Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Michal Frydrych: To mój najpiękniejszy gol w karierze!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Michal Frydrych zdobył dwie bramki w meczu Wisły Kraków z Lechią Gdańsk. To dopiero drugi taki przypadek w karierze Czecha
Michal Frydrych zdobył dwie bramki w meczu Wisły Kraków z Lechią Gdańsk. To dopiero drugi taki przypadek w karierze Czecha Anna Kaczmarz
- Chyba wszystkim gra Wisły bardziej się teraz podoba. Wyglądamy lepiej jako drużyna, stwarzamy więcej sytuacji, mamy większą pewność siebie. To jest jednak długa droga, żeby doprowadzić taki sposób gry do perfekcji i dlatego czasami mogą pojawiać się problemy, błędy. Przeciwnik może wtedy strzelić bramkę, ale moim zdaniem dzisiejsza Wisła gra po prostu ładniejszy futbol od tego, co prezentowaliśmy w poprzednim sezonie - mówi obrońca Wisły Kraków Michal Frydrych.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- W niedzielę strzelił pan dwie bramki Lechii Gdańsk, co jak sprawdziłem jest dopiero drugiom takim meczem w pańskiej karierze. Jak się zatem czuje bohater spotkania?
- Cieszę się, to oczywiste. Byłbym jednak jeszcze bardziej szczęśliwy gdybym nie strzelił żadnej bramki, a wygralibyśmy ten mecz.

- Teraz jednak przynajmniej pańskie bramki przyniosły remis 2:2, bo gdy strzelał pan dwie bramki jeszcze w barwach Banika Ostrawa w 2013 roku, to przegraliście z Teplicami 2:3.
- Tak pamiętam. To taka sytuacja, gdy człowiek strzela dwie bramki i w ogóle nie odczuwa z tego powodu radości. Teraz rzeczywiście było pod tym względem lepiej, bo przynajmniej uratowaliśmy remis.

- Zaczęliście bardzo dobrze mecz z Lechią. W pierwszym kwadransie rywale nie zagrozili wam praktycznie i wyglądało, że spokojnie wygracie to spotkanie. Nie zgubił was paradoksalnie taki obraz meczu, nie wkradła się nadmierna pewność siebie?
- Przede wszystkim rzeczywiście bardzo dobrze zaczęliśmy ten mecz. Mieliśmy dużo okazji, ale naszym problemem było to, że nie zdobyliśmy bramki. I wyglądało to tak, że my graliśmy w piłkę, a Lechia strzeliła gola, choć nie miała za wiele okazji. Takie sytuacje zawsze są irytujące i potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się pozbierać. I znów mieliśmy swoje szanse, znów ich nie wykorzystaliśmy, a rywal trafił nas drugi raz tuż przed przerwą.

Wisła Kraków. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” z Lechią Gdańsk

- Ten drugi gol padł z rzutu wolnego po pańskim faulu. Tylko, że pojawia się pytanie czy tam w ogóle był faul, a jeśli już, to czy nie w drugą stronę? Jak to starcie z Ilkayem Durmusem wyglądało z pańskiej perspektywy?
- Tak, że Durmus wypuścił sobie piłkę tak daleko, że od razu widziałem, że nie ma szans jej dogonić. Biegł jednak tak, żeby specjalnie na mnie wpaść. Starałem się przesunąć, żeby tego kontaktu uniknąć, ale ostatecznie mnie kopnął i się przewrócił. Tłumaczyłem to sędziemu, ale miał inne zdanie.

- Po pierwszej połowie przegrywaliście 0:2. Co w takim razie działo się w waszej szatni w przerwie?
- Nie było krzyków, pretensji, atmosfera była bardzo pozytywna. Trener też mówił spokojnie. Powtarzał nam, że jest jeszcze druga połowa i że jesteśmy w tym meczu lepszym zespołem. Mówił, że wszystko jest do odrobienia i że jesteśmy w stanie strzelić nawet trzy bramki i wygrać. Były też uwagi czysto taktyczne. Była mowa o tym, co trzeba poprawić.

- W tej drugiej połowie Lechia głównie się broniła, ale robiła to długo skutecznie, bo też ustawiła naprawdę szczelny mur przed swoją bramką. Musiał dopiero iść środkowy obrońca do ataku, żeby to się odmieniło…
- Nie jest łatwo atakować, gdy rywal broni się w taki sposób. Mieliśmy bardzo dużo rzutów rożnych, czternaście, ale długo niewiele to przynosiło. No i rzeczywiście pół żartem, pół serio można powiedzieć, że musiałem to wziąć w swoje ręce i pomóc drużynie.

- Gdy Dor Hugi wygrał powietrzny pojedynek, od razu miał pan w głowie, żeby obrócić się z piłką i oddać strzał?
- Najpierw widziałem obrońcę i wiedziałem, że muszę się zastawić. To wyszło mi bardzo dobrze. Później jeszcze poprawiłem piłkę i już wiedziałem, że jest miejsce, żeby oddać strzał. Wyszło idealnie. To był mój najpiękniejszy gol w karierze.

- Drugi też był ładny, bo uderzył pan głową idealnie?
- Tak, ale głową to już strzelałem sporo bramek, a z nogi to dopiero trzeci gol w mojej karierze. Dlatego uznaję go za najładniejszego. Poza tym był to taki gol, który przywrócił nam wiarę w to, że możemy jeszcze ten mecz wygrać. Niestety, druga bramka przyszła dla nas zbyt późno i zostaliśmy tylko z remisem.

- Porozmawiajmy chwilę o straconych bramkach, bo one były wynikiem trochę tego, że próbujecie rozgrywać akcje od własnej bramki, a to rodzi czasami ryzyko straty i tak się stało w niedzielę. Trener Adrian Gula mówi jednak, że nie zrezygnuje z takiego pomysłu na grę nawet jeśli czasami będzie to was drogo kosztować. A pan jak do tego podchodzi?
- Zgadzam się z trenerem. Chyba wszystkim gra Wisły bardziej się teraz podoba. Wyglądamy lepiej jako drużyna, stwarzamy więcej sytuacji, mamy większą pewność siebie. To jest jednak długa droga, żeby doprowadzić taki sposób gry do perfekcji i dlatego czasami mogą pojawiać się problemy, błędy. Przeciwnik może wtedy strzelić bramkę, ale moim zdaniem dzisiejsza Wisła gra po prostu ładniejszy futbol od tego, co prezentowaliśmy w poprzednim sezonie.

Zobacz kibiców na meczu Wisła Kraków - Lechia Gdańsk [ZDJĘCIA]

- Zmienił się niedawno pański partner na środku obrony. Jak współpracuje się panu z Serafinem Szotą?
- To jest młody chłopak, który w każdym meczu chce udowadniać trenerowi, że dobrze zrobił stawiając na niego. Bardzo się stara. Myślę, że ostatnie mecze pokazały, że możemy grać razem.

- Po tym jak Szota wskoczył do składu, pan został przesunięty na pozycję pół-lewego stopera. To jest dla pana jakaś różnica niż grać bliżej prawej strony?
- To zależy od sytuacji meczowych. Czasami łatwiej jest zagrać prawą nogą nawet wtedy, gdy gra się bliżej lewej strony. Czasami, gdy muszę zagrać lewą nogą jest trochę trudniej, ale generalnie wielkiej różnicy nie ma.

- Kolejny mecz zagracie z liderem ekstraklasy Lechem Poznań. Lubi pan takie wyzwania?
- Pokazujemy w tym sezonie, że chcemy być wysoko w tabeli. Wrzesień mamy bardzo ciężki jeśli chodzi o terminarz, ale te mecze pokażą siłę naszej drużyny. Jeśli chcemy być dalej w czołówce, to nie możemy się bać nikogo i w każdym spotkaniu musimy grać o wygraną. Zawodnicy lubią zresztą bardzo takie mecze, jak ten który nas czeka w piątek. Tym bardziej teraz, gdy gramy przy kibicach, a nie pustych trybunach.

- Czyli uważa pan, że wrzesień zweryfikuje na dobre o co Wisła będzie grała w tym sezonie?
- Aż tak to nie, bo sezon jest bardzo długi i jeszcze mnóstwo meczów przed nami. Wrzesień pokaże jednak na pewno w jakim miejscu jesteśmy obecnie.

- Ostatnie wasze mecze były takie, że przez większość czasu mieliście kontrolę nad grą. Myśli pan, że w Poznaniu stać was będzie na to, żeby wyglądało to podobnie czy to będzie jednak inne spotkanie?
- Myślę, że przede wszystkim będzie to mecz dwóch drużyn, które lubią i potrafią grać w piłkę i są teraz bardzo mocne. Boisko pokaże, kto będzie potrafił uzyskać większą kontrolę nad tym meczem. Teraz trudno to wskazać. Myślę jednak, że kibice nie będą narzekać na poziom tego spotkania. Będą zadowoleni.

- Z pańskich słów wynika, że dzisiejsza Wisła jest na wyższym poziomie od tej, do której trafił pan przed rokiem?
- 16 września minie dokładnie rok odkąd zostałem piłkarzem Wisły. I chyba każdy widzi, że jakość dzisiejszej drużyny przez te dwanaście miesięcy wzrosła. Przede wszystkim mocno jest większa konkurencja. Na każdą pozycję jest więcej piłkarzy i każdy musi bardzo mocno walczyć o miejsce w składzie. Nie możesz odpuszczać ani na chwilę, bo wystarczy, że będziesz miał słabszy moment, to ma kto wskoczyć do składu za ciebie.

- Trener musi w takiej sytuacji pewnie dbać przede wszystkim o tych zawodników, którzy nie grają, żeby nie chodzili oni za bardzo niezadowoleni…
- To zawsze jest najtrudniejsze, bo każdy chce grać, a miejsc na boisku jest tylko jedenaście. Trener zawsze nam jednak powtarza, że liczy się każdy zawodnik, bo wszyscy tworzymy jedną drużynę. Trener bardzo dużo czasu poświęca również na to, żeby atmosfera w drużynie była bardzo dobra.

- I jak pokazał mecz z Lechią, zawodnik rezerwowy też może być pożyteczny. Wszedł Dor Hugi i zaliczył dwie asysty przy pana golach.
- Dokładnie! A to przecież nie jest pierwszy taki przypadek, gdy pomagają nam rezerwowi. Po to piłkarz wchodzi z ławki, żeby coś wnieść na boisko. A jak zagra dobrze, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w następnym meczu zagrał już od początku.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2021-22: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska