Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wodecki: nieraz zakochałem się w dziewczynie z pociągu

Redakcja
Zbigniew Wodecki na płycie "Śrubki" śpiewa oczywiście o  miłości
Zbigniew Wodecki na płycie "Śrubki" śpiewa oczywiście o miłości WITOLD CHOJNACKI
- Jechałem wykończony po zagraniu z panią Demarczyk koncertu na festiwalu w sopockiej Operze Leśnej. Gdy skończyliśmy, skrzypeczki wziąłem pod pachę i na ostatni pociąg do Krakowa pobiegłem. Wskoczyłem do niego i przez 16 godzin stałem jak śledź. Przerzedziło się dopiero w okolicach Trzebini. Zdesperowany położyłem się w przejściu. Co chwilę ktoś kopał mnie przechodząc. Pewnie sprawdzali, czy to jest trup czy jeszcze żywy. - mówi w rozmowie z Joanną Weryńską Zbigniew Wodecki o pociągach i płycie "Śrubki", w której nagraniu wziął udział.

A Pan to w ogóle lubi jeździć pociągami? Pytam, bo płyta "Śrubki" poświęcona jest kolejom.
Pewnie, że lubię. I nigdy nie zapomnę pierwszego razu. Jechałem z Krakowa nad morze. Miałem jakieś 8 lat. Bilety na kuszetki wujek załatwił już pół roku wcześniej. Przejęty byłem strasznie. Tyle że w Stargardzie Szczecińskim wpadła mi sadza do oka i już nic nie widziałem, a jeszcze było do morza 180 km (śmiech). Wszystko w tym pociągu pachniało. Kanapki z jajkami na twardo, kura zawinięta w serwetki i oranżada w butelkach. To było coś.

Ale to nie była najbardziej wyjątkowa podróż?

Nie, o tej wyjątkowej to chciałbym zapomnieć. Jechałem wykończony po zagraniu z panią Demarczyk koncertu na festiwalu w sopockiej Operze Leśnej. Gdy skończyliśmy, skrzypeczki wziąłem pod pachę i na ostatni pociąg do Krakowa pobiegłem. Wskoczyłem do niego i przez 16 godzin stałem jak śledź. Przerzedziło się dopiero w okolicach Trzebini. Zdesperowany położyłem się w przejściu. Co chwilę ktoś kopał mnie przechodząc. Pewnie sprawdzali, czy to jest trup czy jeszcze żywy. Widać wyglądałem podejrzanie. Ale dalej jestem zwolennikiem pociągów. Bo w pociągach można pogadać, poczytać, iść do Warsu...

A zakochał się Pan kiedyś jadąc pociągiem?
Żeby to raz. Ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć konkretnej dziewczyny, może dlatego że zawsze zaspany byłem. Jak to w pociągu o 5.15 z Krakowa do Warszawy. A ostatnio mi się to już nie zdarza, chyba dlatego, że rzadziej jeżdżę pociągami.

Mimo tego wziął Pan udział w kolejowym projekcie Michała Jurkiewicza.
Tak - i to jest wbrew pozorom bardzo poważna sprawa. Gdy wyjechałem z Krakowa robić wielką karierę, to zapomniałem o ludziach, z którymi przesiadywałem kiedyś Pod Jaszczurami i w Piwnicy pod Baranami. A to piękne czasy były. Wszystkie te wspomnienia wróciły, kiedy spotkałem Michała Jurkiewicza. Przypomniały mi się czasy, gdy dopiero uczyłem się grać i miałem okazję współpracować z diablo zdolnymi ludźmi. Bo Michał to człowiek orkiestra. Bozia go dotknęła palcem po prostu. Na dodatek dowiedziałem się, że ma on totalną zakrętkę na punkcie pociągów, torów i wszystkiego, co z koleją się wiąże.

Co to znaczy, że "ma zakrętkę"?
To bodaj jedyny kompozytor, tekściarz i pianista, który wie dosłownie wszystko o lokomotywach, a do niedawna znał jeszcze na pamięć wszystkie rozkłady jazdy pociągów. I do tego jest przesympatycznym człowiekiem. Dlatego, kiedy do mnie zadzwonił i zapytał, czy wziąłbym udział w jego projekcie, nie mogłem mu odmówić. A gdy jeszcze zobaczyłem ten tunel, co ma w domu zrobiony, zupełnie taki jak w filmie "Parszywa dwunastka'', to całkowicie się wkręciłem.

Jaki tunel?

On ma całe górne piętro swojego domu urządzone jak stacja kolejowa. Pociągi się tam mijają, są przystanki. Po prostu czad. Wszystko jest, stoi nawet zawiadowca z podniesioną do góry ręką. Kiedy na to popatrzyłem, serce mi się otworzyło. Przypomniałem sobie, jak bardzo lubiłem jako mały chłopiec iść pachnącymi rozgrzaną smołą, błyszczącymi torami. To ostatecznie przesądziło o tym, że zostałem jedną ze "śrubek". Zresztą w doborowym towarzystwie. Sami młodzi, zdolni grają na tej płycie. Zdaję sobie sprawę, że zaniżam średnią wiekową.

A jaką piosenkę Pan śpiewa?
Taką bardzo spokojną o miłości na stacji. Trudny numer do śpiewania to jest, bo nie ma w nim żadnych ozdobników wokalnych, a każdy dźwięk trzeba wyśpiewać czyściutko. Taki trochę, jak moje "Zacznij od Bacha". Nie mogłem sobie w tej piosence pobrylować. Musiałem trzymać się tego, co napisał kompozytor.

Kiedy tak słucham o tych pociągach, to już mnie nawet nie dziwi, że premiera płyty odbyła się na stacji Jędrzejów wąskotorowy.
No i pięknie było. Występowaliśmy na żywca w przedziałach i na torach. A solówki ci nasi zdolni muzykanci grali takie, że buty spadają. Wyglądaliśmy jak banda artystów w XIX-wiecznym Paryżu. Brakowało nam tylko szampanów w ręce i białych szali.

A tramwajem Pan jeździ?
Tak i z przerażeniem stwierdzam, że ludzie w tramwajach są mniej zestresowani. I o zgrozo! Oni są w domu szybciej niż ja samochodem.

No i Turnau w tramwaju przystanki zapowiada...

Poważnie?

Nie dalej jak wczoraj słyszałam.

No to jestem zazdrosny, bo ja też bym chciał zapowiadać w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska