https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie ręce na pokład dla Karolka

Halina Gajda
fot. Halina Gajda
Karolek ma dwadzieścia miesięcy, urodził się z poważną wadą serca. Szansą na zdrowie jest operacja w klinice w Niemczech Rodzina sama nie poradzi sobie z kosztami. Chcemy jej pomóc. Mamy nadzieję, że dołączycie do nas. Czekamy na zgłoszenia!

Karolek ma dwadzieścia miesięcy i historię, którą można by obdzielić kilka osób. I jeszcze wielką wolę życia - mimo że lekarze wielokrotnie określali jego stan jako krytyczny, zagrażający życiu, on jakimś sposobem podnosił się ze słabości. Szansą dla malucha jest operacja serca w Niemczech, w Münster, u profesora Edwarda Malca, światowej klasy kardiochirurga dziecięcego, wcześniej jednak seria bardzo specjalistycznych badań.

Historia Karolka, to w zasadzie kalka innych, podobnych. Ciąża przebiegała normalnie, nic nie wskazywało, że dziecko może być chore. Może tylko to, że nie za bardzo chciał rosnąć w maminym brzuchu. Po wielu badaniach, kontrolach lekarze uznali, że po prostu urodzi się małe dziecko.
Karolek ma mamine oczy - duże, ciemne. Ciekawskie, badają dokładnie świat wokół siebie.

Chłopiec urodził się 25 września 2013 roku. Przez cesarskie cięcie. - Zdecydował o tym pierwszy poród, bowiem córkę urodziłam w zamartwicy, która ostatecznie skończyła się właśnie cięciem. Potem musieliśmy wykonać jej serię badań, chciałam oszczędzić tego synowi - opowiada mama chłopca, Ewa Tumidajewicz. Młoda, cicha, pełna ciepła kobieta. Na twarzy widać zmęczenie, choć ona zaprzecza: - Nie jest tak źle - mówi cicho.

Jeszcze w dniu urodzenia Karolek trafił do szpitala w Prokocimiu. Lekarka, która się nim zajęła tuż po tym, jak przyszedł na świat, zauważyła, że ma zniekształcony kciuk, wysłuchała także szmerów nad sercem. Nie było czasu na zastanawianie się. W Krakowie już przygotowywał się zespół specjalistów. - Potwierdzili przypuszczenia gorlickich lekarzy, że coś jest nie tak. Postawili diagnozę - zespół Fallota. Karolek spędził noc na oddziale intensywnej terapii, a rano trafił na stół operacyjny - opowiada mama.

To, co działo się w Krakowie, zna tylko z opowieści. Sama leżała w Gorlicach, po cesarskim cięciu. Nie było dobrze, bo stan chłopczyka pogarszał się. Zespół Fallota to skomplikowana, bardzo złożona wada serca, która jest przyczyną stałego niedotlenienia organizmu. O chorych mówi się "niebieskie dzieci", bo wystarczy kaszel czy płacz, a skóra malucha z powodu niedotlenienia staje się sinoniebieska.

Karolek pierwsze trzy miesiące życia spędził na oddziale intensywnej terapii. Miał cewnikowane serce, cały czas podawane leki, tlen. Respirator też był w nieustannym pogotowiu. Karmiony sondą, nie potrafił ssać, trzeba go było uczyć od nowa. Po OIOM-ie znalazł się na oddziale kardiologicznym. Powoli dochodził do siebie. Szybko okazało się jednak, że potrzebuje kolejnych operacji, zabiegów, badań. Z dwudziestu miesięcy swojego dotychczasowego życia, mniej więcej cztery spędził w domu. Kłopoty zdrowotne nie pozwalają mu nawet na wyjście z domu - urządzenie do podawania tlenu ma tylko siedmiometrowy kabel...

Karolek jest naprawdę malutki. Waży tylko niewiele ponad siedem kilogramów. - Przytył - cieszy się mama. - Gdy pod koniec lutego wychodziliśmy ze szpitala, ważył tylko 6,5 kilograma - opowiada. Ma kłopoty z jedzeniem. Jeśli nie zje wymaganej ilości w dzień, dostaje pożywienie w nocy, poprzez specjalną pompę. Jest rehabilitowany, bo wielomiesięczne pobyty w szpitalu osłabiły jego mięśnie. Chciałby chodzić, ale nóżki są zbyt słabe, by go ponieść.

Rodzice upatrują nadziei w prof. Malcu. Pod koniec czerwca Karolek ma mieć przeprowadzone badania echa serca. Wynik trafi do profesora, na jego podstawie wyznaczy termin zabiegu cewnikowania serduszka. Badanie da odpowiedź, jak od środka wygląda, sprawdzone zostanie ciśnienie w jamach serca.

Dla takiego malucha to nie lada wyzwanie - będzie w narkozie. Od wyniku cewnikowania zależy termin kolejnej operacji, znacznie bardziej skomplikowanej. Zarówno zabieg jak i operacja odbędą się w Niemczech. Do kosztów zabiegu - około 40 tysięcy złotych - i operacji - kolejne 30 tys. euro - trzeba doliczyć koszty transportu karetką z lekarzem. Rodzice sami sobie nie poradzą. Musimy im pomóc.

Są po pierwszych konsultacjach z prof. Malcem. Wierzą w niego, wierzą, że uratuje ich synka. Klinika Uniwersytecka w Münster jest dużym ośrodkiem medycznym i akademickim, od kiedy pracuje w niej prof. Malec jest Mekką dla rodziców z najbardziej skomplikowanymi wadami serca z całej Europy, a nawet Stanów Zjednoczonych. Dla Malca nie ma wad nieoperowalnych, nigdy nie jest tak, by nie można było podjąć wyzwania, walki o zdrowie malucha. On po prostu nie ma zwyczaju mówić: pas.

My też nie powiemy - obiecaliśmy to rodzicom. Wespół z naszymi przyjaciółmi pomożemy zebrać potrzebne pieniądze. Liczymy na wsparcie wszystkich, którzy zechcą pomóc Karolkowi w ponownych narodzinach. Tym razem już ze zdrowym serduszkiem.

Serdecznie prosimy o pomoc w zebraniu funduszy na dalsze leczenie Karola.
Pomoc prosimy kierować na konto: Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej, ul. Narbutta 27 lok.1, 02-536 Warszawa, nr konta na wpłaty złotowe PL 17 1160 2202 0000 0000 8297 2843,
rachunek na zbiórkę publiczną w 2014 r.
PL 02 1160 2202 0000 0001 5118 9430
koniecznie z dopiskiem:
Karol Tumidajewicz

Są już z nami:
Fundacja "Wyjdź z Domu" z Moszczenicy
Fundacja "Beskidzka Zima" z Gorlic
Stowarzyszenie Przyjaciół Kultury Persiina z Kobylanki
Urząd Miejski w Gorlicach

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska