Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XXX Festiwal Shanties. Tu się śpiewa o doli żeglarzy

Redakcja
- Pływający po dalekich morzach marynarze wiedzą, że tam śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Z morzem nie ma żartów. - mówi Jerzy Porębski, marynarz i współzałożyciel grupy Stare Dzwony, która dziś wystąpi podczas koncertu wspomnień na XXX Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Shanties. Rozmawia Urszula Wolak.

Czy to prawda, że żeglarz bez szant jest jak żołnierz bez karabinu?
Niektórzy tak twierdzą, ale nie są to prawdziwi żeglarze, ale amatorzy, relaksujący się na mazurskich wodach.

Bo życie na morzu to tak naprawdę ciężki kawałek chleba?
Oczywiście, pływający po dalekich morzach marynarze wiedzą, że tam śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Z morzem nie ma żartów.

Szanty pomagają w tych trudnych chwilach?
Dzisiaj już nie. Kiedyś marynarze śpiewali je, by zsynchronizować swoje działania na przykład podczas szalejącego na morzu sztormu.

Czym dziś stała się szanta?

Śpiewana na lądzie to przyjemna piosenka o życiu i doli marynarzy.

I o kobietach.

Oczywiście. Wie pani, czego najbardziej brakuje na statku?

Zapewne kobiet.
I alkoholu.

Dlatego śpiewacie takie sprośne teksty?
Proszę sobie wyobrazić, że wyrusza pani w rejs, który trwa 200 dni i spędza pani na lądzie tylko tydzień. Gwarantuję, że będzie się pani chciała rozerwać, napić, spędzić miło czas z mężczyzną. A marynarz marzy o kobiecie.

Ale chyba podczas jutrzejszego koncertu wspomnień pt. "Kołysanie szant" nie będziecie wspominali kobiet?
(Śmiech) Kto wie, na pewno będziemy wspominać to, co przydarzyło nam się podczas rejsów dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści lat temu. Opowiemy zabawne historie m.in. o wybitnych szantymenach.

A Panu co najtrwalej zapisało się w pamięci?
Opowiem historię, która przydarzyła mi się podczas rejsu po Mississippi. Kiedyś usłyszałem znajome dźwięki muzyki. Okazało się, że na pokładzie grają Dukes of Dixieland.

Giganci jazzu.
No właśnie! Proszę sobie wyobrazić, że pozwolili mi nawet ze sobą zagrać, kiedy dowiedzieli się, że gram na trąbce.

I co dalej?
Tego już nie zdradzę. Resztę opowiem podczas jutrzejszego koncertu, ale finał spotkania z zespołem był dla mnie samego niezwykle zaskakujący.

Czy jutro planuje Pan zaskoczyć czymś swoich słuchaczy?
(Śmiech) Zwykle jest tak, że wychodzę na scenę, patrzę na publiczność i dopiero wtedy wiem, co zaśpiewam.

Żartuje Pan...

Oczywiście, zawsze jestem przygotowany, ale lubię spontaniczność. Na pewno zaśpiewam "I znów przeminął rok...", w końcu to koncert wspomnień.

Ciekawi mnie, dlaczego akurat w Krakowie? Nie za daleko spod Wawelu do morza?
Myślę, że kochamy po prostu to, co jest od nas daleko. W Świnoujściu jest na przykład bardzo popularny klub, który zrzesza miłośników wspinaczki wysokogórskiej.

No tak, a popularyzacja szant nie zna żadnych granic?

Absolutnie żadnych, a ja staram się to robić jak najlepiej.

Są jakieś efekty?
Z czystym sumieniem odpowiadam - tak. Zresztą często słyszę od swoich słuchaczy, że dzięki moim piosenkom żyje się im po prostu lepiej. Bardzo mnie to cieszy.

Rozmawiała Urszula Wolak

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pies udaremnił przemyt papierosów
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska