Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków skutecznie finiszuje. Mecz był słaby, ale punkty zostają na Reymonta

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków zagrała słabo ze Stalą Mielec, ale ostatecznie wygrała 3:1. Przesądziła o tym skuteczna końcówka „Białej Gwiazdy”, gdy nie tylko odrobiła straty, ale jeszcze strzeliła kolejne bramki dające jej niezwykle ważną wygraną. Taką, która praktycznie przesądza o pozostaniu Wisły w ekstraklasie już na osiem kolejek przed końcem sezonu.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Od początku przewagę miała Wisła, która atakowała głęboko cofniętą Stal już na jej połowie. W 7 min krakowianie nawet strzelili bramkę, ale po trafieniu Patryka Plewki do siatki sędzia odgwizdał spalonego, bo chwilę wcześniej asystujący Łukasz Burliga był na wyraźnym spalonym.

Jeśli ktoś pomyślał w tym momencie, że to zapowiedź jakiegoś szturmu „Białej Gwiazdy”, to dosłownie kilkadziesiąt sekund później przekonał się, że ten mecz na pewno nie będzie tak jednostronny jak jesienne spotkanie obu drużyn. W 9 min prowadzić mogła, a nawet powinna bowiem Stal. Po rzucie wolnym w polu karnym został Bożidar Czorbadżijski. Strzelał z kilku metrów, ale jakimś cudem i dzięki fantastycznej paradzie Mateusz Lis zachował czyste konto.

Kibice Wisły Kraków na meczu ze Stalą Mielec dopingowali swój zespół spod stadionu. Policja zatrzymała kilka osób

Wisła Kraków. Kibice zrobili "zbiegowisko" pod stadionem na ...

Po kwadransie mecz się nieco się zresztą wyrównał. Mało tego, to Stal zaczęła grać odważniej, dłużej utrzymywała się przy piłce i częściej gościła na połowie Wisły. Ta z kolei nie atakowała rywali już tak wysokim pressingiem, jak w pierwszych minutach spotkania. Krakowianie potrafili jednak od czasu do czasu zagrozić bramce gości. Tak jak choćby Jean Carlos Silva w 21 min, gdy po jego uderzeniu Rafał Strączek musiał się nagimnastykować, żeby odbić piłkę na rzut rożny.

Inna sprawa, że generalnie nie był to wielki mecz, a jego tempo sporo pozostawiało do życzenia. W wielu sytuacjach Wisły aż prosiło się, żeby przyspieszyć, szybciej rozegrać piłkę. Ponieważ jednak gospodarze robili to najczęściej wolno, to zabetonowana i przede wszystkim dobrze zorganizowana defensywa mielczan była trudna do sforsowania. Z tej niemocy w 37 min wyłoniła się potężna bomba Davida Mawutora, po której piłka trafiła jednak w poprzeczkę. I to był tak naprawdę ostatni akcent pierwszej, mocno bezbarwnej połowy w wykonaniu obu drużyn.

Nie był zadowolony z gry swojej drużyny również Peter Hyballa, bo już w przerwie dokonał dwóch zmian, posyłając na boisko Dawida Szota i Gieorgija Żukowa w miejsce Łukasza Burligi i Patryka Plewki. Wielkiej przemiany w tym, co prezentowała Wisła w tym meczu jednak nie było. Niby krakowianie zaczęli przeważać, ale kompletnie nie przekładało się to na jakiekolwiek zagrożenie pod bramką gości.

Mielczanie czekali natomiast spokojnie na swoją szansę i doczekali się jej po kwadransie drugiej połowy. Najpierw dalekie podanie na przedpole Wisły posłał Petteri Forsell. Wiślacy długo nie potrafili wyjaśnić sytuacji. W końcu piłka trafiła na prawo do Albina Granlunda, który zagrał wzdłuż bramki. Podanie nikt nie przeciął, a zamykający akcję Grzegorz Tomasiewicz kopnął z kilku metrów do pustej bramki.

Jak zareagowała na to Wisła? Zaatakowała zdecydowanie, choć długo tej jej ataki przypominały bicie głową w mur. W końcu jednak udało się krakowianom znaleźć w nim wyrwę, w którą po podaniu Yawa Yeboaha wpadł Felicio Brown Forbes i strzałem z kilku metrów wyrównał.

Wisła atakowała dalej i w 88 min dopięła swego. Zrodziło się to jednak w bólach, bo po zagraniu ręką w polu karnym przez Marcina Flisa gra toczyła się jeszcze dość długo. W końcu została jednak przerwana, a sędzia Paweł Raczkowski poszedł analizować sytuację przed monitor. I wskazał ostatecznie na jedenasty metr, a po chwili Michal Frydrych potężnym strzałem dał krakowianom prowadzenie 2:1.

Stal niby jeszcze ruszyła do odrabiania strat, ale to Wisła po kontrach miała lepsze okazje na kolejne gole. Najpierw strzał Yawa Yeboaha świetnie obronił Rafał Strączek. W doliczonym czasie gry bramkarz Stali popełnił jednak fatalny błąd przy uderzeniu Stefana Savicia, który postawił kropkę nad „i” na zwycięstwie krakowian.

Wisła Kraków - Stal Mielec 3:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Tomasiewicz 60, 1:1 Brown Forbes 75, 2:1 Frydrych 88 karny, 3:1 Savić 90+4.
Wisła: Lis - Burliga (46 Szot) Frydrych, Radaković, Sadlok - Plewka (46 Żukow) - Yeboah, Mawutor (68 Kuveljić), Savić, Silva (68 Starzyński) - Brown Forbes.
Stal: Strączek - De Amo (64 Jankowski), Chorobadżijski, Flis - Granlund, Domański (64 Prokić), Tomasiewicz, Matras, Forsell, Getinger - Kolew (73 Zjawiński).
Sędziowali: Paweł Raczkowski (Warszawa) oraz Radosław Siejka (Łódź) i Adam Kupsik (Poznań). Żółte kartki: Brown Forbes (17, faul), Radaković (43, faul), Mawutor (52, faul), Lis (90, gra na czas) - De Amo (39, faul), Granlund (63, faul). Mecz bez publiczności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska