Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła goni czołówkę ekstraklasy

Bartosz Karcz
Po meczu z Ruchem Chorzów nastroje w Wiśle Kraków znacznie się poprawiły. Pierwszy raz w tym sezonie "Biała Gwiazda" wygrała dwa spotkania z rzędu, więc trudno się dziwić, że na wczorajszym treningu humory dopisywały wszystkim, a już bohater spotkania z "Niebieskimi", autor dwóch bramek Łukasz Garguła, opuszczał boczne boisko z uśmiechem od ucha do ucha.

Zresztą już dzień wcześniej, zaraz po powrocie z Chorzowa, piłkarze nie pojechali od razu do domów, ale spotkali się wspólnie w szatni, by trochę nacieszyć się wygraną. Jeszcze niedawno po meczach szybko rozjeżdżali się. Wygląda na to, że teraz na nowo tworzy się zespół, który chce razem grać i wygrywać.

- Rzeczywiście, uśmiech wraca, chęci do treningów jest coraz więcej - mówi trener Wisły, Tomasz Kulawik. - Dobry wynik zawsze wpływa korzystnie na atmosferę w drużynie. Wcześniej w kilku meczach była dobra gra, ale brakowało nam punktów.

Kulawik podkreśla, że mimo iż Wisła wreszcie ruszyła w górę tabeli, to w drużynie starają się na to nie patrzeć. - Tabela w tym momencie nie ma znaczenia, bo do tej pory ci zawodnicy byli w niej niżej niż wskazywałby na to ich potencjał. Są inne argumenty, które lepiej przemawiają do zawodników niż pokazywanie im tabeli. Dlatego nie zakładamy, jakie miejsce chcemy wywalczyć na koniec rundy. Najważniejsze, żeby do każdego meczu zawodnicy podchodzili zmobilizowani na sto procent - tłumaczy Kulawik.

W Chorzowie takim zmobilizowanym na sto procent zawodnikiem był wspomniany Garguła. To on stanowił największe zagrożenie dla bramki Ruchu, co ostatecznie znalazło potwierdzenie w strzelonych golach.

- Łukasz nie strzelał może za dużo bramek do tej pory, ale oby te dwa gole były dla niego przełomem. Drugi strzał był bardzo inteligentny. Spodziewałem się, że będzie próbował mijać bramkarza, a on dobrze zauważył, że jest miejsce na przelobowanie golkipera, i zrobił to perfekcyjnie - chwalił swojego podopiecznego Kulawik.

Ciepłe słowa szkoleniowiec Wisły skierował również w kierunku Łukasza Burligi, który tym razem zagrał na lewej obronie i miał spory udział przy pierwszym golu dla Wisły.

- Wiedziałem, że "Bury" może nam dużo dać w tym spotkaniu, choćby dlatego, że grał w Ruchu przez rok i dobrze zna ten zespół - mówi Kulawik. - Nie był tam może podstawowym zawodnikiem, ale grał od czasu do czasu i teraz chciał się bardzo pokazać z jak najlepszej strony. Rozumiem go, na jego miejscu miałbym podobne podejście do sprawy.

Teraz przed wiślakami kolejny mecz z zespołem z Górnego Śląska. Do Krakowa przyjedzie Górnik Zabrze, który po bardzo dobrym początku sezonu, ostatnio nieco spuścił z tonu. W Chorzowie wiślaków oglądał zresztą asystent trenera Adama Nawałki, Bogdan Zając. Zapytaliśmy Tomasza Kulawika, jakie jego zdaniem wnioski mógł wysnuć po spotkaniu przy ul. Cichej. - Przede wszystkim to, że mamy kolektyw. To na chwilę obecną jest nasz duży plus.

Dodajmy, że wczoraj specjalne powody do zadowolenia miał Maor Melikson. Na obiektach Wisły pojawił się bowiem Grzegorz Wędzyński, który dla piłkarza "Białej Gwiazdy" był idolem w dzieciństwie, gdy polski zawodnik występował w lidze izraelskiej. Obaj ucięli sobie krótką pogawędkę, a następnie zrobili sobie wspólne zdjęcie.

Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska