Waldemar Fornalik zostanie trenerem Wisły?
Podobne były już okoliczności porażki w eliminacjach Ligi Mistrzów. Zarówno w Atenach w 2005 roku, jak i teraz w Nikozji, drużynę od awansu do elitarnych rozgrywek dzieliło zaledwie kilka minut. I tak jak wtedy, tak również teraz, zespół po takim ciosie zbierał się bardzo długo.
Wisła w 2005 roku po przegranej walce o Ligę Mistrzów bardzo słabo zaprezentowała się w ówczesnym Pucharze UEFA, gdy praktycznie bez walki przegrała z Vitorią Guimaraes. Teraz również gra w Lidze Europy pozostawia wiele do życzenia, a jedynym wyjątkiem był tutaj krakowski mecz z Fulham Londyn.
W tamtym sezonie w lidze krakowianie jeszcze przez kilka tygodni radzili sobie dobrze, wygrywając m.in. w efektowny sposób mecz z Lechem Poznań 5:1. Kryzys przyszedł na przełomie września i października. I tak jak teraz, drużyna zaczęła grać coraz gorzej. Efekt był podobny do tego, czego byliśmy świadkami kilka dni temu. Pracę stracił - podobnie jak Maaskant teraz - ówczesny trener Jerzy Engel.
I podobnie jak w 2005 roku, tak również obecnie trenerem został związany z klubem były piłkarz. Wtedy był to Tomasz Kulawik, obecnie Kazimierz Moskal.
Kulawikowi poszło średnio, bowiem drużyna grała słabo, a szczytem dołka formy była porażka z Arką w Gdyni, poniesiona w fatalnym stylu. Miał też jednak Kulawik i rodzynki w postaci choćby efektownego zwycięstwa w derbach.
To akurat różnica, bo o ile wtedy wygrana z lokalnym rywalem poprawiła nastroje wokół drużyny, tak teraz porażka tylko pogłębiła kryzys.
Różnica jest również taka, że mimo słabej dyspozycji drużyny, ta jednak cały czas była w czołówce, a ligową jesień (podobnie jak planuje się obecnie, rozegrane zostały dwie kolejki z wiosny) zakończyła z jednym punktem przewagi nad drugą w tabeli Legią Warszawa. Na końcu sezonu brzemienny w skutkach okazał się jednak brak zwycięstwa z warszawską drużyną w meczu w Krakowie. Na finiszu sezonu tych punktów zabrakło do mistrzostwa.
Dzisiaj oczywiście nie wiemy, jak pójdzie w roli trenera Kazimierzowi Moskalowi. Nie wiemy, jakie miejsce będzie zajmował zespół po zakończeniu ligowej jesieni. W chwili obecnej sytuacja wygląda jednak na trudniejszą niż sześć lat temu, choćby z tego powodu, że wtedy po trzynastu kolejkach "Biała Gwiazda" przewodziła stawce, a obecnie jest na zaledwie szóstym miejscu i traci do prowadzącego Śląska Wrocław już siedem punktów.
Nie wiemy też dzisiaj, jak długo Wisła będzie podnosiła się z kryzysu. Wypada mieć tylko nadzieję, że nie potrwa to tak długo, jak miało to miejsce kilka lat temu. A warto wspomnieć, że wtedy najgorszy sezon miał dopiero nadejść. Jesienią 2006 roku w Wiśle doszło bowiem do kolejnego zakrętu, zwolniono Dana Petrescu i na zakończenie rozgrywek drużyna zajęła odległe, ósme miejsce w tabeli i nie tylko nie zdobyła tytułu mistrza Polski, ale nawet nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów.
Oby teraz Kazimierzowi Moskalowi udało się jak najszybciej poprawić grę i jeszcze w tym roku uzbierać jak najwięcej punktów. Teoretycznie terminarz mu sprzyja, bo trzy mecze w ekstraklasie zagra u siebie, a tylko jeden na wyjeździe. Pamiętając jednak o spotkaniach z Lechią i Podbeskidziem, nie musi to być koniecznie atut.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!