Mateusz Trzeciecki może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Ten 22-letni mieszkaniec Wielogłów był uczestnikiem wypadku, do jakiego doszło 1 lipca tego roku na obwodnicy Starego Sącza. Przeżył, choć znajdował się w krytycznym stanie i trzy tygodnie przebywał w śpiączce. Gdy się obudził, doznał podwójnego szoku. Stracił przyjaciela i prawą nogę.
Nic nie pamięta
Przebieg tragicznej nocy na razie dla Mateusza jest jedną wielką niewiadomą. Pamięta jedynie, że gdzieś jechał, ale gdzie i po co, tego już nie wie. Początkowo nie wiedział także, że razem z nim skuterem podróżował jego kolega ze szkoły - Kamil.
Mateusz do szpitala trafił nieprzytomny, w ciężkim stanie. Miał pokiereszowaną prawą nogę, uszkodzony kręgosłup, obrzęk mózgu, potłuczone płuca, a nerki prawie nie funkcjonowały.
- Rokowania były fatalne. Baliśmy się, że straci życie - przyznaje Maria Trzeciecka, mama chłopaka. Udało się przetrwać najgorsze dzięki modlitwie, wsparciu bliskich, a przede wszystkim woli walki jej syna. Gdy wybudzono go ze śpiączki, od lekarza dowiedział się, że nie udało się uratować jego prawej nogi.
Trzeba było ją amputować poniżej uda, by w przyszłości mógł nosić protezę. Potem usłyszał o wypadku i śmierci przyjaciela.
- Był w szoku. Bardzo płakał, ale przy wsparciu psychologa poradził sobie i pogodził się z tym, co się stało - zaznacza mama Mateusza. Nie kryje, że jej syn bardzo chce się rehabilitować, by szybko stanąć na nogi i w niedługim czasie powrócić do pracy.
Koszty nie do udźwignięcia
Dwa tygodnie temu 22-latek przeszedł operację kręgosłupa w szpitalu w Tarnowie. Od kilku dni jest już w rodzinnym domu. Jednak przez czas spędzony w śpiączce jego mięśnie zanikły praktycznie w całym ciele. Lekarze mówią, że ma jednak szansę siadać, a nawet chodzić. Rodzice próbują go tego uczyć, ale trzeba intensywnej rehabilitacji.
- Koszt tygodniowych zajęć ze specjalistą to tysiąc złotych. Oboje z mężem pracujemy, ale za najniższą stawkę. Nie stać nas na leczenie syna - przyznaje Trzeciecka. Z pomocą przyszła kuzynka Mateusza - Ania Żelazko. Na portalu Zrzutka.pl założyła stronę „Na rehabilitację i protezę dla Mateusza”, za której pośrednictwem można wspierać 22-latka. A potrzeby są ogromne. Na początek - 250 tys. zł. To koszty adaptacji łazienki na potrzeby Mateusza, rehabilitacji, specjalnej protezy do ćwiczeń, łóżka i wózka inwalidzkiego. Potem będzie potrzebował wartej aż 150 tys. zł protezy nogi, która pozwoli mu na normalne funkcjonowanie.
- Mateusz nie może się doczekać, kiedy zacznie znów chodzić. Jestem pełna podziwu, jak po męsku przyjął to, co go spotkało - dodaje mama 22-latka. Wszystkim z całego serca dziękuje za pomoc.
Nie wiadomo, co się wydarzyło 1 lipca
Do wypadku doszło pół godziny po północy, na obwodnicy Starego Sącza, na drodze krajowej nr 87. Wiadomo, że zderzyły się volkswagen polo ze skuterem, którym podróżował Mateusz Trzeciecki z kolegą. Który z nich prowadził? Nie wiadomo. Pewne jest, że vw kierował 19-latek, który był trzeźwy. Gdy na miejsce zdarzenia dotarli strażacy, okazało się, że Mateusz i jego kolega leżą nieprzytomni na środku jezdni. Od razu udzielono im pierwszej pomocy, potem zabrano do sądeckiego szpitala. Lekarze walczyli o 21-letniego chłopaka, ale nie udało im się. Przyczyny i okoliczności wypadku wciąż bada policja.
- Postępowanie jest w toku i na razie nie będziemy ujawniać jego szczegółów - mówi Iwona Grzebyk-Dulak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. - Czekamy na opinię biegłego sądowego z zakresu ruchu drogowego - dodaje.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Wybory samorządowe 2018 | Jak głosować poza miejscem zamieszkania?