WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- To był obowiązek wygrać z zespołem Chojniczanki i to zrobiliśmy - powiedział po końcowym gwizdku trener Wisły Radosław Sobolewski. To prawda. Drużyna, która jest jednym z kandydatów do awansu do ekstraklasy, takie mecze musi po prostu wygrywać. I to bez względu na okoliczności. A te dla Wisły w sobotę nie były do końca korzystne, skoro straciła dwóch tak ważnych zawodników jak David Junca i Alex Mula. Sobolewski w takiej sytuacji nie wrzucił w ich miejsce po prostu dublerów, ale postanowił pokombinować z ustawieniem. Przestawił zespół na grę trójką obrońców, z prawoskrzydłowego Miki Villara zrobił lewego wahadłowego i… wszystko wypaliło. Trzeci stoper, czyli Joseph Colley, który zagrał pierwszy mecz od początku w tym roku był po prostu bezbłędny. Villar z kolei, który może nie pędził skrzydłem i nie wrzucał piłki za piłką w pole karne, a bardziej ścinał do środka, szukając uderzenia prawą nogą, zrobił to na tyle skutecznie, że po takiej właśnie akcji strzelił drugiego gola dla Wisły.
Ten pierwszy padł przed przerwą również po akcji wahadłowego. Tego drugiego, którym był w tym meczu Bartosz Jaroch. Wrzucił na tyle mocno w pole karne, że Mateusz Kuchta popełnił błąd, odbił piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Tachiego, a ten kopnął do pustej praktycznie bramki. Po meczu Hiszpan mógł się cieszyć. Powiedział m.in.: - Jestem bardzo szczęśliwy i nie chodzi tylko o strzeloną bramkę, ale przede wszystkim z tego, że naprawiliśmy to, co było tydzień temu, zrehabilitowaliśmy się i wygraliśmy kolejny mecz. Wierzymy w to, co robimy, to nasza droga, a przed nami pięć finałów.
Najładniejszy i tak był jednak gol na 3:0, a konkretnie to, co zrobił James Igbekeme tuż przed oddaniem potężnego strzału z woleja. Bo takiego uwolnienia się od obrońcy, kierunkowym przyjęciem piłki klatką piersiową dawno na stadionie Wisły nie oglądano.
W czasie meczu i po nim kibice głośno śpiewali: „Wisełko nasza, coraz bliżej ekstraklasa”. Żeby to się potwierdziło, Wisła musi teraz wznieść się na wyżyny możliwości tego zespołu. Przed nim prawdziwe finałowe starcie, pięć bardzo trudnych meczów. Jeśli Wisła zda ten test, nikt nie będzie miał prawa powiedzieć, że awansowała niezasłużenie. Pierwsze starcie już w piątek w Łodzi z ŁKS-em. Ewentualna wygrana pozwoli krakowianom zmniejszyć dystans do ekipy Kazimierza Moskala do zaledwie dwóch punktów. Łatwo jednak nie będzie. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki
