwinianie mnie za obecną sytuację finansową byłoby nielogiczne. Ja nie wiem i nie odpowiadam za to co się działo w Szpitalu Narutowicza przez ostanie siedem miesięcy nowego kierownictwa, i czy przychody i wydatki były umiejętnie balansowane i zarządzane. Natomiast wiem ze Szpital był modelem gospodarności za mojej wieloletniej kadencji. Utrzymywaliśmy wielopoziomowe kontrole finansów. Kierownictwo wydziału finansowego przeprowadzało analizy i księgowało wszystkie faktury według regulaminów prawnych. Potem wszystkie dokumenty były przeglądane przez eksperta finansowego z Akademii Ekonomicznej i przeze mnie jako Dyrektora. Następnie, niezależny biegły corocznie przeprowadzał formalny audyt z oficjalnym raportem. A na końcu, Urząd Miasta kontrolował i zatwierdzał cały proces finansowy. W dodatku, mieliśmy okresowe kontrole prowadzone przez RIO, NIK i inne niezależne organizacje. Nigdy żadne nieprawidłowości nie były stwierdzone na żadnym z tych kontrolnych poziomów.

Jestem przekonana, że nasi lekarze i pielęgniarki, wysokiej klasy eksperci w swoich specjalnościach, pracowali w dobrych warunkach, a pacjenci mogli czuć się bezpiecznie, być szybko i poprawnie diagnozowani przy pomocy nowoczesnej aparatury, i w konsekwencji właściwie leczeni. Nasze wysiłki w dokonaniu 160-milionowej modernizacji Szpitala Narutowicza będą procentować dla dobra chorych teraz i w przyszłości. Mieszkańcy wybudowali swój Szpital w ubiegłym wieku, a my z sukcesem przenieśliśmy ten Szpital do obecnego wieku, aby dalej im służył według motta podsumowującego jego misję: „Salus aegroti suprema lex” (Dobro chorego najwyższym prawem).

Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska