Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilk: Nigdy nikogo nie okłamywałem

Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Rozmowa z Cezarym Wilkiem, piłkarzem, którego kontrakt z Wisłą Kraków został rozwiązany decyzją Izby ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych przy PZPN.

Cezary Wilk odchodzi z Wisły. Rozmawiamy z piłkarzem o jego planach

Poczuł Pan ulgę, że Izba ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych przy PZPN przyznała Panu rację w sporze z Wisłą?
Tak, składając wniosek miałem oczywiście taką nadzieję, że sprawa zakończy się po mojej myśli. Jestem więc zadowolony.

Nie czuję się Pan rozczarowany, że Pańska przygoda z Wisłą Kraków, po trzech latach gry w tym klubie, kończy się w taki sposób, że weszliście w spór prawny?
Nie da się oczywiście ukryć, że forma mojego rozstania z Wisłą na pewno nie jest idealna. Natomiast określenie tego sporem prawnym to chyba zbyt mocne słowa. Muszę powiedzieć, że prezes Wisły Jacek Bednarz zachował się w całej sprawie bardzo w porządku. Wszystko odbyło się w cywilizowany sposób. Prezes uszanował moje stanowisko, nie miał do mnie pretensji. Ja również szanuję stanowisko Wisły. Obie strony czekały po prostu na werdykt.

Nie było możliwości rozwiązania tego kontraktu w sposób polubowny, bez ingerencji PZPN? Nie mogliście po prostu usiąść, porozmawiać i rozstać się inaczej?

Próbowaliśmy. Takie rozmowy się odbywały. Skoro jednak nie doszło do skutku takie rozwiązanie sprawy, to znaczy że różniliśmy się w ocenie sytuacji i potrzebna była komisja, która rozstrzygnie ten nasz spór.

Przez ostatnie lata był Pan jedną z twarzy Wisły. Klub wykorzystywał Pana m.in. w różnych działaniach marketingowych, kibice Pana lubili i szanowali za wielką ambicję. Nie boi się Pan, że decydując się na takie rozwiązanie całej sprawy, straci Pan w oczach fanów?

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że decydując się na takie rozwiązanie kontraktu, muszę się liczyć z tym, że wielu kibicom moje decyzje się nie spodobają. Uważałem jednak, że tak powinienem postąpić. Nigdy nikogo nie okłamywałem. Zawsze o wszystkim mówiłem prezesom i trenerowi. Sprawa dla wszystkich od początku była więc klarowna. A co do mojego wizerunku, to jestem zdania, że piłkarz powinien pracować na swoje nazwisko przede wszystkim na boisku. To jest najważniejsze.

Kiedy będzie Pan wracał w myślach do czasu spędzonego w Wiśle, to co najmilej będzie Pan wspominał?
Wspomnień zostanie mnóstwo. Przede wszystkim mistrzostwo Polski. Później była strzelona bramka i awans do Ligi Mistrzów na wyciągnięcie ręki. Potem był jeszcze awans z grupy w Lidze Europy w niecodziennych okolicznościach. Tych chwil było bardzo dużo, a przy tym poznałem wielu niesamowitych ludzi, o których zawsze będę pamiętał. Minusów też było sporo, ale może lepiej o nich zapomnieć.

Czy na to, że chciał Pan zmienić klub wpływ miało to, co od dłuższego czasu dzieje się w Wiśle? Te wszystkie problemy finansowe i sportowe.

Oczywiście, nie będę ukrywał, że to, iż klub funkcjonował coraz gorzej, wpłynęło na moją decyzję. To nie była komfortowa sytuacja.

A to, że stracił Pan miejsce w podstawowym składzie też przyczyniło się do decyzji o odejściu?

To akurat nie miało żadnego znaczenia, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że znajdą się tacy, którzy w to nie uwierzą. Natomiast każdy, kto zna się na procedurze rozwiązywania kontraktu, wie że to nie trwa dzień, dwa czy tydzień, ale kilka miesięcy. Pierwsze pismo w tej sprawie złożyłem już na początku okresu przygotowawczego, kiedy wyjściowa jedenastka na pierwsze mecze nie była jeszcze znana. Dlatego moja obecna sytuacja sportowa nie miała najmniejszego wpływu na moją decyzję.

Nie sposób nie zapytać, gdzie będzie Pan kontynuował swoją karierę?
Pod uwagę biorę różne rozwiązania. Wierzę, że w ciągu najbliższych dni wszystko się wyjaśni i moje małe marzenia się spełnią.

Skoro mówi Pan o marzeniach, to rozumiem, że w Polsce Pan nie zostanie i temat Śląska Wrocław nie jest brany pod uwagę? Zawsze powtarzał Pan bowiem, że chce spróbować swoich sił za granicą.
Nie chcę wyprzedzać faktów. Skoro jeszcze nic nie podpisałem, to za wcześnie mówić o moich wyborach. Faktem jest jednak, że raczej wyjadę w fajne miejsce, gdzie będę mógł się zrealizować jako piłkarz.

To fajne miejsce to La Coruna? Zainteresowanie Pańską osobą Deportivo nie jest już tajemnicą.
Powtórzę jeszcze raz. Nie chcę na razie komentować doniesień medialnych. Poczekajmy aż podpisane zostaną dokumenty.

Pojawi się Pan jeszcze w Krakowie pożegnać się z kolegami z drużyny?

Oczywiście. Przyjadę w czwartek przed treningiem. Będzie więc czas na pożegnania.

Rozmawiał Bartosz Karcz



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska