FLESZ - Co czwarty Polak jest uzależniony od informacji oraz odczuwa ich nadmiar
Sprzęt z dwóch tarnowskich szpitali opatrzony czerwonymi serduszkami WOŚP już parę razy pomagał rodzinie ze Zbylitowskiej Góry. Jako pierwsza skorzystała z niego, tuż po narodzinach, Amelka.
- Było to zwykłe przesiewowe badanie słuchu, ale przeprowadzone dzięki sprzętowi zakupionemu przez WOŚP – wspomina Jacek Kawik. Później te same serduszka zapamiętali, gdy dziewczynka trafiła do szpitala ze skazą białkową.
Młodsza Rozalia, krótko po przyjściu na świat zachorowała na sepsę. - Spędziliśmy w szpitalu wiele czasu, a sprzęt zakupiony w ramach WOŚP okazał się niezwykle pomocny, zresztą nie tylko wtedy. Jestem bardzo wdzięczna za to co zrobiła orkiestra dla obydwu córek - mówi Agata Kawik.
- WOŚP wspieraliśmy od samego początku. Kiedy na własnej skórze przekonaliśmy się, jak to naprawdę działa, zaczęliśmy pomagać jeszcze z większą ochotą – podkreśla pan Jacek.
Zaczęło się od choinek
Cztery lata temu uczniowie ze szkoły w Zbylitowskiej Górze, w której uczą się Amelka i Rozalka, przygotowywali piękne ozdoby świąteczne. Pan Jacek razem ze starszą córką wpadli na pomysł, żeby je przekazać na WOŚP. - Uzbierało się tych choineczek całe duże opakowanie po bananach. Później z żoną Agatką i moimi córeczkami opisaliśmy je dokładnie, wystawiliśmy na aukcje i tak zaczął się kolejny rozdział naszej przygody z orkiestrowym graniem – opowiada pan Jacek.
Przy okazji następnego finału wpadł na inny pomysł. Jest strażakiem, więc postanowił włączyć do akcji jednostkę OSP Zbylitowska Góra. Kolejne orkiestrowe grania organizował już z OSP Koszyce Wielkie przy wsparciu druha i druhny z OSP Zbylitowska Góra. Wymyślił akcję „Ratujemy i uczymy ratować”, podczas której strażacy przekazują mieszkańcom wiedzę na temat udzielania pierwszej pomocy i bezpiecznego obchodzenia się z ogniem.
Jacek Kawik jest też wolontariuszem WOŚP. Od trzech lat towarzyszy mu Amelka, a od dwóch chodzi po ulicach Tarnowa już z własną puszką WOŚP. W tym roku była przebrana za bajkową postać - Sticha.
- Zostanie wolontariuszką orkiestry było moim marzeniem. Od zawsze chciałam pomagać innym i bardzo się cieszę, że teraz mogę to robić - uśmiechała się w ostatnią niedzielę 15-latka.
Orkiestrowa rodzina
Przygotowania do orkiestrowego grania u Kawików celebrowane są już na kilka dni przed finałem. Cała czteroosobowa rodzina siada przy największym stole w domu. Składają puszki i mozolnie wycinają serduszka, żeby je później wręczyć wrzucającym datki do puszek.
Już wiadomo, że za rok do taty i Amelki w roli wolontariuszki dołączyć ma też Rozalka. - Początkowo trochę się bała, a my z żoną do niczego jej nie namawialiśmy - mówi Jacek Kawik.
– Wycinając serduszka do tegorocznego finału stwierdziła, że ona też chce mieć puszkę – dodaje pani Agata.
Nie wyobrażają sobie, żeby podczas kolejnych finałów WOŚP mogłoby ich zabraknąć. - Będziemy grać do końca świata i jeden dzień dłużej! – obiecują.
