Mecz może nie stał na najwyższym poziomie, ale chęci do gry nie można było odmówić obu stronom. Skończyło się na podziale punktów, który nie krzywdzi ani Wisły, ani Ruchu.
Wiślacy mają ostatnio problem z początkami meczów. We Wrocławiu bardzo szybko stracili bramkę w starciu ze Śląskiem, a wczoraj spotkanie jeszcze na dobre się nie rozpoczęło, a Ruch prowadził już w Krakowie 1:0. W 24. sekundzie gry Osman Chavez sfaulował bowiem w polu karnym Pavela Sultesa i sędzia nie miał wątpliwości, że "Niebieskim" należał się rzut karny. Jego pewnym egzekutorem okazał się Filip Starzyński.
W kolejnych minutach nieco lepsze wrażenie sprawiali goście. Tak, jakby strzelony przez nich gol dodał im skrzydeł, a podciął je wiślakom. Chorzowianie byli szybsi, bardziej agresywni i nic nie wskazywało na to, że Wisła szybko odrobi straty. A jednak futbol bywa przewrotny, bo tak właśnie się stało i to jeszcze w pierwszym kwadransie meczu. W 14. min. z rzutu wolnego dośrodkował Łukasz Garguła. W polu karnym piłka trafiła do Rafała Boguskiego, który mocno zagrał w gąszcz nóg na przedpole bramki Ruchu. Tutaj największą przytomnością umysłu wykazał się Osman Chavez, który tylko trącił piłkę, ale na tyle skutecznie, żeby wyrównać i zrehabilitować się za błąd z 1. minuty.
Po tym golu Wisła przejęła inicjatywę. Okazało się, że jeśli nieco mocniej przycisnąć Ruch, to ten gubi się w obronie. Problem w tym, że gospodarzom brakowało ostatniego podania. Często też atakowali zbyt małą liczbą zawodników. Stąd tylko dwie sytuacje warte odnotowania. W 28. min. mocno strzelał Patryk Małecki, ale piłkę z trudem odbił Michal Pesković. Chwilę później uderzeniem z dystansu bramkarza Ruchu próbował natomiast zaskoczyć Emmanuel Sarki, ale piłka minęła cel.
Ruch odgryzł się jedynie strzałem z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Poza tym mieliśmy sporo walki w środku pola, bo obie strony nie przebierały w środkach.
Druga połowa rozpoczęła się od naporu Wisły, ale jedynym tego efektem była akcja Sarkiego, który zagrał wzdłuż bramki. Nikt jednak nie dostawił nogi do lecącej tuż przed bramką piłki.
Ruch na śmielsze ataki zdecydował się po kwadransie drugiej połowy. Od tego momentu obie strony szukały swojej okazji na strzelenie bramki, choć robiły to w nieco chaotyczny sposób. Z tego chaosu w 69. min. wyłoniła się świetna okazja dla Ruchu. Maciej Jankowski biegł sam na bramkę Wisły, ale w ostatniej chwili zatrzymał go odważnym wślizgiem Osman Chavez. "Biała Gwiazda" ruszyłą z kontrą, którą zakończył niecelnym strzałem Emmanuel Sarki.
Zwycięstwa szukali wyraźnie również obaj trenerzy. Zarówno szkoleniowiec Ruchu, Jacek Zieliński, jak i Wisły wpuścili na boisko ofensywnych piłkarzy - Marka Zieńczuka w zespole "Niebieskich" i Cwetana Genkowa, Ivicę Ilieva oraz Kamila Kosowskiego w drużynie "Białej Gwiazdy". Nic to nie dało, bo bramka już nie padła, a mecz zakończył się remisem. Ten punkt dał jednak Wiśle już... pewne utrzymanie w ekstraklasie. Ruch czeka jeszcze o to ciężka walka w ostatnich dwóch spotkaniach sezonu.
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:1 (1:1)
Bramki: Chavez 14. - Starzyński 2. (karny).
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 13 044.
Wisła: Miśkiewicz - Jovanović, Głowacki, Chavezl, Burliga - Wilk - Sarki (82. Kosowski), Garguła, Boguski (73. Iliev - żółta kartka), Małecki (żółta kartka) - Sikorski (60. Genkow).
Ruch: Pesković - Djokić (żółta kartka), Szyndrowski, Stawarczyk, Lewczuk (żółta kartka) - Smektała (61. Zieńczuk), Starzyński, Malinowski (86. Panka), Janoszka - Jankowski (90. Kuświk), Sultes.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+