Przed rozpoczęciem Wimbledonu, jak również po swoim pierwszym meczu Świątek powtarzała, że wciąż uczy się jak grać na trawie (wcześniej mówiła, że ma z nią "trudną relację"), a dokonania rywalki na tej nawierzchni zapowiadały, że mimo zaawansowanego jak na tenisistkę wieku może okazać się niewygodną rywalką. 36-letnia Zwonariowa to finalistka Wimbledonu w singlu i deblu (oba w 2010 roku), a także była numer dwa na świecie. Tyle teorii...
W praktyce oglądaliśmy mecz do jednej bramki. Polka zaczęła z animuszem. Skupiona, dokładna, agresywna, dobrze serwująca. Już w drugim gemie wygrała gema przy podaniu rywalki, a as serwisowy dał jej w kolejnym prowadzenie 3:0. Chwila dekoncentracji przy 3:1 sprawiła co prawda, że musiała bronić break pointów (w sumie dwóch), ale ostatecznie wyszła na prowadzenie 4:1. Zwonariowa nie była w stanie przeciwstawić się jej naporowi.
Druga partia również zaczęła się od przełamania, tym razem na 1:0 dla Polki, która po chwili prowadziła 2:0, później 3:1. Rosjanka w końcu się rozkręciła próbowała nawiązać walkę. Bez efektu, bo wygrywający forhend Świątek dał jej kolejne przełamanie i prowadzenie 4:1. Przy 5:2 Polka wyraźnie się zdekoncentrowała i w efekcie po raz pierwszy w tym meczu straciła gema serwisowego. Po chwili role się jednak odwróciły a podwójny błąd Rosjanki dał naszej tenisistce trzy piłki meczowe. Wykorzystała drugą.
W trzeciej rundzie rywalką Świątek będzie w piątek Chorwatka Petra Martić, albo Rumunka Irina-Camelia Begu.
Wcześniej w środę do drugiej rundy awansowała Magda Linette która pokonała 2:6, 6:3, 6:1 Amerykankę Amandę Anisimovą.
Pierwsze zwycięstwo Igi Świątek w seniorskim Wimbledonie. Polka pokonała w dwóch setach Tajwankę Su-Wei Hsieh
