Czytaj też: Bezpański pies oblany wrzątkiem. Urzędnik: Nie karmić, to sobie pójdzie
W ciągu ostatnich dni dzika zwierzyna zamieszkująca tatrzańskie lasy coraz częściej zaczęła pokazywać się niedaleko domów w okolicach wylotu Doliny Strążyskiej. Sarny i jelenie pojawiają się w rejonie ulic Broniewskiego, Bogdańskiego oraz Strążyskiej. Zwierzęta podchodzą w grupkach. Węszą, szukają pożywienia, po czym znikają. - Zauważyłem stado łań liczące 10-12 osobników, wędrujących blisko domów. Widać, że szukają pożywienia. Mieliśmy bałwanka ulepionego przez naszych gości.
Głodna łania zjadła mu nos zrobiony z marchewki - mówi Mirosław Wiśniewski z willi Wisienka przy ulicy Broniewskiego. - Mam monitoring wokół domu, to co wieczór na ekranie można oglądać także lisy, które przemykają ulicą Broniewskiego.
Dzika zwierzyna jest także częstym gościem przy ulicy Bogdańskiego. - Latem wpadają tutaj niedźwiedzie, a zimą sarny, jelenie czy lisy - mówi Adam Stacho-wski, mieszkaniec Bogdańskiego. - Przychodzą akurat do mnie, bo wszystkie inne parcele są zagrodzone. Mój dom stoi między dwoma lasami. Zwierzaki przez podwórko wędrują z jednego lasu do drugiego.
Pan Adam dodaje, że dokarmia zwierzęta, które podchodzą pod jego dom. - Dokarmiam, bo chcę im pomóc. Mam w domu szyby lustrzanki, zwierzęta podchodzą blisko budynku, bo nie widzą, co się dzieje w środku. Za to moje dzieci z okna mogą sobie wtedy na nie popatrzeć. To też atrakcja dla turystów - dodaje pan Adam.
Problem w tym, że dzikie zwierzęta przyzwyczajają się do dokarmiania. - Oczywiście nie wszystkie zwierzęta z Tatr schodzą zimą do miasta. Jedne zostają wysoko albo nawet bardzo wysoko w górach - mówi Filip Zięba, specjalista ds. zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym. - Te, co schodzą, są dokarmiane przez ludzi. Dla tych zwierząt zazwyczaj wiąże się to albo z ich śmiercią, albo z kontuzją. Przestrzeń miejska nie jest bowiem przystosowana dla dzikich zwierząt.
Wizyta saren czy jeleni przy domu, gdzie są dokarmiane, może się zakończyć dla zwierzęcia tragicznie. - Wystarczy, że nagle przejedzie obok samochód. Zwierzęta natychmiast się płoszą, zaczynają uciekać, a na ich przeszkodzie znajdują się płoty, bramy albo sznury na pranie - mówi Zięba. Pracownik TPN dodaje, że w ostatnim czasie dostają od mieszkańców Zakopanego sporo telefonów z informacją o tym, w którym miejscu widziano ranne zwierzęta.
Dlatego przyrodnicy apelują do mieszkańców Zakopanego, by ci - mimo dobrych intencji - nie dokarmiali dzikich zwierząt.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!