Robert Page mierzył się z Biało-Czerwonymi dwukrotnie jako zawodnik. W kwalifikacjach Mistrzostw Świata 2002 na stadionie Legii Warszawa padł bezbramkowy remis. W rewanżu na Millennium Stadium w Cardiff zwyciężyli Polacy 2:1, a Page’a turecki arbiter – Erol Ersoy ukarał żółtym kartonikiem przy stanie 1:1. W drugiej połowie zwycięskiego gola dla przyjezdnym strzelił Paweł Kryszałowicz.
– Bardzo miłe wspomnienie, to zwycięstwo zbliżyło nas do mundialu. Walijczycy byli bardzo silni fizycznie, ale nie miałem żadnego kłopotu z grą przeciw nim – wspomina Kryszał
W kolejnych eliminacjach mundialu Polska pod wodzą Pawła Janasa znów dwa razy ograła Wyspiarzy, a w Warszawie Page spędził mecz na ławce rezerwowych. 25 września 2022 roku, Czerwone Smoki w Lidze Narodów UEFA w Cardiff nie dały rady Polsce, pogrążyła ich bramka Karola Świderskiego. Robert Page wierzy, że w czwartym podejściu wreszcie pokona biało-czerwonych.
- Jeżeli pokażemy się z takiej strony jak z Chorwacją i Turcją w eliminacjach wynik powinien być dobry – mówi walijski selekcjoner, który na każdym kroku stara się dodawać otuchy podopiecznym i stara się unikać wątków o kontuzjowanych piłkarzach. Jeden z nich, Aaron Ramsey, były zawodnik m.in. Arsenalu, Juventus, Glasgow Rangers, Nice uczestniczy w zgrupowaniu by pomagać młodszym kolegom. – Jego doświadczenie przydaje się młodym zawodnikom, całej kadrze – zapewnia Page
Walia długo czekała by powrócić na salony, jeszcze z Garethem Bale’m wzięła udział w Euro 2016 (półfinał), Euro 2020 (1/8 finału) i finałach MŚ 2022 (faza grupowa). Po zakończeniu kariery swojego najsłynniejszego futbolisty Czerwone Smoki w meczach o stawkę prezentowały się w kratkę. Nie przegrały Chorwacją (2:1, 1:1), ale też nie wygrały z Armenią (2:4 u siebie i 1:1).
Liczą na kibiców
Oczywiście Page, by dodać otuchy często wraca do zwycięstwa z Chorwatami, trzecią drużyną mundialu w Katarze. – Nie ma dla nas większej motywacji niż Euro w Niemczech – podkreśla. Pewne zwycięstwo z Finami 4:1 zasłoniło problemy, jakich Walijczykom nie brakuje. Eksperci zwracają uwagę na obsadę bramki. Daniel Ward, na teraz numer 1 w kadrze w tym sezonie w barwach Leicester City nie zaliczył ani jednego meczu w Championship, musi się zadowalać tylko nielicznymi występami w zespole rezerw.
Walijczycy boją się Roberta Lewandowskiego, który nie trafił z Estonią, więc według nich może mieć jeszcze większą motywację na spotkanie w Cardiff. Poprzednio pokarał ich Karol Świderski, przed nim też przestrzegają. Selekcjoner wierzy, że jego ekipę poniosą kibice, którzy zawsze tworzą fantastyczną atmosferę. – Liczymy na nich jak zawsze. Na boisku pójdziemy jeden za drugiego. Do Euro brakuje nam tylko jednego meczu – akcentuje Page.
Tyle samo brakuje Polsce, pokonanej przez Walię raz, 28 marca 1973 roku. – To była dla nas nauczka, przegraliśmy 0:2, a Walijczycy grali bardzo ostro, wręcz chamsko – wspomina Włodzimierz Lubański, legenda polskiej piłki nożnej. Zabrakło go w rewanżu w Chorzowie, gdzie nasi wzięli odwet i zwyciężyli 3:0. – Pokazaliśmy im, że z nami nie ma przelewek – opowiada Henryk Kasperczak, który wierzy w zwycięstwo teamu Probierza w Cardiff.
Grają też inni
Każda z szóstki reprezentacji szykujących się do finałów baraży ma swoje atuty. W Gruzji, która pod wodzą Willy Sangola, 58-krotnego reprezentanta Francji liczą, że przeciw Grekom wystąpi walczący z urazem Khvicha Kvaratskhelia, którego nie było nawet na ławce podczas starcia z Luksemburgiem (2:0). Hellada dowodzona przez urugwajskiego internacjonała, Gustavo Poyeta na pewno nie zlęknie się publiczności w Tbilisi, a obecnie jest poukładanym, zdyscyplinowanym zespołem. 20 lat temu Grecy cieszyli się z sensacyjnego triumfu na Euro w Portugalii tym bardziej chcą wrócić na tą imprezę, bo zabrakło w edycjach 2016 i 2020.
Na ostatnich czempionatach Starego Kontynentu występowała kadra Ukrainy, która w finale barażów podejmie we Wrocławiu Islandię. Podopieczni Serhija Rebrowa są faworytem, ale Islandczyków nie można przekreślać, nie tylko z tego względu, że w Budapeszcie odprawili z kwitkiem teoretycznie mocniejszy od siebie Izrael 4:1. Trener Islandii, Age Hareide to szczwany lis, co poczuli też na swojej skórze reprezentanci Polski. Każdy chce zagrać na Euro w Niemczech.
