WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Hiszpan nie potrzebował żadnej aklimatyzacji, opowieści o adaptacji w nowych warunkach. Od pierwszego meczu gra po prostu bardzo dobrze. Jest przy tym bardzo mocno zaangażowany w nową dla siebie drużynę. Nawet jeśli ma problemy zdrowotne, nie narzeka, tylko w weekend weźmie środek przeciwbólowy i wychodzi na boisko. Taką postawą szybko zaskarbił sobie szacunek w drużynie i u kibiców. Ale przede wszystkim liczy się jakość. A jak na I-ligowe standardy ona u Junki jest wprost ogromna. Świetnie opisał to trener Stali Rzeszów Daniel Myśliwiec, z którą Wisła grała w miniony piątek. Powiedział on: - Trener Sobolewski stworzył ekipę, która się nie zastanawia. Wykorzystuje super momenty. Czasami miałem takie poczucie, że wszystko robimy super jako drużyna, a taki Junca bierze piłkę i jest w stanie dryblingiem przejść trzech piłkarzy. I to w taki sposób, że nikt by się nie spodziewał, w którą stronę zrobi zwrot. Potrafi wykonać dośrodkowanie, potrafi domknąć dośrodkowanie. Wisła na ten moment u siebie jest zespołem, z którym jest ciężko rywalizować.
Trudno się nie zgodzić z trenerem Stali. Sam David Junca był jednym z najlepszych zawodników piątkowego meczu. No i strzelił swojego premierowego gola dla Wisły. Wcześniej ograniczał się do asystowania, teraz huknął z woleja tak, że trafił jeszcze między nogami bramkarza Stali. O swoim dokonaniu mówił jednak skromnie po końcowym gwizdku: - Nie patrzę na indywidualne statystyki. Najważniejsze jest to, że dzięki mojej bramce skorzystała drużyna, która wygrała bardzo ważny mecz i postawiła kolejny krok na drodze do celu. Po prostu sposób naszej gry umożliwia mi aktywny udział w akcjach ofensywnych, a bramki czy asysty są dodatkiem, bardzo fajnym, ale tylko dodatkiem.
To prawda, sposób gry Wisły powoduje, że David Junca w wielu momentach meczów staje się nie tyle obrońcą, co raczej skrzydłowym. Alex Mula, który bardzo chętnie schodzi do środka, robi Junce miejsce na boku, a ten rusza niczym pendolino, a że przy tym potrafi świetnie i mocno dośrodkować, to drużyna tylko korzysta.
W piątek David Junca był jednym z najlepszych zawodników Wisły, ale generalnie przed przerwą zagrała ona po prostu świetnie. Nie pozwoliła rywalom praktycznie na nic.
- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra, nie mam co do tego żadnych wątpliwości - zgadza się Junca. - Byliśmy ustawieni bardzo wysoko, zepchnęliśmy do niskiej obrony rywala, który przez długi czas skutecznie się bronił, ale ostatecznie dopięliśmy swego, strzeliliśmy trzy bramki i tak naprawdę zamknęliśmy ten mecz. Prawda jest też taka, że stworzyliśmy tyle sytuacji, że mogliśmy do przerwy prowadzić jeszcze wyżej.
W drugiej połowie meczu ze Stalą Wisła nie grała już tak mocno, nie atakowała już z takim zacięciem. Pytany o tę kwestię obrońca „Białej Gwiazdy” mówi: - Prowadziliśmy 3:0 i to prawda, że w drugiej połowie graliśmy trochę wolniej. Stal miała nieco więcej miejsca i starała się z tego skorzystać. Niepotrzebnie pozwalaliśmy im zbliżać się pod nasze pole karne. To przyniosło rzut karny i gol, a mogliśmy tego uniknąć. W sumie jednak najważniejsze są trzy punkty po tym meczu.
David Junca był pytany również o atmosferę, w jakiej Wisła rozgrywa swoje mecze na stadionie przy ul. Reymonta. Liczba widzów jest co prawda wiosną przy ul. Reymonta mocno ograniczona, ale i tak kibice nie ustają w dopingu dla swojej drużyny. Hiszpan mówi na ten temat: - Nasi kibice są fantastyczni, ale muszę powiedzieć, że kiedy jestem na boisku, to kompletnie nie zwracam uwagi na to, co dzieje się dookoła. Cała moja uwaga skupia się tylko i wyłącznie na meczu i na robocie, którą mam do wykonania. Wspólna radość po strzelonej bramce czy po zwycięstwie jest jednak momentem, w którym ze zdwojoną mocą czuję atmosferę tego stadionu.
W meczu ze Stalą Rzeszów David Junca musiał specjalnie uważać. Hiszpan ma na koncie już trzy żółte kartki, a kolejna wyeliminowałaby go z następnego meczu. A to będzie niezwykle ważne, prestiżowe i kluczowe dla układu tabeli spotkanie z Ruchem Chorzów. Junca kartki nie dostał i będzie mógł w nim zagrać. Zresztą, choć zagrożonych było aż siedmiu wiślaków, nikt kartki w krakowskiej drużynie nie dostał. A że udało się uniknąć również kontuzji w piątek, to efekt jest taki, że na pomeczowej konferencji prasowej trener Radosław Sobolewski, który robił również kilka zmian podstawowych zawodników, mógł powiedzieć: - Część zmian była spowodowana nawet nie kontuzją, a zagrożeniem kontuzjami. Coś tam chłopcy czuli, więc nie chciałem ryzykować przy tym wyniku. Wiadomo jak ważny jest mecz przed nami, więc wszystko robiłem, żebyśmy mogli w meczu z Ruchem wyjść na galowo…
Wisła na ten mecz wyjdzie również w lepszej sytuacji od „Niebieskich”. Po ostatniej kolejce krakowianie wyprzedzili Ruch w tabeli I ligi, bo ten przegrał w Sosnowcu z Zagłębiem 0:2. I pomyśleć, że po jesieni wiślacy tracili do chorzowian aż osiem punktów…
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki
