Trener Franciszek Smuda powtarza, że celem jego drużyny jest uzbieranie jak najszybciej odpowiedniej liczby punktów, która zagwarantowałaby "Białej Gwieździe" miejsce w ósemce po sezonie zasadniczym. Wspomniana 5. lokata, jaką Wisła zajmuje po 15 kolejkach, i 6 punktów przewagi nad 9. w tabeli Piastem, to w miarę bezpieczny dystans, żeby wykonać zadanie. Nie zmienia to faktu, że oceniając dokonania w pierwszej rundzie, trzeba mówić o niedosycie.
W takim duchu wypowiada się najskuteczniejszy piłkarz Wisły w pierwszej rundzie (8 goli), Paweł Brożek: - Początek rundy mieliśmy dobry. Wszystko załamało się od meczu z Legią. Później przyszły porażki z Cracovią i Jagiellonią. Biorąc pod uwagę przebieg tych spotkań, nie powinniśmy ich przegrać. Jest niedosyt, ale w tym roku są jeszcze cztery mecze, będzie okazja, żeby poprawić dorobek.
Wisła miała momenty bardzo dobre, gdy odnosiła zwycięstwa w Poznaniu i Szczecinie, a w nieco późniejszym okresie w Zabrzu. Po ośmiu kolejkach krakowianie byli liderem, ale właśnie wtedy, gdy mogli postawić kropkę nad "i", przyszło załamanie formy i trzy kolejne, a licząc z Pucharem Polski nawet cztery, porażki.
Problemem Wisły w pierwszej rundzie były również mecze z drużynami z dołu tabeli. Na osiem zespołów z drugiej ósemki, "Biała Gwiazda" pokonała jedynie trzy. Wynikało to m.in. z tego, że krakowianie nie radzili sobie z drużynami grającymi zagęszczoną obroną. Franciszek Smuda receptę na takich rywali miał. - Każdy zespół, który głęboko cofa się do defensywy i gra w niej ostro, ale trafi na przeciwnika, który szybko operuje piłką, nie zatrzyma go. Jak się jednak za bardzo "holuje" piłkę, rozgrywa za wolno, to później się dostaje od rywala - mówi obrazowo "Franz".
Problem Wisły polegał na tym, że piłkarze właśnie w meczach z tymi teoretycznie słabszymi zespołami nie potrafili na tyle przyspieszyć gry, żeby zaskoczyć przeciwnika. A ten często ryglował dostęp do bramki i wychodziły z tego remisy lub porażki.
W porównaniu do poprzedniego sezonu, Wisła znacząco poprawiła grę na wyjazdach. Liczby nie kłamią.
W poprzednich rozgrywkach w pierwszych piętnastu kolejkach "Biała Gwiazda" wygrała tylko raz. Teraz zanotowała aż cztery zwycięstwa. Problem w tym, że znacznie spadła skuteczność w meczach u siebie. Przy ul. Reymonta na 8 spotkań krakowianie tylko 3 razy dopisywali sobie komplet punktów. Za to aż dwa razy przegrali. Aż, bo w analogicznym okresie poprzedniego sezonu nie dali się pokonać u siebie nikomu. Mniej mieli też porażek w ogóle, bo tylko jedną, przy czterech wpadkach obecnie.
Plusem był sposób, w jaki krakowianie strzelali bramki. Koronkowe akcje były ozdobą wielu kolejek. Duża w tym zasługa Semira Stilicia, który miał udział przy większości goli.
Do końca roku Wiśle pozostały jeszcze cztery mecze - dwa u siebie i dwa na wyjazdach. Jest więc szansa na poprawienie sytuacji. Pytanie, jak krakowianie zareagują na obecną przerwę reprezentacyjną, bo w przeszłości różnie z tym bywało. Pierwszy test za tydzień, gdy pod Wawel przyjedzie Górnik Łęczna.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!