https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wisła: „Mały” robi się coraz większy

Przemysław Franczak
Patryk Małecki zdobył w tym sezonie cztery gole.  Za każdym razem do siatki trafiał w ostatnich minutach
Patryk Małecki zdobył w tym sezonie cztery gole. Za każdym razem do siatki trafiał w ostatnich minutach Fot. Wojciech Matusik
Piłka nożna. Rządzić chciał zawsze, ale dopiero teraz nauczył się być prawdziwym liderem. Patryk Małecki, 28-letni pomocnik Wisły, otwiera zupełnie nowy rozdział w swojej karierze.

Wisłę ciągnie za uszy. Wyjątkowo mozolna robota, ale on potrafi wykonać ją z polotem. Bierze piłkę w ostatnich minutach meczu, rozpędza się, dwa-trzy zwody, strzał. Wygrał tak dla „Białej Gwiazdy” już dwa mecze. Jak nie liczyć, bez niego szorowałaby brzuchem ligowe dno. Tak, Patryk Małecki jest w tej chwili absolutnie kluczową postacią krakowskiej drużyny. Trochę czasu to zajęło, jeśli wziąć pod uwagę, że jego przygoda z poważną piłką zaczęła się w Krakowie 10 lat temu, ale w końcu dorósł do tej roli.

Etykietka wiślackiego „enfant terrible” zblakła, już jej prawie nie widać.

- Czasami jeszcze miewa te swoje „gardłowanka” i trochę popyskuje do kolegów, ale to boisko, a nie przykościelna oaza. Większości złych nawyków się wyzbył. Stał się liderem pełną gębą - chwali 28-letniego pomocnika Andrzej Iwan, jedna z legend „Białej Gwiazdy”. - Chłopak zrobił wielki postęp. Nie tylko na boisku.

W takiej formie nie widziano go przy Reymonta od ponad pięciu lat. Pamiętny obrazek: mistrzowska feta w 2011 roku, trener Robert Maaskant jeździ po boisku na rowerze, Małecki siedzi na bagażniku. Tak mieli razem wjechać do Ligi Mistrzów, a zawodnik śmiało mógł myśleć o grze na polskim-ukraińskim Euro. Nic z tych planów nie wyszło, a losy Małeckiego symbolicznie spięły się z losami klubu. Od holenderskiego eksperymentu przy Reymonta i inwestycji dyrektora sportowego Stana Valckxa - ich rozmach był przyczyną późniejszych, a trwających do dziś problemów klubu - rozpoczął się zjazd w dół. Trudno rozstrzygać, kto na własne życzenie oberwał przez ostatnia lata bardziej, „Mały” czy Wisła. Fakt jest faktem, że ten pierwszy odbudował się szybciej i teraz pomaga, jak może.

- Dojrzał, po prostu, jako piłkarz i jako człowiek - zauważa Marek Motyka, trener, też ekswiślak. - Błędów, na których mógł się uczyć, popełnił sporo. I to już nie jest ten sam Patryk, który rozdawał razy na prawo i lewo, a swoimi wypowiedziami dzielił kibiców. Mniej jest go w mediach, a więcej na boisku, zamiast lansu jest gra. Okiełznał ten swój temperament, ożenił się, co też mogło mieć na niego duży wpływ. I znów pokazuje talent, którym zachwycał już jako nastolatek.

Iwan: - I to jest klucz. Autorytet w szatni buduje się poprzez dobrą grę, wtedy rola tego, który może rządzić w zespole, przychodzi sama. Inaczej, choćbyś nie wiem jak był głośny, to twoje uwagi będą puszczane mimo uszu. A przy okazji on ma jeszcze taki atut, że bardzo utożsamia się z klubem, kibicami, więc to naturalne, że dając tyle zespołowi, staje się naturalnym liderem, no, może drugim po Arku Głowackim.

Wewnętrzny gniew, który przysporzył mu w karierze tylu kłopotów, Małecki potrafi już zmieniać w charyzmę.

- Życie dużo mnie nauczyło. Bardzo zmieniła mnie kontuzja. Osiem miesięcy nie mogłem grać i miałem czas na przemyślenia. W młodości różnie było z moim zachowaniem, nie żałuję jednak swoich wybryków. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów. Czasami powinienem postąpić inaczej, ale już nic tego nie zmieni. Było, minęło - mówił ostatnio w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

Kontuzja, o której wspomniał, przytrafiła mu się w Szczecinie. Zerwał więzadła w kolanie, był wtedy piłkarzem Pogoni. Dwuletni detoks od Wisły, z którą musiał się rozstać, bo nie był w stanie dogadać się z ówczesnym trenerem Franciszkiem Smudą, też dobrze mu zrobił.

- Widać, że sporo nad sobą pracował. Gdy zimą wrócił do Wisły, to można było przecierać oczy ze zdumienia. Walczy, szarpie, dogrywa, strzela. Wreszcie wszedł na dobrą drogę - przyznaje Motyka.

Z jego opinią zgadza się Iwan. - „Mały” bierze odpowiedzialność za zespół w trudnych chwilach, dzięki temu skoncentrował się bardziej na grze niż na dyskusjach. „Podpali” się jeszcze czasami, ale stał się dużo bardziej profesjonalnym piłkarzem - podkreśla.

Nowy początek? - Ma 28 lat, to nie jest jeszcze nic strasznego - uśmiecha się Iwan. - Przed nim siedem lat dobrego grania. Patryk jest silny, jedną poważną kontuzję ma za sobą, ale nie jest zrobiony z porcelany i raczej go urazy omijają. Może coś jeszcze zdziałać. Niekoniecznie mówię o wyjeździe za granicę, ale może nieśmiało zapuka do reprezentacyjnych drzwi.

- Nieśmiało? - dziwi się Motyka. - Jeśli dalej będzie tak grał, to Adam [Nawałka - red.] nie będzie miał wyjścia i musi go powołać do kadry.

Na razie jednak główna misja Małeckiego to Wisła. - Czekam, aż reszta zespołu doskoczy do jego poziomu - mówi Iwan. - Wisła powinna zakotwiczyć w górnej ósemce, bo przecież nie wypada się bujać z tym składem gdzieś niżej.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nienormalny81
Nadaję się gość do tarcia chrzanu na święta!!!!!
W
WDD
Niestety, ale pierdolisz
K
Kibic z Polski
Małecki przeciętny ligowiec ale się wyróżnia bo reszta zespołu od niego odstaje Wisła ma trzech piłkarzy na poziomie ekstraklasy! wyciągnijmy Małeckiego,Mączynskiego ,Sadloka , i spadek gwarantowany!

Wybrane dla Ciebie

Policja oświadcza, że nie rekomendowała niewpuszczenie kibiców Wisły na mecz ze Stalą

Policja oświadcza, że nie rekomendowała niewpuszczenie kibiców Wisły na mecz ze Stalą

Zmarł Adam Teneta. Był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy Krakowa

Zmarł Adam Teneta. Był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy Krakowa

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska