WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Teoretycznie Wisła Kraków ma kadrze pięciu środkowych obrońców. Przed startem ligowej wiosny były nawet głosy, że to za dużo. Życie pokazało jednak, że każdy z zawodników do tej formacji może być potrzebny. Najpierw z powodu kolejnej kontuzji wypadł na wiele miesięcy Alan Uryga. Później urazu doznał Joseph Colley. A jakby tego wszystkiego było mało, w ostatnim meczu z Wisłą Płock czwartą żółtą kartkę w sezonie zobaczył Maciej Sadlok. Kartka ta eliminuje doświadczonego obrońcę właśnie z derbów Krakowa. Przy ul. Reymonta i tak powinni się cieszyć, bo był moment w czasie spotkania z „Nafciarzami”, gdy o żółtą kartkę otarł się Michal Frydrych. A Czech również był zagrożony absencją. Ostatecznie Damian Sylwestrzak, który prowadził ten mecz, Frydrycha oszczędził i będzie mógł w niedzielę wybiec na boisko. W takiej sytuacji on jest pewniakiem do gry, a kto wystąpi u jego boku?
Jeszcze po poniedziałkowym meczu z Wisłą Płock trener Jerzy Brzęczek mówił o Colleyu: - Mam nadzieję, że od środy Joseph Colley będzie do naszej dyspozycji i że będzie brał normalny udział w treningu. Tym bardziej, że te dwie żółte kartki, które eliminują z derbów naszych zawodników, będą powodować przestawienie składu.
Z nadziei trenera Wisły na razie nie wyszło wiele, bo Joseph Colley trenuje na razie tylko indywidualnie. A jeśli dodamy do tego fakt, że w normalnych zajęciach z drużyną nie uczestniczy praktycznie od początku kwietnia, to szanse na jego występ maleją praktycznie z dnia na dzień. Oznacza to, że z kolei rosną szanse na grę dla Serafina Szoty. Ale i tutaj pojawia się problem, bo taki występ będzie dla stopera Wisły bardzo trudny do udźwignięcia. Nie ma on bowiem w ostatnim czasie kompletnie rytmu meczowego. Owszem zasiada w każdym meczu na ławce rezerwowych, ale 23-latek nie zagrał w tym roku jeszcze nawet minuty! Ostatni oficjalny występ zaliczył w grudniu w meczu z Bru-Betem Termalicą. Jeśli Szota zagra teraz, to będzie dla niego wielkie wyzwanie, żeby udowodnić swoją wartość i przekonać do siebie mocniej trenera Jerzego Brzęczka. Czasami takie momenty bywają dla piłkarzy przełomowe. Wykorzystana szansa powoduje wzmocnienie pozycji w zespole. Słabszy występ odstawienie od gry na wiele tygodni.
Również na bokach obrony sytuacja w Wiśle nie jest obecnie idealna. Na prawej stronie na sto procent nie zagra Konrad Gruszkowski, którego podobnie jak Sadloka, wykluczają kartki. Zastąpi go zapewne Dawid Szot. W tym przypadku młodemu obrońcy może być o tyle łatwiej niż Szocie, że on jednak w tym roku już trochę pograł. Na początku piłkarskiej wiosny Szot wychodził nawet w podstawowym składzie, wygrywał walkę o miejsce w jedenastce z Gruszkowskim, bo ten miał trudniejszy okres. Gdy wszystko wróciło do normy, „Grucha” też wrócił do składu. Szot zdążył jednak pograć w tym roku nawet sporo, bo rozegrał pięć meczów, a ostatnio zaliczył ponad kwadrans z Wisłą Płock. Takie przetarcie na pewno się mu przyda przed derbami.
Na lewej flance znów w derbach powinniśmy natomiast zobaczyć Sebastiana Ringa. Rywalizację na tej pozycji zdecydowanie wygrywa Matej Hanousek, ale Czech ma problemy zdrowotne. Nie zagrał z ich powodu w meczu z Wisłą Płock. Brzęczek mówił co prawda, że sztab medyczny zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby podstawić Hanouska na nogi, ale piłkarz do tej pory nie rozpoczął nawet treningów z drużyną. Tak jak Colley, trenuje jedynie indywidualnie. O tym, czy w ogóle znajdzie się w kadrze na mecz z Cracovią, przekonamy się z najbliższych dniach.
Biorąc pod uwagę wszystkie problemy Wisły, można zakładać, że skład jej defensywy na niedzielne derby będzie wyglądał następująco: Szot, Szota, Frydrych, Ring. Czy to będzie formacja, która będzie w stanie zatrzymać ofensywę „Pasów”? O tym przekonamy się w niedzielę wieczorem.
