Jak wymienia dr inż. Magdalena Hampel z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w naturze zamiokulkas rośnie w południowo-wschodniej Afryce, w Kenii, w Mozambiku i w RPA.
- Rośnie tam w runie lasów sezonowo zrzucających liście w porze suchej. A więc nie dość, że jest rośliną odporną na niedobór światła, bo jest cały czas zasłaniany przez wyższe rośliny, to również jest odporny na niedobór wody w swoim podłożu - tłumaczy dr Hampel.
Wytrzymały zamiokulkas bywa czasem określany jako "żelazna roślina", właśnie ze względu na to, że jest niebywale wytrzymały i odporny na niekorzystne warunki. Ponieważ znosi długie okresy suszy i niedoboru światła, będzie idealną rośliną dla początkujących domowych hodowców, a także osoby zabiegane, zapracowane czy często wyjeżdżające.
Podobne, ale z innych rodzin
Swoją nazwę zamiokulkas otrzymał dzięki temu, że jego liście przypominają troszeczkę liście zamii - egzotycznej, wiecznie zielonej rośliny rodem z Meksyku, znanej również jako sagowiec jamajski.
- Ale są to dwa różne gatunki. Zamiokulkas należy do rodziny obrazkowatych, natomiast zamia do rodziny zamiowate (Zamiaceae) przynależącej do rzędu sagowców - podkreśla Magdalena Hampel. - Różnią się tym, że zamiokulkas tworzy odziemne kłącza, które rozrastają się na boki, natomiast zamie tworzą kłodzinę, na szczycie której wyrastają liście. I zamie są roślinami podlegającymi ochronie gatunkowej ze względu na to, że są zagrożone wyginięciem w stanie naturalnym - dodaje specjalistka.
Zamiokulkas może być pstrokaty, a zamia - "straszliwa"
Zamiokulkas stał się popularną rośliną dopiero na przełomie XX i XXI wieku, właśnie dzięki swojej odporności na niekorzystne warunki, jakie panują w naszych domach i w biurach. Jak zwraca uwagę pani ogrodnik, na rynku dostępne są też ciekawe jego odmiany, o purpurowych czy fioletowych liściach (o nazwie 'Raven'), albo też o liściach pstrokatych, białozielonych (to z kolei odmiana 'Variegata').

Jeżeli natomiast chcielibyśmy przyjrzeć się bliżej zamii, to w Ogrodzie Botanicznym UJ można podziwiać bardzo ciekawy okaz z rodziny Zamiaceae - roślinę o nazwie zgłowień straszliwy. Ten sagowiec wyróżnia się swoim wyglądem - ma sztywne, kolczaste, a do tego niebieskoszare liście. Jego owoc z nasionami to wielka szyszka. Egzemplarz zgłowienia, który znajduje się w szklarni krakowskiego ogrodu, został przywieziony w 1952 roku z pustyni Karoo, która znajduje się na samym południu Afryki.

Prosta uprawa, łatwo zrobimy sadzonki
Sadzonkę zamiokulkasa można bardzo łatwo wykonać. Jak instruuje pracowniczka Ogrodu Botanicznego UJ, wystarczy urwać liść, włożyć go do wody i poczekać kilka tygodni aż wypuści korzenie. Takie młode sadzonki powinno się posadzić w mieszance perlitu z torfem. Ważne, by ich nie przelewać, bo nie mogą stać w wodzie.
- Jeżeli chodzi o pielęgnację, zamiokulkasa, potrzebuje on miejsca o niewielkim nasłonecznieniu, nie musi stać w pełnym słońcu. Rzadko się go podlewa, wystarczy raz w tygodniu. Podłoże musi być żyzne, ale i przepuszczalne, z dodatkiem drobnych, kamyczków, żwiru. I trzeba pamiętać, że ta roślina potrzebuje kwaśnego podłoża - wymienia dr Magdalena Hampel.
Zamiokulkas wytrzyma nawet kilka tygodni bez wody. Nie lubi natomiast jej nadmiaru. Zbyt częste podlewanie spowoduje, że liście tej rośliny będą żółknąć, a łodygi gnić i odpadać.
"Żelazna roślina" nie lubi też przeciągów. Nie wymaga natomiast nawożenia ani skomplikowanych zabiegów pielęgnacyjnych.
W warunkach naturalnych zamiokulkasy zakwitają, wypuszczając jasne kwiatostany na krótkich pędach, w kształcie podłużnej kolby - podobnie jak u monstery. W warunkach domowych zamiokulkas rzadko kwitnie, choć nie jest to wykluczone i może się zdarzyć.
Roślina nie dla kota
Należy pamiętać, że zamiokulkasy to rośliny trujące, których liście i łodygi zawierają substancje toksyczne.
Te egzotyczne piękności nie powinny się znajdować w zasięgu kotów, u których po spożyciu fragmentu rośliny występują takie objawy zatrucia jak wymioty i biegunka. Zamiokulkas powoduje u nich dodatkowo obrzęk błony śluzowej i problemy z przełykaniem.