https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybrańcy Boga pokutują za lata miłości do wódki

W pokutnej grupie pielgrzymkowej na Jasną Górę szli niepijący alkoholicy, ich rodziny i ludzie, którzy po prostu chcieli się pomodlić za uzależnionych
W pokutnej grupie pielgrzymkowej na Jasną Górę szli niepijący alkoholicy, ich rodziny i ludzie, którzy po prostu chcieli się pomodlić za uzależnionych Adam Wojnar
Kac potworny. Upał, pot się leje po plecach. Zaraz zemdleję albo uschnę. Ból rozsadza głowę. Przedzieram się przez kordon strażaków. Nie mogę zmarnować takiej szansy. Papież jedzie! Przejechał półtora metra ode mnie. Przysięgam, odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Poczułam nadzieję, ale potem piłam jeszcze przez miesiąc - Beata, członek pokutnej grupy pielgrzymkowej zwierza się Marcie Paluch.

Panie, rozpal nas
Wypal smutek i żal
Wypal myśli natrętne, niechciane
Wypal to, co powinno być zapomniane
Panie ogień daj

Tak śpiewają idąc na Jasną Górę. Pięćdziesiąt osób uzależnionych, ich żony, mężowie, dzieci. I ludzie, którzy nie piją dla zasady - ale idą dla innych. Z krakowską pielgrzymką, ale w swojej pokutnej grupie. Ich hasło - "Abstynencja darem miłości".

Panują tu specjalne zasady. - Pierwsza - nie wolno narzekać. Nawet gdyby wylewano na nas pomyje, nie wolno - komenderuje przez mikrofon ks. Mirosław Żak, duszpasterz osób uzależnionych. W tym roku prowadzi pokutną grupę na Jasną Górę po raz drugi.

Wypal myśli natrętne

Boże, wyrzuć z pamięci ten wieczór... Beata zostawiła wtedy półtoraroczną córeczkę w domu i poszła pić do sąsiadów. - Córka wyszła boso na klatkę i chciała wyjść na dwór. W zimie - wspomina Beata.

Ma ponad 40 lat, ale wygląda młodziej. Przynajmniej w jej przypadku nie sprawdza się teoria, że alkohol postarza. A piła ostro od szkoły średniej. Z żadnej imprezy nie wyszła, póki wszystkie butelki nie zostały osuszone.

Zaczęła jako nastolatka. Zagubiona. Po swoich 16 urodzinach została zupełną sierotą. Wychowywał ją internat. Pamięta stamtąd brak poczucia własnej wartości i bezpieczeństwa. Nie wiedziała, jak żyć. Ale ten strach i niepewność można było zlikwidować tanim winem.

- Zawsze mi było mało - wspomina.

Myślała, że gdy się ustatkuje, wyjdzie za mąż, skończy z tym. Nic z tego. Pewnego dnia poszła do przedszkola po dzieci, pijana. Szła z dzieckiem za rękę i się zataczała. Sąsiedzi widzieli, a jakże. A jej chodnik usuwał się spod nóg.

Kiedy indziej zostawiła dzieci na brzegu zalewu i poszła pływać. - Wypłynęłam pijana na sam środek. Ja, gieroj. Ja, która na trzeźwo bałam się wypuszczać tam, gdzie nie czuję dna - mówi Beata.

Bo to dobra żona jest
Przyjdź, Duchu Święty,
przyjdź, Duchu Kościoła
przyjdź, wołamy Cię

Do mikrofonu, który niesie ksiądz Żak, podchodzi kobieta.

- Błagam Cię, Duchu Święty, uratuj małżeństwo Piotra i Urszuli. Błagam Cię, żeby ona do niego wróciła - prosi przez mikrofon. Pielgrzymka woła wraz z nią. Przyjdź, Duchu Święty.

Idącemu z nimi Władkowi udało się uratować małżeństwo. - Bo ja mam kochaną żonę - uśmiecha się do mnie łagodnymi, błękitnymi oczami. Przeczesuje palcami zupełnie białe włosy.

Jak dobrą ma żonę? No, taką bardzo, bardzo dobrą. Poszła kiedyś do proboszcza. - Ksiądz pyta, czy jest Władek w domu. A ona: Co będę cyganić, nie ma go. Pije. Ksiądz mówi: Zostaw go i rób coś ze sobą, bo z niego nie będzie nic. A ona: To ksiądz takie do mnie rzeczy mówi?! Przecież ja jemu w tym kościele przysięgałam miłość, wierność! Ja z niego zrobię człowieka. To powiedziała bardzo ładnie, to było piękne - wzrusza się Władek, dziś 66-latek. Trudno uwierzyć, że ten miły starszy pan rzadko był trzeźwy w ciągu 30 lat.

- Ale ja jej nigdy w życiu nie ubliżyłem ani żem jej nie uderzył. Ona mnie raczej uderzyła, bo była zła. Wie pani, jak to z pijakiem jest. I ja się żem dużo przyczynił, że ona teraz kłopoty z sercem ma. To idę poprosić Matkę Bożą, żeby jej się to zdrowie polepszyło - uśmiecha się.

Pił od piątej klasy podstawówki, potem był budowlańcem. Wiadomo, mówi, jak jest na budowach. - A gdy wódki zabrakło, ostatnie portki bym sprzedał - wspomina Władek.
Ale żona czuwała. - Miałem raka płuc. Bronchoskopię mi robili 12 razy. I bali mnie się operować, wszystko było już zajęte przez tego raka. Pomyślałem sobie - trudno, człowiek sobie tak tym pijaństwem zaszkodził, niech się dzieje wola Twoja.

Ale żona jest bardzo wierząca. Pojechała do Łagiewnik i modliła się. - I wie pani co? Przychodzi lekarka, że już nie trzeba operować. Myślałem, że to koniec, nie? A żona wpada i mówi - Władek, ty płuca masz czyste! Cud - opowiada Władek.

To było 16 lat temu. - Wtedy zacząłem myśleć, że Bóg mnie wybrał - mówi mężczyzna.
Przestał pić. Zaczął chodzić na rekolekcje. Teraz sam opowiada innym swój piciorys, prowadzi różaniec dla uzależnionych, organizuje rekolekcje. Żeby przestrzec, pokazać.
Wybranka Pana

My, którzy wszystko liczymy, Ciebie mamy za darmo
Dajesz nam siebie w całości i jesteś taki rozrzutny
Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada
Nie pozwól nam przespać poranka

Beata też czuje się wybrana. A przespała wiele poranków. Razem piętnaście lat. Obudziła się do życia bez kieliszka 12 lat temu. - Jestem wybrana, bo tylko 10 procent ludzi wychodzi z nałogu. Jestem wolna. A koledzy, którzy pili ze mną, już nie żyją - podkreśla.
Przez cały pijacki okres chodziła do kościoła. - Spowiadałam się, że mam problem z wódką. Kapłan powiedział mi "to nie pij" i tyle. Dopiero ksiądz Żak wiedział, jak mi pomóc - opowiada Beata.

Podczas pielgrzymki jest kwatermistrzem. - Wierzącym jest łatwiej rzucić picie. Bez Boga by mi się chyba nie udało - konstatuje. On wypełnia pustkę.
Po tym, jak na kacu poszła zobaczyć papieża, poczuła się upodlona, na dnie. Ale to był pierwszy krok do rzucenia butelki. Znalazła grupę AA, poszła na odwyk. Potem zaczęła działać w grupach katolickich.

- Teraz żaden stres nie jest w stanie mi odebrać radości życia - podkreśla.
Ale na weselach zawsze sprawdza szklanki, żeby zamiast mineralnej przypadkiem nie łyknąć wódki. Nawet cukierków z alkoholem nie je. Taki odruch. Nie kusić złego.

Pokora na wagę złota

Cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc
Zostań, zostań wśród nas, bo już ciemno i mgła!
Zostań, zostań wśród nas, jak byłeś za dnia!

Waldek wie, ile kosztuje jeden krok w stronę nocy. Po 11 latach trzeźwości zaczął się znowu staczać. Założył firmę, pochłaniał go biznes. Przez dwa lata się kontrolował. A potem przez kolejne już nie trzeźwiał.

- Zmroziło mnie. Nie miałem już uczuć. Nic się nie liczyło, ani żona, ani dzieci. To nie byłem już ja. Starszy syn mnie wyzywał , to był jego bunt. Młodszy chował się w pokoju. A ja szedłem kraść. Strasznie się stoczyłem - wspomina 42-latek. - Od trzech lat próbuję znów wrócić do pionu.

Razem z nim w grupie pokutnej idą też ludzie z Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Nie piją dla zasady, w intencji tych, którzy piją za dużo. Chcą ich uratować. - Wierzę, że tacy ludzie wymodlili moją trzeźwość. To ma ogromny sens. Teraz ja robię to samo - mówi Beata.

Obok niej idzie Ewa. Sama nie pije. Ale ma w plecaku 10 intencji znajomych, przyjaciół, nałogowców. - W zeszłym roku poszłam pierwszy raz. Chciałam, żeby w moim życiu, w mojej rodzinie coś się zmieniło. I wiesz? Problemy się rozwiązały, poznałam wspaniałych ludzi. Jakoś tak lżej mi się zrobiło - uśmiecha się.

11 sierpnia doszli na Jasną Górę.

Władek jest szcześliwy. - Nie mogę w to uwierzyć - cieszy się. Kuleje na jedną nogę. - Porobiły mi się bańki na nogach, ale to wszystko jest dobre - wyrokuje.
Beata jeszcze dochodzi do siebie po pielgrzymce. - Super. Ludzie, wszystko - opowiada.

- To moje 42 urodziny. Teraz 50 osób śpiewało mi sto lat. Przypomniałem sobie jak trzy lata temu byłem całkiem sam. A wokół mnie zgliszcza - wspomina Waldek. Dziękuje Bogu, tylko...

- Tylko co?

- Ludzie stali na drodze i machali nam. A ja widziałem wśród nich opuchnięte od alkoholu twarze. Nawet na Jasnej Górze, na ławkach siedzieli alkoholicy. Modlę się za nich i za siebie. Bo w każdej chwili mogę siąść obok nich...

Słyszę już armii Pana głos
To idzie armia Pana w spodenkach po kolana
Troszeczkę niewyspana
Uwielbia go

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska