Tymczasem po sąsiedzku nad górnym biegiem Nilu za pół roku będziemy mieć na mapie dwa Sudany zamiast jednego, co wydaje się przesądzone po niemal jednogłośnym referendum południowej połowy za niepodległością.
Oby w obu przypadkach nadzieje się ziściły. Niestety, nowy egipski reżim niekoniecznie będzie dużo lepszy od dotychczasowego. Sudańskie doświadczenia natomiast uczą, że solenne obietnice poprawy w tym kraju okazują się często zwodniczymi obiecankami. Chartumski prezydent el-Baszir do lipca może jeszcze zmienić zdanie, jak miewał w zwyczaju, i na powrót próbować siłą powstrzymać oderwanie południa. Zwłaszcza jeśli egipski przykład na nowo podsyci w północnym Sudanie uliczne demonstracje pod hasłem obalenia dyktatora, utrzymania spójności kraju i poprawy bytu zwykłych mieszkańców. A już na pewno rząd w Chartumie nie odda łatwo ani tanio południowosudańskich pól naftowych i innych bogactw.
Zresztą, spornych i potencjalnie wybuchowych kwestii nie brakuje - jak to przy wymuszonym rozwodzie. Pamięć długotrwałej krwawej wojny domowej między Arabami z północy i Murzynami z południa też nie pomaga. Potem wcale nie musi być dużo lepiej czy zgodniej. Południowy Sudan czekają trudy i nieuniknione rozczarowania budowania nowej afrykańskiej państwowości. Z kolei północ, dziś już poddana mahometańskiemu prawu wyznaniowemu, może stać się najżarliwiej islamskim państwem świata.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo