Trenerem Wisły nie zostanie natomiast kolejny raz Kazimierz Moskal. Podjął on pracę w zespole beniaminka I ligi, Łódzkim Klubie Sportowym. Do Moskala docierały informacje, że jego kandydatura jest brana pod uwagę w kontekście zatrudnienia w Wiśle, ale ponieważ nikt z kierownictwa klubu się z nim nie skontaktował, przyjął bardzo konkretną ofertę z Łodzi. A jeszcze we wtorek, gdy już było wiadomo, że z krakowskim klubem rozstanie się Joan Carrillo, Moskal, pytany o możliwość podjęcia pracy przy ul. Reymonta rzucił żartem, że jeśli w Wiśle rzeczywiście o tym myślą, to powinni się spieszyć, bo mogą nie zdążyć. Teraz już wiadomo, co ten szkoleniowiec miał na myśli... Dodajmy, że w Łodzi będzie pracował z innym trenerem, związanym w przeszłości z Wisłą. Jego asystentem będzie, tradycyjnie już, Maciej Musiał.
Wisła we wtorek ogłosiła, że kontrakt z Joanem Carrillo został rozwiązany. Znamiennym w klubowym komunikacie było stwierdzenie, że to hiszpański szkoleniowiec rozwiązał umowę, podobnie jak jego asystenci. Nie było słowa o porozumieniu oby stron. Fakt, że Carrillo nie jest już trenerem Wisły, nie oznacza bowiem, że wszystko między nim, a „Białą Gwiazdą” zostało już załatwione, a strony rozeszły się, podając sobie ręce. Chronologia zdarzeń we wtorek była bowiem taka, że najpierw do klubu wpłynęło pismo, w którym Carrillo poinformował, że nie chce dalej prowadzić drużyny, a następnie przyjechał jeszcze zdać samochód. Jak na razie nie doszło jednak do zamknięcia sprawy rozliczeń pomiędzy nim i klubem. Po pierwsze Wisła jest mu winna zaległe pensje, a po drugie nie można wykluczyć sytuacji, w której szkoleniowiec będzie chciał wykazać, że umowa została przez niego rozwiązana z winy klubu. Jeśli do tego dojdzie, może szykować się spór prawny z kolejnym trenerem. Oficjalnie jednak Hiszpan deklaruje, że chce dojść do porozumienia. Gdy emocje opadną, być może tak się właśnie stanie, bo np. w Hajduku Split takie porozumienie Carrillo z władzami klubu wypracował przy rozstaniu. Czy tak samo stanie się w Krakowie, pokaże czas.
Wracając do potencjalnych następców Hiszpana, to na trenerskiej giełdzie przewijają się różne nazwiska. M.in. Macieja Bartoszka i Jacka Paszulewicza. W Wiśle usłyszeliśmy jednak, że to bzdura i akurat tych nazwisk nikt nie bierze w tym momencie nawet pod uwagę. Nie ma ich po prostu na liście kandydatów.
Wisła szuka zatem nowego trenera, ale też swoim tokiem idą sprawy transferowe. Wkrótce w Krakowie powinien pojawić się Rafał Augustyniak, który ostatni sezon spędził w Miedzi Legnica. Sprawa przenosin do zespołu „Białej Gwiazdy” tego defensywnego pomocnika jest bardzo zaawansowana. Piłkarz ma przejść jeszcze tylko testy medyczne i jeśli wypadną one pomyślnie, powinien podpisać trzyletnią umowę. On sam powiedział nam: – Kończę urlop w Grecji, w środę wieczorem będę już w Polsce. Wiem, że w Wiśle jest teraz trochę zamieszania w związku za zmianą trenera, ale tak naprawdę czekam tylko na telefon, potwierdzający, że mam w czwartek przyjechać do Krakowa i rozpocząć badania.
Rafał Augustyniak, jeśli ostatecznie podpisze kontrakt z Wisłą, będzie czwartym nowym piłkarzem w zespole „Białej Gwiazdy”. Krakowski klub już zimą zapewnił sobie przyjście bośniackiego pomocnika Asmira Suljicia oraz młodego obrońcy z Lecha Poznań Marcina Grabowskiego. Kilka tygodni temu Wisła doszła natomiast do porozumienia z Lechem w sprawie transferu bramkarza Mateusza Lisa, który ostatnie 1,5 roku spędził na wypożyczeniu w Rakowie Częstochowa. Wisła szuka jeszcze drugiego środkowego pomocnika, bardziej usposobionego ofensywnie niż Augustyniak, oraz środkowego obrońcy. Jeśli natomiast sprzeda Carlosa Lopeza, a przy ul. Reymonta nikt nie kryje, że w Wiśle liczą na ten transfer, to sprowadzony zostanie jeszcze napastnik.