W poprzednich sezonach w Wiśle podchodzono do Pucharu Polski, jak do zła koniecznego. Drużyna szybko odpadała z tych rozgrywek i koncentrowała się na lidze. Najczęściej tłumaczono to wąską kadrą. W tym roku zmiana podejścia do pucharowej rywalizacji jest diametralna, bo „Biała Gwiazda” od początku gra w Pucharze Polski w składzie zbliżonym do optymalnego, a przy ul. Reymonta nikt nie kryje, że wszystkim marzy się finał na Stadionie Narodowym.
Ostatni raz Wisła daleko, bo do półfinału, doszła w sezonie 2012/2013, gdy musiała uznać wyższość Śląska Wrocław. Teraz otwiera się przed nią szansa, żeby znów zagrać w półfinale, ale też w Wiśle wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że mimo dobrego wyniku z pierwszego spotkania (1:1), o wyeliminowanie Lecha będzie trzeba stoczyć zacięty bój.
Miał rację trener „Kolejorza” Nenad Bjelica, który zaraz po pierwszym meczu, 25 października, stwierdził, że za miesiąc oba zespoły mogą być w zupełnie innej formie. Na pewno dyspozycja jego drużyny poprawiła się diametralnie. W październiku piłkarze Wisły po dwóch remisach z Lechem 1:1, ligowym i pucharowym, mogli mówić od niedosycie, bo byli wtedy drużyną lepszą od poznaniaków. Teraz jednak Lech prezentuje się o niebo lepiej. Inna sprawa, że jeśli Wisła zagra w takim stylu, jak w sobotę z Arką, to kibice w środowy wieczór mogą zobaczyć znakomite widowisko.
W Wiśle na razie zdają sobie jednak przede wszystkim sprawę ze skali trudności, jaka czeka na drużynę w najbliższym spotkaniu. - To __będzie bardzo ciężkie spotkanie, bo Lech jest bardzo dobrą drużyną - nie ma wątpliwości Patryk Małecki. - Ma bardzo dobrych zawodników, którzy w dodatku są w formie. Będziemy musieli się przygotować dużo solidniej do tego meczu niż do spotkania z Arką. Przede wszystkim musimy zagrać dobrze od pierwszej minuty. Nie możemy popełniać takich błędów, jak na __początku sobotniego spotkania, bo może nas to drogo kosztować.
O tym, że zadanie w środę do łatwych nie będzie się zaliczało, przekonany jest również Paweł Brożek, który strzelił gola w pierwszym meczu obu drużyn w Poznaniu. - Wiemy, o __co gramy - mówi z naciskiem „Brozio”. - Stawką jest półfinał, a my mamy niezły wynik z pierwszego spotkania. Lech jest oczywiście teraz w wysokiej formie. Nie traci bramek, dużo strzela. Dlatego zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo ciężkie zadanie. Wierzymy jednak, że sprostamy oczekiwaniom i awansujemy do __półfinału.
Dla Wisły ten awans do półfinału może okazać się również jak wykupienie biletów już na Stadion Narodowy. Oczywiście, w sporcie nie można lekceważyć nikogo, ale też w stawce drużyn, które zostały w Pucharze Polski, to właśnie Lech jawi się jako najtrudniejszy przeciwnik. Przejście „Kolejorza” może zatem okazać się kluczem do sukcesu nawet w całych rozgrywkach.
Na razie jedno jest pewne. Drużyny nie przystąpią do środowego spotkania w optymalnych składach. W Wiśle wciąż grać nie mogą Richard Guzmics i Zdenek Ondrasek, a za kartki pauzował będzie Maciej Sadlok. Z tego samego powodu w Lechu nie wystąpi Łukasz Trałka, a kontuzji stawu biodrowego nabawił się w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin Paulus Arajuuri i też pod Wawelem może nie wystąpić. Na pewno do bramki wejdzie Jasmin Burić, który w lidze siedzi na ławce rezerwowych.
- Ustaliliśmy, że Jasmin ma zagrać w pucharze i tak zostanie. Mam dwóch bramkarzy najwyższej klasy i tylko mogę się z __tego cieszyć, bo obaj gwarantują odpowiednio wysoką jakość - tłumaczy trener Lecha Nenad Bjelica.